Artykuły – felietony – Szkoła Brydża PZBS https://szkola.pzbs.pl Kolejna witryna oparta na WordPressie Sun, 16 Apr 2023 09:49:40 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.1.1 53699421 MISTRZ KONTRY https://szkola.pzbs.pl/2023/04/mistrz-kontry/ Sun, 16 Apr 2023 09:49:40 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4613 MISTRZ KONTRY

W każdej dziedzinie można wyróżnić tzw. wąską specjalizację. Skutkuje to potem stosownymi nazwami używanymi zarówno języku potocznym, jak też wchodzi w zakres języka – najpierw, jako tzw. greps, a potem ląduje w literaturze poważnej. Może też posłużyć, jako tytuł książki lub filmu – np. „Mistrz kierownicy ucieka”, czy „Ostatni Mohikanin” na przykład. Chciałbym Państwu zaprezentować tytułowego mistrza kontry i zapewne nikt z czytelników naszego pisma nie będzie kojarzył tego z Adamkiem, czy Gołotą. Wiadomo – kontra w brydżu ma chyba nawet większe zastosowanie niż w boksie, choć jej użyteczność w stosunku do boksu maleje z roku na rok. A bohater tej opowieści to – znakomity skądinąd zawodnik szwedzki – Peter Fredin.

Lat temu 14, na drużynowych Mistrzostwach Europy w Montecatini, w meczu przeciwko drużynie niemieckiej przyszło Peterowi* zmierzyć się z takim problemem:

W założeniach obie przed otrzymał on na pozycji W następującą rękę:

AK10632

62

DW643

  –

 

Początek licytacji:

W N E S
Fredin Rath Ericsson Tomski
  1 Pas 1
2 (1) 4 Pas Pas
??      

 

  • Naturalne, chęć gry

Fredin musiał się poczuć jak głodny wilk, któremu podsunięto michę obficie wypełnioną mięsem. Skontrował. Dalej pobiegło:

W N E S
Fredin Rath Ericsson Tomski
  1 Pas 1
2 (1) 4 Pas Pas
Ktr 4 BA(2) Pas 7
Pas Pas pas  

 

  • Widzę partnerze, żeśmy się trochę jak Lajza Minęlli

Całe rozdanie:

 

AKD103

A1097

KD76

 
AK10632

62

DW643

  D98

W75

K852

W108

  W754

984

A95432

 

 

Nad rozdaniem musiał unosić się jakiś opar nieznanej epidemii, na którą sterylni Skandynawowie byli zupełnie nieodporni. Na drugim bowiem stole Niemcy, o jakichś swojskich nazwiskach, też zapisali sobie co nieco z rękami WE:

W N E S
Holowski Nilsland Gotard Fallenius
  1 Pas 2
4 Pas Pas Ktr
Pas Pas pas  

 

Kontrakt na widno można obłożyć bez trzech rozpoczynając wistowanie od kar i komunikując się kierami. Nilsland jednak zagrał prozaicznie trzy górne kiery. To jeszcze nie wypuszczało kontraktu, ale jak rozgrywający zagrał atuta, wyrzucił przy pierwszej sposobności karo – zapewne w intencji zamarkowania trefli. No i stanęło 590, oraz 19 imp dla naszych Niemców.

10 lat później w turnieju Cavendish (na duże pieniądze z aukcją par) Fredin otrzymał:

Obie po, dealer E

  K76432

K1086

962

 

 

Licytacja:

W N E S
Fredin Nyström Moss Bertheau
    2 (1) 3 !
5 6 Pas Pas
??      

 

 1 Muiderberg: 5-4+ piki i młodszy, 6-9 PC

Jak myślicie, co zalicytował Peter? Tak?! Zgadliście!

W N E S
Fredin Nyström Moss Bertheau
    2 (1) 3 !
5 6 Pas Pas
Ktr Pas Pas 7
Pas Pas Ktr Pas
Pas pas    

 

Tak! Znowu swoje – 2330 dla NS.

  108

ADW752

AKD

54

 
K76432

K1086

962

  ADW105

3

W1083

963

 

94

754

AKDW10872

 

 

Ostatecznie Fredin Moss zajęli 10 miejsce wygrywając poważną sumę pieniędzy. Gdyby jednak Fredin powstrzymał się z kontrą, szlemik w kiery zakończyłby się wpadką bez jednej, co oznaczało powiększenie wygranej pary F-M o… bagatelka – 60 000 $.

Przysłowie mówi, że najlepiej jest uczyć się na własnych błędach. Nie wiem, czy w Szwecji to przysłowie jest znane. W każdym razie w ciągu ostatnich 4 lat nie doniesiono o nowej mistrzowskiej kontrze pechowego Petera. A może on robi to raz na 10 lat i tylko przy wyjątkowych okazjach?

 

*W biuletynie Mistrzostw Europy pierwotnie przypisano tą kontrę partnerowi Fredina- Erikssonowi.

]]>
4613
PRAWDZIWI GRACZE https://szkola.pzbs.pl/2022/07/prawdziwi-gracze/ Sun, 10 Jul 2022 09:27:29 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4389 PRAWDZIWI GRACZE

Jeden z moich późnych partnerów mawiał do mnie po ojcowsku – ty byś dobrze grał w brydża gdybyś grywał z graczami. Ale ty nie grywałeś z graczami – co widać – i dlatego brakuje ci tego doświadczenia  z graczami, żebyś był dobrym graczem.

Przez jakiś czas nie bardzo mogłem przełożyć tego na język praktyki. Wreszcie przyszło rozdanie pod temat:

Licytacja była wprawdzie niegodna graczy:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
  1 1 BA* Pas
Pas pas    

 

* klasyczne

 

Całe rozdanie wyglądało tak:

 

  AD93

A965

A10

432

 
W108

83

W97642

106

  K7

D104

KD5

ADW75

  7542

KW72

83

K98

 

 

Zawistowałem – z braku lepszych pomysłów – w 5-kę. Ze stołu dołożono blotkę, a mój partner – jak to gracz – postawił asa ( gracz wie, co w trawie piszczy) i odszedł 3-ką. Dołożyłem w tej lewie 7-kę. Karo mój raz przepuścił, ale drugi raz już nie dał rady i zabrał się za odciąganie pików. Do trzeciego pika dodałem 4-kę, a do czwartego 2-kę. Mój partner – jak na gracza przystało – przyjął przesłanie i zagrał 3-ką. E, który do pików wyrzucił dwa trefle, dołożył damę. Przyjąłem, że partner widział moje trzy zrzutki pikowe i wie, co mu markowałem, ale w tej fazie nie trudno mu było wyliczyć, że posiadam jakąś poważną figurę w treflach i nie mając w kierach nic ciekawego (mógł mieć w nich to, co miał w rzeczywistości w krzyżach) poszedł szukać lew w treflach. Mam zwyczaj współpracować z partnerem przy wistowaniu, więc zabiłem królem i powtórzyłem trefla. W ten sposób skompresowaliśmy tylko 3 lewy, co oczywiście spowodowało poszukiwanie winnego tej kompresji.

– Co ty mi takie małe piki zrzucasz – nie mogłeś wyrzucić w pierwszym ruchu 7-ki?   – napadł na mnie partner…

Bez słowa odkryłem kartę drugiej lewy – była to 7-ka pik.

  • Potem jeszcze zrzuciłem pozostałe piki w kolejności 4-2 – dodałem odkrywając stosowne karty
  • Rzeczywiście – ale ty zrzucasz za szybko – ja przy tej szybkości nie zauważyłem co zrzuciłeś. Tak nie zrzuca gracz. Gracz zrzuca powoli, żeby partner mógł zauważyć – dokończył krytykę mój partner.

Wymieniłem spojrzenia z moim LHO i parsknęliśmy śmiechem, co tylko rozsierdziło mojego partnera.

– Wy się nie śmiejcie – wy się uczcie od gracza – dokończył swoje dzieło.

 

]]>
4389
Rozdanie na nowelkę brydżową https://szkola.pzbs.pl/2022/06/rozdanie-na-nowelke-brydzowa-2/ Sun, 12 Jun 2022 10:38:26 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4359 Rozdanie na nowelkę brydżową

 

Podglądam pojedynek moich około-rówieśników (to tacy, którzy mieszczą się w widełkach około 10-letnich w porównaniu do mojego wieku), którzy jeszcze mają siły walczyć o mołojecką sławę. Jako widz przeżywam uczucia mieszane – z jednej strony czasami trochę im zazdroszczę, by za chwilę wtulając się w piżamę cieszyć się, że nie muszę trafiać tych kluczowych palcówek, które im resztki adrenaliny wyciskają.

Jedno z takich rozdań z Kadry Seniorów

 

Obie po. rozd. W

 

  K75

AK64

AD8

A54

 
A8

D2

K72

KW9862

  DW94

W83

9543

103

  10432

10975

W106

D7

 

 

Akcje na dwóch stołach dostarczyły około pół tony materiału szkoleniowego. Na jednym ze stołów wyłącznie z zakresu licytacji, ale za to w bardzo istotnym aspekcie. Licytowano tak:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
2 (1) Ktr Pas 2 (2)
Pas 2 BA Pas Pas
pas      

 

  • Precision
  • Echo negatu Herberta

 

Kontrakt zakończył się normalnym podziałem łupów – WE pobrali 7 lew, a silniejsza strona musiała zadowolić się mniejszą ich liczbą.

Nieszczęście doświadczonej pary NS wzięło się z przeszczepu. Tu cofnijmy się w czasie. Jak zaczynałem swoją przygodę z brydżem kwalifikowanym, jedną z nielicznych skądinąd konwencji, jaką przyswoiłem – był Negat Herberta. Używano go w sytuacjach, po otwarciu przeciwnika i kontrze wywoławczej jednego z obrońców. Polegała na zalicytowaniu najbliższego na kole KOLORU (nie miana, BA było z tego wyłączone). Przykładowe sekwencje tego gadżetu:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Ktr 1  

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Ktr 1  

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Ktr 1  

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Ktr 2(1)  

 

  1. Jak wspomniano wyżej miano BA było naturalne z bilansu.

 

Odzywki wytłuszczone drukiem wskazywały wyłącznie siłę w przedziale 0-5/6 PC.

 

Próbę czasu wytrzymała tylko pierwsza sekwencja  1 – ktr –pas – 1 w systemach usztucznionych. Mechanizm ten był bardzo użyteczny dla graczy początkujących, pozwalał bowiem na szybki bilans w takich pozycjach.

Stosowanie tego mechanizmu po otwarciach wyższych (przeszczepianie) było mało użyteczne ze względu na kurczącą się przestrzeń licytacyjną.

Tym niemniej jak widać niektórzy jeszcze hołdują tej metodzie na poziomie wyższym od pierwszego.

 

Na drugim stole para NS posługiwała się naturalnymi mechanizmami. Tam licytacja poszła:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
2 Ktr Pas 2 (!)
Pas 3 (1) Pas 3 (2)
Pas 4 (3) Pas Pas
pas      

 

  1. Masz coś w tej karcie?
  2.  Mam to, o czym już ci mówiłem
  3. 3)Nie wierzę…

 

Strona NS na tym stole była świadoma, że prowadzi wysoko w meczu i przyjęcie przez N samo-inwitu było uzasadnione sytuacją taktyczną (przeciwnicy zmuszeni odrabiać straty powinni licytować ostro).

W – jak weteran – miał niemiłą rękę do pierwszego wistu. Wyszedł w miarę poprawnie w karo.  Umożliwiło to rozgrywającemu znalezienie się w ręce, co zważywszy na jego walory nie wyglądało na częste wydarzenie. Wykorzystał to zagrywając w pika. Krótkowidz na W położył leniwie blotkę i król wziął należną mu lewę. Kolejnego pika usiłował wziąć E wskakując damą (nigdy nie potrafię zrozumieć motywów takiego podkładania kart w sytuacjach prostych). W dostał się do ręki i wykonał kolejne leniwe zagranie – w karo. Teraz już rozgrywający wziął sprawy w swoje ręce – odegrał oba czerwone asy – W przysnął kolejny raz oszczędzając damę kier. Za chwilę wziął na nią lewę, ale nie był szczęśliwy, bo musiał nawinąć się spod króla trefl, co dało dziesiątą lewę rozgrywającemu.  Rozgrywający nie mógł chybić trafnego zagrania po tak przejrzystym ujawnieniu rąk obrońców, do czego w niemałej mierze przyczyniło się rozgranie pików przez obrońców.

]]>
4359
AS TO NASZ JEST OSTATNI… https://szkola.pzbs.pl/2022/04/as-to-nasz-jest-ostatni/ Tue, 19 Apr 2022 10:49:45 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4332 AS TO NASZ JEST OSTATNI…

Ile razy, i czy w ogóle zdarzyło się Wam rozdanie, w którym ostatnią lewę wziął as atutowy? Ja sobie nie przypominam. Takie coś wydarzyło się w turnieju na BBO w końcu września. Podglądałem znajomego brydżystę Jacka R. grającego z graczem ukrywającym się pod żeńską ksywą. Rozdanie wyglądało tak:

Obie po, rozd. E, licytacja:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas
1 1 (?) Ktr 2
Pas Pas pas  

 

  W109

A

KW85

108762

 
K74

D8542

764

K5

  A82

KW7

D1032

A93

  D653

10963

A9

DW4

 

 

Żeńska ksywa wymaszerował bardzo dobrze blotką pik. W nie wstawił króla

(bez znaczenia – po połączeniu atutów N wyrobi trefle) i lewę wziął N, który skwapliwie skorzystał z możliwości zastosowania manewru „myrdum – pyrdum” czyli dwustronnych przebitek, lub jak nazywa to polska Encyklopedia Brydża – przebitek krzyżowych. Zgrał asa kier, wszedł asem karo do stołu, przebił kiera, karo i jeszcze jednego kiera. Czwarte karo W nadbił 7-ką pik, ściągnął króla w tym kolorze odbierając ze stołu ostatnie atu i zgrał dwa kiery. Jego partnerowi pozostały w tym momencie dwa czarne asy. Wpuszczony treflowym musiał w ostatniej lewie wyjść w asa pik. I była to karta biorąca. Innych atutów bowiem już nie miała żadna ręka.

Rzadki przypadek. Równie rzadki jak ten, na który skarżył się pewien pechowy gracz: „zagraliśmy wspaniałego szlema w kiery. Niestety as atutowy był poza impasem”.

]]>
4332
Dwie perełki https://szkola.pzbs.pl/2022/03/dwie-perelki/ Thu, 31 Mar 2022 15:45:34 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4294 Dwie perełki

Mistrzostwa Świata Teamów Juniorów Młodszych, Taicang (Chiny) 2012. Mecz Łotwa – Polska.

Rozdanie 9, WE po, dealer N

K42

AW982

K5

953

AW7

4

AW763

D642

D1083

K103

D4

AK108

965

D765

10982

W2

 

Na obu stołach N otwierał 1 . Łotysz wszedł z ręką E 1 i Łotysze zalicytowali znakomity w tym układzie kontrakt 4 . Terszak z ręką E wszedł 1 BA, a Łosiewicz po skoku S w 3 zapowiedział 3 BA. Wist poszedł w 5-kę. N zabił asem i kontynuował kiera. Andrzej wziął królem i zagrał trzy razy trefle górnymi honorami z utrzymaniem się w ręce. Teraz zagrał w 10-kę. S wziął tę lewę damą, ale nie podegrał żadnego koloru szpiczastego (/), tylko wpuścił partnera kierem. Terszak pozbył się z dziadka waleta pik, a z ręki damy karo na ostatniego kiera. Doszło do końcówki:

 

K42

K5

A7

-

AW

6

D108

4

10

nieistotne

 

Niedoświadczony zawodnik z pozycji N wyszedł „bezpiecznie” wg. niego w tej końcówce pikiem. Rozgrywający wziął lewę damą, zagrał pika do asa i powrotem treflowym do ręki zdusił w przymusie obrońcę na pozycji N. Trafienie zagrania po otwarciu licytacji przez N nie stanowiłoby problemu dla Andrzeja, ale N w trzykartowej końcówce wyrzucił króla pik, więc 10 wyświeżyła się jak „inspektowa truskawka”- że zacytuję klasyka brydżowych felietonów z lat 60-tych i 70-tych.

Oczywiście rezygnacja z lewy karowej w końcówce 5-kartowej i zagranie w ten kolor obkładało kontrakt, ale N – będący jeszcze na etapie myślenia fragmentem rozdania – nie był w stanie tego dostrzec. Nie umniejsza to w niczym przytomnego zachowania Andrzeja Terszaka i stworzenia przeciwnikom okazji do popełnienia błędów.

 

Rozdanie 13, obie po, dealer N

 

A96

W9

D85

AD943

W874

82

AK97632

KD1053

K1063

4

1085

2

AD754

W10

KW762

 

 

 

W N E S
Łosiewicz nazwisko Terszak nazwisko
1 (1) 1 Ktr
4 (2) Pas 4 Ktr
Pas Pas pas

 

  1. Lepszy młodszy
  2. Kolor + fit

 

S zaatakował TT 6. Terszak zrzucił ze stołu kiera(!). GIB natychmiast orzekł, że kontrakt chodzi. N podegrał kiery waletem, na którego posypały się król i as. S – mając nadzieję na 10-kę kier u partnera i nie będąc pewnym położenia damy trefl, kontynuował kierem. Andrzej przepuścił do 10-ki zachowując nienadwerężone atuty w stole. Teraz zagrał króla pik, który został przepuszczony, więc rozgrywający zabrał się za kara grając króla i przebijając blotkę dla bezpieczeństwa damą. Teraz pik do waleta. N zabił asem i zagrał trefla, ale teraz Andrzej paradował karami pozostałą w ręce N 9-kę pik.

Na drugim stole Łotysze zapędzili się aż w 5 PP z kontrą. Rozgrywający wykazał się znacznie mniejszą zręcznością i wpadł aż bez 3 za 800. Dało to polskiej drużynie 17 imp i zrównoważyło taką samą 17-kę dla Łotyszy z rozdania 3, w którym Łosiewicz nie trafił rozgrywki trefli na szlema karowego. Zagrał na ekspas, a wygrywał impas. Rozdanie było nieprzychylne dla Polaków, bowiem piki podzieliły się 5-2 (30,5%), a nie 4-3 (62,2%). Pech polegał jeszcze na tym, że Igor przeprowadził rozgrywkę, która ujawniła dłuższe trefle u gracza, przeciwko któremu można było ekspasować króla trefl. Ten jednakże ulokował się w członie krótszym.

]]>
4294
Pieszczenie kotka https://szkola.pzbs.pl/2022/02/pieszczenie-kotka/ Wed, 23 Feb 2022 09:45:06 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4264 Pieszczenie kotka…

NS po, rozd. E, licytacja:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas 1
Pas 3 Pas 6 BA
Pas Pas pas  

 

  643

86

AW9654

AW

 
7

DW1032

103

D9654

  1085

975

KD82

1032

  AKDW92

AK4

7

K87

 

 

Kiedy w drugiej lewie walet trefl okazał się kartą zwycięską, S skomentował – masz szczęście. Kiedy zapytałem dlaczego – padła odpowiedź, bo na skok 3 miałeś za słaby kolor…

Sprowokowany rzadko nie daję odporu.

 

Wolałbyś żebym przystawił ci:

xx

DWx

AK109xx

xx

Kolor byłby odpowiedni, a szlemik miałby szanse jak więzień w Oświęcimiu.

A propos trzymania się systemu – to Ty miałeś za słabe piki, żeby je zalicytować? Na szlemika w piki nie potrzeba było żadnego szczęścia. Szczęście było potrzebne dopiero na pikowego szlema…

Trzymający się systemu ciut wcześniej zademonstrował swoją pryncypialność systemową w rozdaniu:

NS po, rozd. W

W                N                 E                 S

Pas              pas               1               3 BA

Pas              pas               pas

 

  W1043

DW9652

8

93

 
5

A1073

W643

8642

  K862

84

107

AKW107

  AD97

K

AKD952

D5

 

 

Wredni przeciwnicy trafili wist, a kara nie chcieli się podzielić – bez 3 po partii. A 4 pik jakoś się wygrywało na skomplikowanym manewrze brydżowym o nazwie impas.

]]>
4264
ZMIANA ZAPRZĘGU NA PRZEPRAWIE… https://szkola.pzbs.pl/2022/01/zmiana-zaprzegu-na-przeprawie/ Sun, 23 Jan 2022 13:29:11 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4233  ZMIANA ZAPRZĘGU NA PRZEPRAWIE…

Przed pół wiekiem w Sławie przysłuchiwałem się utarczce słownej w wykonaniu ówczesnych bożyszczy polskiego brydża – Wilkosza z Lebiodą. Bronili jakiegoś kontraktu bezatutowego i doszło do końcówki siedmiokartowej, w której lewę pikową pobierał Lebioda, a Wilkosz dokładał na czwartej ręce mając czwartego asa kier i trzecią damę z 10-ką karo. Ponieważ przed damą karo leżał trzeci walet z 9-ką, Andrzej nie mógł pozbyć się kara, więc wyrzucił bezpiecznie kiera spod czwartego asa. Na nieszczęście krakowskiej pary stosowała ona zrzutkę rodzimą, czyli krakowską, Lebioda odczytał to jako wskazanie zagrania w karo i posłusznie pomknął w ten kolor, co spowodowało rozdłubanie widełek karowych w ręce Wilkosza, czego rozgrywający nie mógł dokonać nawet na widno z powodu braku komunikacji. Krakowiacy w trakcie wymiany poglądów nie doszli do żadnego konsensusu – każdy obstawał przy swoim, zwłaszcza Lebioda, który pryncypialnie argumentował – jeśli gramy jakimś ustaleniem, to nie można go zmieniać, nawet jeśli od czasu do czasu przyniesie to stratę.

Jakiś czas potem (nie umiem ocenić jak długi) wydarzył się podobny przypadek. Byłem już wówczas po debiucie publicystycznym i przyszło mi do głowy następujące rozwiązanie takiego problemu:

„…Jeśli ręka obrońcy zawiera już tylko dwa kolory (czego obaj partnerzy są świadomi) to odstępujemy od zrzutki krakowskiej na rzecz zrzutki bezpośredniej (apelle directe)”. Niedługo potem podrasowałem to ustalenie – dołożenie wysokiej karty jednego z dwóch kolorów zniechęca do zagrania w niego (a więc jakby powrót do zrzutki krakowskiej), zachęcamy zaś małą kartą, co jest zgodne z kanonami wistu odmiennego, lub odwrotnego i  zasadą ekonomii.”

Nawet zostało to opublikowane w jakimś czasopiśmie – jak dobrze pamiętam.

Niedawno upolowałem coś a propos na BBO:

Obie przed, dealer N. licytacja:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Pas Pas Ktr
2 Pas Pas 2 BA
Pas 3 BA Pas Pas
pas      

 

Zawistowaliśmy 3-ką. Ręce nasze (W) i dziadka (N):

 

 

 

KW103

72

643

9642

 
65

D983

KW9752

A

 

 

Partner dołożył 10, a rozgrywający zabił królem i zagrał pika do 10-ki w stole. Partner dołożył 2. Kolejna lewa to mały trefl ze stołu (partner dokłada 2) do waleta w ręce rozgrywającego i naszego asa. Kontynuujemy kiery 8-ką, partner 6, do asa rozgrywającego. Dalszy przebieg gry to as pik i pik dama z ręki przejęta królem i ostatni pik ze stołu. Rozgrywający do ostatniego pika dokłada blotkę kier z ręki.

Co dokładamy i dlaczego do ostatnich dwóch pików?     Wykonaliśmy pierwszy dobry wist, dzięki czemu mamy dwie lewy w kierach.  Na pewno nie pozbędziemy się kiera – to są nasze lewy gotowe do wzięcia. Zatem musimy wyrzucać kara. Stosownie do tego, co napisano wyżej, dokładamy kara w kolejności 7-2, bowiem mamy zwrócić uwagę partnera na kolor kierowy, choć dotychczasowy przebieg rozgrywki też uświadamia partnerowi fakt, że mamy dwie lewy w kierach do wzięcia. Jednak być może partner dojdzie do ręki treflem i będzie miał dylemat – czy odbierać kiery, czy podgrywać kara w końcu dwukrotnie przez nas licytowane. Dalszy przebieg rozdania to trefl ze stołu – od partnera 10, król od rozgrywającego i trefl, którego partner bierze damą.  Możemy teraz policzyć lewy, jakie ma do wzięcia rozgrywający – 4 pikowe, dwie kierowe, trzy treflowe, to daje razem 9 lew. Zatem podgrywanie kar nie przyniesie nam dodatkowej lewy (lew), a może skończyć się nadróbką, jeśli asa karo ma rozgrywający, co jest więcej niż prawdopodobne.

 

Całe rozdanie:

 

  KW103

72

643

9642

 
65

D983

KW9752

A

  9872

W1064

108

D102

  AD4

AK5

AD

KW873

 

 

Tymczasem w obserwowanym turnieju E podegrał kara i nadróbka wyskoczyła można powiedzieć z niczego.

]]>
4233
PRAWO ARCHI… KI… https://szkola.pzbs.pl/2021/12/prawo-archi-ki/ Thu, 30 Dec 2021 15:01:04 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4200 PRAWO ARCHI… KI…

Kilkusetosobowe doświadczenia partnerskie spowodowały, że przekształciłem znane powszechnie Prawo Archimedesa [„…każde ciało zanurzone w cieczy traci (pozornie) na swym ciężarze tyle, ile wynosi ciężar wypartej przez nie cieczy…”].

W pyszałkowatości swojej przekształciłem go na Prawo Kiełka: „ Każdy gracz grający z Kiełkiem traci tyle na swej wartości ile wynosi różnica umiejętności między nim a Kiełkiem.  Przy czy czym nie jest istotne, po której stronie jest przewaga umiejętności.”

Oto prosty przykład:

Licytacja:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas Pas 3 3
5 5 Pas Pas
pas      

 

Wist W, E kładzie damę(!?) i gra kiera. S bije asem i następuje dłuuugi namysł. S impasuje trefla, E bierze królem i ponownie gra w kiera. Rozgrywający ponownie długo myśli i impasuje damę. Bez jednej.

 

NS po, dealer W

  A987

983

6

AD952

 

 

  K102

AKW102

73

W103

 

 

– Pytam nad czym tak długo myślał?

– Rozliczałem ręce – odpowiada.

– To nie mogłeś się doliczyć, że E na swoje blokujące otwarcie nie powinien mieć AKD karo, króla trefl i damy kier…

– No tak, nie powinien, ale…

 

Całe rozdanie:

  A987

983

6

AD952

 
D654

D5

W102

8764

  W3

764

AKD9854

  K102

AKW102

73

W103

 

 

To, że S   grać potrafi przekonałem się na nieco późniejszym turnieju, kiedy S stał się moim przeciwnikiem. Lewym geograficznie, a bardzo prawym technicznie.

Rozgrywałem po krótkiej jednostronnej licytacji kontrakt 4 BA z ręki W. Otrzymałem wist w waleta trefl (odmienny). Ręce moje (W) i dziadka (E):

 

WE po, dealer E

 

K2

K52

D10952

K72

  W763

AD94

AK7

A8

 

Zabiłem asem trefl i sprawdziłem kara – po stwierdzeniu ich podziału pociągnąłem je do końca. S dołożył trzy razy, a potem wyrzucił dwa piki 5-kę i 10-kę. N po dołożeniu dwóch kar usunął trzy piki 4,8 i 9

Zagrałem więc kiera do stołu i pika. W nie dołożył do koloru zrzucając trefla, co uzmysłowiło mi, że zostałem ukąszony wistem – po zagraniu z najdłuższego koloru miałbym 11 lub 12 lew w zależności od podziału kierów. LHO kontynuował 10-ką trefl. Zabiłem i zagrałem króla kier. Od N walet, a całość zrzutek S mocno sugerowała, że zaparła mu się 10-ka kier. Szukając możliwości odzyskania terenu w trzykartowej końcówce wykonałem wpustkę treflem licząc, że u RHO pozostała singlowa dama trefl i druga 10-ka kier, spod której musiałby on wychodzić po wpustce. Wpust się udał – as kier nie wziął już lewy, bowiem całe rozdanie wyglądało następująco:

  AD984

W7

86

DW103

 
K2

K52

D10952

K72

  W763

AD94

AK7

A8

  105

10863

W43

9654

 

 

Czemu ze mną nie grał tak finezyjnie? Wiadomo – działało Prawo Kiełka…

]]>
4200
Nadzy wśród wilków… https://szkola.pzbs.pl/2021/11/nadzy-wsrod-wilkow/ https://szkola.pzbs.pl/2021/11/nadzy-wsrod-wilkow/#comments Fri, 26 Nov 2021 16:33:08 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4166 Nadzy wśród wilków…

 

…Muszę panu opowiedzieć jedno rozdanie – starszy, poczciwie wyglądający pan nie dawał za wygraną…

– Tylko jedno? – spytałem tonem męczennika, mając nadzieję, że mój chwilowy interlokutor ma miękkie serce…

– Tylko…

 

Mina mojego rozmówcy była uroczysta jak twarz harcerza w trakcie ślubowania.

– No to wal pan – westchnąłem z rezygnacją…

– Niech pan sobie wyobrazi, otrzymałem kartę:

 

D4

 92

W754

109632

 

– Kawał krupa – mruknąłem…

 

– Mój partner – kontynuował starszy pan z wypiekami na twarzy, otworzył 1 , przeciwnik z prawej 1 , ja – pas, z lewej 2 i 4 z prawej zakończyło licytację. Zawistowałem dwójką kier (odmiennie) i wykrył się dziadek (N):

 

  A96

1063

K863

854

 
D4

92

W754

109632

 

 

 

 

partner wziął lewę damą i kontynuował asem i królem kier. Rozgrywający przebił waletem pik, nadbiłem damą i w tym momencie rozgrywający z okrzykiem – oh! Przepraszam – dołożył kiera.

Wezwany sędzia powiedział, że mogę wycofać damę pik, co też się stało. Niestety moja dama nie wzięła –westchnął mój rozmówca.

– Co pan na to?

– Myślę, że gdyby pan wyrzucił na trzeciego kiera inną kartę z bocznych kolorów, pańska dama byłaby bezpieczna jak w forcie Knox – odparłem. Takie zagranie można byłoby opisać w artykule pt. „Trafiła kosa na kamień” – dokończyłem

– To wszystko nic – wtrącił kolejny słuchacz, których tłumek niepokojąco się powiększał. Mnie załatwili lepiej… Dostałem kartę:

 

85

K64

9742

D853

Licytacja biegła:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas
Pas Ktr Pas 2
Pas 4 Pas Pas
pas      

 

Zawistowałem szóstką kier, wykrył się dziadek (N):

 

  ADW4

732

K65

KW10

 
85

K64

9742

D85

 

 

 

Mój partner wziął asem, zagrał damę i waleta kier. Rozgrywający przebił, zagrał dwa razy piki utrzymując się w stole, po czym wyszedł w trefla…z ręki. Mając nadzieję, że partner ma asa trefl zwróciłem rozgrywającemu uwagę, że gra ze stołu, wiedziałem bowiem, że musi zagrać w trefla…

– Z przyjemnością – zgodził się rozgrywający z uśmieszkiem pod młodocianym wąsikiem. Zagranego ze stołu trefla zabił asem i i „zaborował” mi damę.

– Widocznie nie czytał pan mojego artykułu „Obyczaje” – odparłem melancholijnie wiedząc, że się na tym nie skończy

 

– Mnie jeszcze inaczej załatwili – wykrzykiwał drobny, szpakowaty młodzieniec po czterdziestce. Rozgrywałem 4 z rękami:

 

AW972

97

KD2

A107

  K1084

W63

A3

DW63

 

N zawistował piątką kier. Jego partner wziął królem i zagrał asem. Przeciwnik z lewej dołożył dwójkę. Trzeciego kiera zagranego przez S na wszelki wypadek przebiłem siódemką pik, a N…dołożył ósemkę karo. Nie ma pan do kierów – spytałem, bo bo niewiarygodne wydało mi się, aby S mając sześć kierów z asem królem i damą zagrał w trzeciej lewie małym.

– Oh, przepraszam – speszony N dołożył damę kier.

W naiwności ducha pomyślałem sobie, że co, jak co, ale damy pik to on nie ma i zaimpasowałem ją u S. Niestety okazała się być drugą u N, a ponieważ miał on jeszcze króla trefl przegrałem, jako jedyny na sali – wie pan, wszyscy w turnieju kolor dziewięciokartowy bez damy grają górą…

– Wszyscy? Tylko tyle zdołałem powiedzieć, bo już następny przekrzykiwał swoich konkurentów:

– Panu tylko końcówkę obłożyli. Ja przegrałem szlemika, którego nie sposób przegrać jak ma się trochę oleju w głowie. Wykołowano mnie tak:

 

ADW104

AKD5

A

KDW

  9875

74

KD93

1052

N zawistował w asa i blotkę trefl. Zagrałem dwa razy kiery i trzeciego przebiłem dziewiątką pik. S „nadbił” szóstką i szykował się do wyjścia w następnej lewie…

– Pan nie wistuje – zwróciłem uprzejmie uwagę graczowi S, a poza tym, czy nie ma pan do kierów?

Coś jakby przerażenie odmalowało się na twarzy S. Nieprzytomnym wzrokiem przejrzał swoje karty… Nie, nie mam – wyraz cierpienia nie opuszczał twarzy S. Zaimpasowałem więc króla w pikach. Wziął za ręką, Singlowy!

– A przecież…powinien pan przeczytać „Cybernetyczną teorię charakterów” M. Mazura, a potem „Tajniki sterowania ludźmi” J. Koseckiego – poradziłem uprzejmie nieszczęśnikowi, którego twarz była zapewne wiernym odbiciem pantomimy, jaką odstawił gracz S.

– Czy wzywał pan sędziego – zapytał ktoś z boku?

– Tak, ale sędzia powiedział, że nie mogę wyciągać wniosków z zachowania przeciwników, a poza tym przeciwnicy zaprzeczyli, że odbyła się jakakolwiek pantomima.

– On ma zawsze taką minę jak grają przeciwko niemu szlemika – skomentował z leciutkim uśmieszkiem N.

Chwilowa cisza jak zaległa po tej opowieści dawała cień nadziei na taktyczną rejteradę, ale gdzie tam…

– Ja grałem prozaiczne 3 BA – doszedł do głosu przedstawiciel skrzydła umiarkowanych:

A62

KD5

AW64

W106

  KDW

97

D10973

KD7

 

Przeciwnik zawistował szóstką kier, waleta z prawej zabiłem królem. Kontrakt nie wyglądał źle. Jeśli stoi impas karo, to mam 9 górnych lew. Jeśli nie, to N może mieć jeszcze asa trefl. Natomiast, jeśli as trefl jest u S, to N po dojściu królem karo musi trafić, na co zagrać – na asa trefl u partnera, czy na – bardziej prawdopodobną damę kier u niego, czy też jeszcze na dubla kier u mnie z secowym mariaszem.

Tak czy owak przeszedłem pikiem do stołu i zagrałem damę karo. Tu jak grom z jasnego nieba – S dokłada trójkę pik (para stosowała zarzutkę krakowską)…

– Nie masz do kar – zapytał N? Nie zdążyłem nawet zaprotestować, kiedy S dołożył ósemkę karo, pozostawiając „elegancko” trójkę pik na stole.

Przepuściłem, a N po krótkiej pracy myślowej zabił królem i odjechał w….nie, nie, nie w trefla tak czytelnie zalawintalowanego, lecz w karo. On wiedział, że dopuszczony partner musiałby zagrać w przygwożdżoną trójkę pik.  Na karo S pozbył się wrażej trójki pik i już nie mogłem wygrać kontraktu.

– Ja też miałem podobny przypadek – doszedł do mównicy kolejny nieszczęśnik. Miałem rękę:

 

A

ADW1053

KD54

K3

 

Byłem na pozycji S, a licytacja w założeniach my po, brzmiała:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
      1 1h
2 4 4 4 BA
5 Pas Pas 6
Pas Pas pas  

 

2 przeciwnika było słabe, 5 wyglądało na wskazanie wistu, pas mojego partnera w drugim okrążeniu informował o jednym asie. Wiedząc, że na wiście jest przeciwnik z lewej, byłem zadowolony, że utrzymaliśmy się przy grze. Jednakże pierwszy wist oddał gracz E dwójką karo. Był to oczywiście wist poza kolejnością. Wezwany sędzia przedstawił mi cztery możliwości wyboru:          – zaakceptować wist

– nakazać graczowi N wist w ten kolor

– zakazać wistu w karo

– przygwoździć kartę

Z tego wszystkiego najbezpieczniejszym wydało mi się zakazanie wistu. Gracz W wyszedł więc w trefla tak ładnie zalawintalowanego dwójką karo, jego partner wziął asem i zgrał w ujawnioną dwójkę karo, która została przebita. Tak wykopałem sobie grób własnymi rękami.

– Ciekawe, co by zrobił sędzia, gdyby pan n a k a z a ł wist w karo – zauważyłem sarkastycznie, będąc zdecydowany zakończyć te Gorzkie Żale. W końcu ja też jestem materiałem, na którym przeprowadzano różne ludzkie i nieludzkie eksperymenty. Oto próbki:

K107

AK64

A975

K3

  54

62

63

AW109764

 

Z ręką W otworzyłem 1 BA, a partner w myśl zasady „idzie, albo nie idzie”, kopnął 3 BA. N zawistował dwójką karo, S podłożył damę, którą przepuściłem chcąc dowiedzieć się co nieco o rozdaniu. S kontynuował 10-ką karo, którą także przepuściłem, trzecie zagrane przez S karo zabiłem asem. Zagrałem króla trefl i trefla. N dołożył do koloru. Przeprowadziłem analizę – jeśli N wistuje z czterokartowego, przestrzelonego koloru młodszego, po licytacji, w której nie próbowaliśmy uzgodnić koloru starszego, to powinien mieć układ 3-3-4-3. Zaimpasowałem więc waletem. Z prawej mignęła dama, po czym błyskawicznie odwrócono w kiery. Sfrustrowany nietrafieniem palcówki, zagrałem trzy razy w kiery. S wziął lewę i zgrał ostatniego kiera. N wyrzucił – nie zgadniecie, co? DAMĘ TREFL!!!

Wezwałem sędziego. Okazało się, że S „wziął” waleta trefl damą pik!. Sędzia wyjaśnił, że S miał prawo dołożyć do waleta trefl dowolną kartę, jako że nie miał do koloru. To zaś, że jako rozgrywający zaakceptowałem zagranie S w kiera jest moją sprawą. Lewa na waleta trefl jest oczywiście moja. Cóż z tego, skoro wziąłem tych lew sześć zamiast dziesięciu.

– Jak to – panie sędzio – nie dawałem za wygraną – młynarz zawinił, a kowala powiesili?

– Czy pan zrobił to umyślnie – zapytał sędzia gracza S?

– Ależ skąd – damę pik miałem przy blotce trefl i myślałem że to dama treflowa – odpowiedział S.

Drugi przypadek wydarzył mi się nie potem, a grubo przedtem, kiedy debiutowałem po roku terminowania w drugiej lidze. Graliśmy przeciwko spadkowiczom z pierwszej ligi, w której to drużynie roiło się od ówczesnych sław.

Po otwarciu przeciwnika z lewej 1 BA i dwóch pasach wszedłem mężnie z niezbyt silną kartą i z niezbyt solidnym kolorem 2 z kolorem D10842. Otwierający skontrował karnie, co było normalną praktyką w tamtych czasach. Widok dziadka poprawił mi humor. Zastałem w nim drugiego waleta pik i sporo krupa. Doszło do końcówki trzykartowej, w której miałem w ręce D108, a u przeciwników został as z dziewiątką. Byłem niestety w stole i groziła mi ewidentna promocja tej dziewiątki. Zagrałem jakiś boczny kolor i pokazując moje D108 pik przeciwnikowi z lewej ogłosiłem – jak ma pan A9 w  pikach, to  przegrałem bez jednej, jeśli nie to swoje.

– No tak, no tak zgodziła się „sława” i wszyscy złożyliśmy karty zapisując bez jednej.

Dopiero w drodze powrotnej starsi koledzy przetestowali mnie jak zdołałem przegrać dwa piki z kontrą. Dowiedziałem się, że 9-ka pik była z prawej i wystarczyło grać zamiast popisywać się książkową erudycją, aby zapisać 470.

To doświadczenie uczuliło mnie na tyle, by później odkrywać intencje rożnych chwilowych „sław”, kiedy próbowali chować karty do pudełka przed skończonym rozdaniem. Niektóre z nich opisałem swego czasu…

 

Na podstawie artykułu Kita Woolsey`a (Bridge World 1/73) i własnych doświadczeń

]]>
https://szkola.pzbs.pl/2021/11/nadzy-wsrod-wilkow/feed/ 3 4166
Artykuł A MOŻE TAK https://szkola.pzbs.pl/2021/10/artykul-a-moze-tak/ https://szkola.pzbs.pl/2021/10/artykul-a-moze-tak/#comments Sat, 23 Oct 2021 13:40:37 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4136                                        A MOŻE TAK?

Parę ładnych lat temu po moim otwarciu 1 BA partner otrzymał rękę:

W3

9

KD874

AD932

 

Dawno minęły czasy Staymana rozkładowego, tliła się jeszcze konwencja 5-4-3-1. Z niej postanowił skorzystać mój młody partner i zalicytował 3 , co oznaczało układ 3-1-4-5 lub 3-1-5-4.

Posiadałem:

D7

AKW5

A1032

  K54

Wydawało mi się, że wygranie 3 BA będzie bardziej prawdopodobne niż 5 . Brutalni przeciwnicy ściągnęli piki. Szczęśliwie tylko 5, tym niemniej możliwość wygrania w łatwy sposób innej końcówki rokowała stratę 12 impów w meczu. Wprawdzie straty nie było, bo przeciwnicy również nie posiadali narzędzi do właściwego zreferowania rozdania w licytacji, ale stracona została okazja do poważnego zysku.

Zrodziła mi się wtedy myśl dość prosta – skoro skoki w 3 lub 3 po otwarciu 1 BA nie doczekały się zadowalającego rozwiązania (np. 6-kartowy kolor z dwoma z trzech najstarszych honorów jakoś za rzadko chciał przychodzić, a inne znaczenia, takie jak silne, na bardzo dobrym kolorze odrzucono już dawno dla uczczenia zakończenia II wojny światowej), to może problem rozwiązać następująco: odzywce 3 przyporządkować znaczenie 5-5 na kolorach młodszych, po której to odzywce zatrzymujemy się w kontrakcie 3 lub 3 , natomiast odzywka 3 niech oznacza taką samą rękę w sile minimum inwitującej, z granicą bezpieczeństwa, na jakiej można się będzie zatrzymać po takiej odpowiedzi – 4 w jeden z kolorów młodszych, jeśli stwierdzi się brak zatrzymania (lub bardzo iluzoryczne zatrzymanie) w jednym z kolorów starszych.

Pamiętam, że partner zgodził się z marszu na takie rozwiązanie, ale świnia Piatnik nie chciał nas wynagrodzić stosownym rozdaniem z marszu.

Niedawno obejrzałem rozdanie, gdzie WE otrzymali takie ręce:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
       

 

AK7

1074

KD73

A7

  84

85

A10854

KD82

 

Na obu stołach nie było innego pomysłu na licytację jak 1 BA – 3 BA. Zjeżdżało 6 kierów. Arcymistrzowski remis – można powiedzieć.

Zastosowanie zaproponowanego rozwiązania jak widać może funkcjonować także w układach 5-4-2-2 na kolorach młodszych. Jedyne niebezpieczeństwo w tym ostatnim przypadku to możliwość wylądowania w kontrakcie na 7 atutach. Można go uniknąć ograniczając takie odpowiedzi do układów z dłuższymi treflami, czyli 2-2-4-5. wtedy co najwyżej od czasu do czasu zagramy na 7 atutach rozłożonych 4-3 zamiast 5-2.

Po przyjęciu takiego gadżetu nie musimy rezygnować z konwencji 5-4-3-1, więc jego wprowadzenie nie wymaga rewolucji w systemie.

Można spróbować – smacznego!

]]>
https://szkola.pzbs.pl/2021/10/artykul-a-moze-tak/feed/ 1 4136
DAMĄ Z PODWÓJNEGO MARIASZA https://szkola.pzbs.pl/2021/09/dama-z-podwojnego-mariasza/ Sat, 25 Sep 2021 09:10:16 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4107 DAMĄ Z PODWÓJNEGO MARIASZA

          W nazewnictwie brydżowym funkcjonują pojęcia mariasz (dama z królem) i mały mariasz (dama z waletem). Tytułowa konfiguracja, zatem dotyczyć będzie zagrań z KDW. Taki sekwens pozwala na zagrania kamuflujące z minimalnym zagrożeniem, że wprowadzimy partnera w błąd. Trzeba przyznać, że zagrania takie mają małą częstotliwość – najpierw trzeba mieć te KDW, a potem jeszcze musi zaistnieć odpowiednia sytuacja. Jedna z takich sytuacji zdarzyła mi się przed laty w rozgrywkach II ligi. Posiadałem na pozycji W następującą rękę:

2

AKD975

D105

KDW

 

Licytacja w założeniach oni po partii biegła:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Pas Pas Ktr
Rktr Pas Pas 1
2 Pas Pas 2
3 3 Pas Pas
pas      

 

Moja rekontra wskazywała silne wspólno-językowe otwarcie. S przed ostatecznym pasem wykonał dojrzały namysł, co jednoznacznie sugerowało, że miał dużą ochotę dołożyć końcówkę. Wyszedłem oczywiście asem kier. Pokazał się stół:

  W64

8642

A973

874

 
2

AKD975

D105

KDW

 

 

 

 

Partner dołożył 3-kę, a rozgrywający waleta. Nietrudno było zgadnąć, że to ostatni kier rozgrywającego. Można było oczywiście spokojnie grać dalej w kiery czekając na to, co zrobi rozgrywający. A on zapewne wyrobiłby kara i usunął jednego z przegrywających trefli. Należało zatem otwierać ten kolor. Nietrudno było zauważyć również, że rozgrywającemu brakuje jednej z istotnych wartości – figury pik, króla karo, lub asa trefl, choć ten ostatni przypadek jest mało prawdopodobny zważywszy na namysł S przed ostatnim pasem. Widać także było, że rozgrywający nie ma za wiele komunikacji do stołu. Jeśli brakuje mu figury pik to wejście przydałoby mu się do jej wyimpasowania. Ale przy krótkości kier niewykluczone jest, że rozgrywający może mieć także impasową konfigurację w karach i wejście do stołu powinno być wtedy użyte do impasu w tym kolorze.

Z naszej pozycji jasne jest także, że rozgrywający jest bardzo dobrze poinformowany w rozkładzie siły naszej strony. W tej sytuacji wydało mi się, że mogę nieco „zadymić” zagraniem w damę trefl. Niczym przy tym nie ryzykowałem. Jeśli asa ma jakimś cudem partner, to zabije i odwróci w ten kolor by wyrobić nam lewę. Jeśli nawet w przypływie jakiejś nadzwyczajnej inwencji zagra w karo, to może się jeszcze nic nie stanie, a jak przez przypadek znajdziemy się na wpustce po pociągnięciu peletonu pików z przebiciem po drodze kiera, to na przyszły sezon zmieniamy partnera. Podobne skutki może spowodować zagranie w kiera, ale może aż taki śpiący to partner nie będzie.

Do damy trefl partner dołożył zachęcającą 2-kę. Całe rozdanie:

  W64

8642

A973

87

 
2

AKD975

D105

KDW

  K87

103

862

109642

  AD10953

W

KW4

A53

 

 

Rozgrywający raz przepuścił, ale drugiego trefla (waleta) zabił i już w tym momencie uwierzył, że król trefl jest po jego prawej i nie zadał sobie trudu rozszyfrowania podstępu (powinien zagrać jeszcze raz w trefle, aby się przekonać jak naprawdę sprawy stoją), tylko „rozliczył”, że muszę mieć króla pik na swoją licytację i szarpnął asa w tym kolorze. Można mieć poważne zastrzeżenia do sposobu rozgrywki, ale bez zagrania damą trefl, rozgrywający chyba by nie oczadział i nie zrezygnował z impasu króla atutowego, bo jego posiadanie przy ujawnionym mariaszu trefl dawałoby mi rękę na otwarcie z silnego trefla.

Drugi przypadek „damą z podwójnego mariasza” znalazłem w mało rozpowszechnionej, a bardzo dobrej książeczce „Szukaj szansy” autorstwa spółki Izdebski, Krzemień, Sokołowski.

Najpierw licytacja:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
  1 Pas 2
2 3 4 Pas
Pas pas    

 

N zawistował damą kier i przyszło nam rozgrywać z następującymi rękami:

KDW73

9

832

AW85

  109654

A3

KD94

D2

 

Po zabiciu asem kier zagraliśmy pika do króla. N zabił asem i zagrał waleta kier. Teraz analiza zakrytych rąk prowadzi do wniosku, że kontrakt jest nieprzegrywalny. W ręce S zlokalizowaliśmy króla kier. Na podniesienie do dwóch powinien posiadać jeszcze asa karo lub króla trefl. Obu tych figur nie może posiadać ani N ani S, bo zaprzecza temu licytacja prowadzona w pierwszym okrążeniu w ataku, co wyklucza jakieś dzikie zajazdy. Teraz zwykła symulacja prowadzi do wniosku, że przegrać kontrakt można wyłącznie, jeśli asa karo posiada S, a króla trefl N i jak kołchoźnik zagramy na impas trefl. Zagranie natomiast blotką do damy trefl zabezpiecza nas przed tym jedynym układem z asem karo za mariaszem. Nawet przypominasz sobie, że taki manewr nazywa się Morton`s Fork Coup. Odebrałeś więc ostatniego atuta i zagrałeś trefla do damy. Rozegrałeś wspaniale. Bez jednej. N bowiem zawistował jeszcze wspaniałej z ręki:

  A

KDW863

W76

1063

 

Ostatni przykład, jakim się posłużę ma aspekt techniczny, a nie psychologiczny. Po licytacji:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
  1 Pas 1 BA
Pas Pas pas  

…bronimy tego ostatniego kontraktu po wiście waletem karo. Ręce nasze (W) i dziadka (N):

  KDW3

D9865

K5

105

 
A97

W3

W1092

KDW3

 

 

 

 

Walet karo został pobity królem ze stołu i asem przez naszego partnera. Od rozgrywającego 4-ka. Następna lewa to 6-ka od partnera i 8-ka od rozgrywającego. Wiesz, że partner miał trzy kara (jak nie wierzysz, to ułóż sobie pozostałe kara w zakrytych rękach – poza mało prawdopodobnym przypadkiem dwóch dubletonów karowych u przeciwników), więc kontynuacja tego koloru grozi nawinięciem się. Masz na szczęście dobry następny wist – w trefle. Jeśli jednak zawistujesz królem, to partner zachęci Cię wyłącznie z asem. A Tobie przecież wystarczy trzecia 9-ka, by kontynuacja tego ataku była dla Waszej strony korzystna. Jeśli zagrasz damą trefl partner dostrzegając w waszej ręce DW w tym kolorze na pewno zachęci z 9-ką, jeśli jest minimum trzecia.

Całe rozdanie:

  KDW3

D9865

K5

105

 
A97

W3

W1092

KDW3

  862

A1042

A63

972

  1054

K7

D874

A864

 

 

W rzeczywistości w rozdaniu W wyszedł w króla trefl,. a E zniechęcił. Wprawdzie tylko 7-ką, ale E w dalszych poczynaniach po zagraniu jeszcze raz trefla (przepuszczony) bronił się przed wpustem i po jednokrotnym przepuszczeniu pików zabił drugiego i odszedł pikiem, nie chcąc rozwiązywać kierów. W ten sposób puszczono lewę, a potem kontrakt, kiedy E nie nabił się na kiera ze stołu pozwalając wziąć lewę na singlowego już króla, co pozwoliło rozgrywającemu wygrać kontrakt na wpustce. A po zagraniu damą trefl obkładało się bez dwóch.

W zasadzie manewr nie powinien przysparzać kłopotów wykonawczych. W dobrze wyszkolonych towarzystwach dwóch panów zawsze ustępuje pierwszeństwa jednej damie.

]]>
4107
Młodym ku nauce, starszym ku przestrodze… https://szkola.pzbs.pl/2021/08/mlodym-ku-nauce-starszym-ku-przestrodze/ Thu, 26 Aug 2021 13:29:14 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4072 Młodym ku nauce, starszym ku przestrodze…

W starych dawnych czasach w brydżu królowało powiedzenie „po BA nie ma trzech”. Odnosiło się to do strony przeciwnej niż otwierająca 1 BA. Trwało to do czasu, kiedy zorientowano się, że z rękami układowymi po wrażym 1 BA można wygrać nie tylko trzy, ale czasami i znacznie więcej. Powstały różne Astro, Aspro, Landy, Ripstra, obrona Szuriga, Kontra Bi i wiele jeszcze innych pomysłów. Polscy brydżyści bardzo szybko zaadoptowali ten styl i nic dziwnego, że w korespondencyjnym turnieju międzynarodowym, gdzie punktacja w procentach była przyporządkowana wynikom z turniejów francuskich, szarpnąłem aż 2 punkty na 100 możliwych w rozdaniu, gdzie otworzyłem 1 BA, a wredni polscy przeciwnicy zastosowali kontrę Bi i stanęli w 2 kierach za sztywne 140. W konserwatywnej wówczas Francji 1 BA obiegało i za zapis 90 otwierający mieli 52 punkty, a przeciwnicy 48.

Od pewnego czasu zapleniła się moda otwierania 1 BA z rękami dalece odbiegającymi od standardów tego otwarcia, którymi są – ręce zrównoważone, a odchylenia typu 6-3-2-2, na młodszej szóstce, czy 5-4-2-2 na kolorach młodszych, były dopuszczalne pod warunkiem posiadania sensownych wartości w dubletonach. Dopuszczalne bywało w niektórych systemach otwarcie 1 BA ze słabą starszą piątką, a przy 5 kierach w przedziale 15(16)-17(18) w systemach pełnostrefowych nawet konieczne, ze względu na kłopoty z rebidem w drugim okrążeniu licytacji.  Kiedy jeszcze do łask wróciło silne otwarcie 2 BA, w nim również zaczęto upychać układy daleko odbiegające od typowych standardów bezatutowych. Także nagminne otwieranie z podlimitem np. na takich 14 PC miało chyba za zadanie wystraszenie przeciwników:

 

  W107

D3

ADW

KW753

 
D4

642

1098643

D9

  A92

K1075

K2

A862

  K8653

AW98

75

105

 

 

N otworzył 1 BA i pomimo iż dowiedział się, że partner ma 5-4 w starszych wybrał 3 BA ze względu na większość walorów w młodszych kolorach. Skończyło się wpadką bez dwóch za 200, bo NS byli ”w robrze”. Na drugim stole zagrano spokojne 2 pik za 140. 8 impów w plecy na prostej drodze.

Sprawcą polski czołowy zawodnik.

Jeszcze dotkliwszą stratę poniosła turecka para:

 

  W102

K1075

D965

W8

 
A74

A8

43

D109632

  9853

64

K87

A754

  KD6

DW932

AW102

K

 

 

S uznał za stosowne otworzyć 1 BA. N ze swoją słabizną spasował, więc przeciwnicy obciągnęli rzędem 8 lew za znane już 200, bo znowu otwierający byli po partii. Na drugim stole po otwarciu 1 ccc, zagrano płaską końcówkę za 620, co przełożyło się na zgrabne 13 imp.

W niedawnym turnieju White House polski młodzieżowiec otworzył 1 BA  z pozycji N w rozdaniu:

 

  A87

W976

2

AKD105

 
KD42

K53

A64

984

  W10

D102

DW10853

72

  9653

A82

K97

W63

 

 

E ostrzegł karami, ale S miał w jego mniemaniu wystarczający kontrargument i dopchnął do 3 BA. Znane już nam 200 ponownie ozdobiło słabszą stronę.

1 BA słabe również może być efektownie okaleczone. Oto pojedynek byłej polskiej czołowej pary świata z parą, w składzie której występuje czołowy sponsor świata:

 

  A9754

109

943

AKD

 
D82

W32

AKW765

5

  K103

64

108

W97632

  W6

AKD875

D2

1084

 

 

Sponsor pokazał, że szybko się uczy od mistrzów i z ręką S otworzył słabe 1 BA. N zatransferował 2 , a S posłusznie przyjął transfer licytując 2 . N wykazał zaufanie dla klasy partnera i spasował. W ściągnął dwa kara i poszedł w singla trefl. Rozgrywający skorzystał z okazjonalnego pobytu na stole i przebił karo. Teraz gdyby zagrał dwa razy piki asem i blotką obroniłby kontrakt. Korzystając jednak z okazjonalnego pobytu w ręce zaimpasował piki grając waleta wkoło. Jedna z najlepiej wistujących par świata już nie wypuściła okazji z rąk i przyszło oddać – skromne wprawdzie – 50. A że w kiery szło górne 10 lew? Tylko jak w nich stanąć?

Efekty nowej mody – jak widać – bywają raczej opłakane i trudno zrozumieć motywy jakimi kierują się stosujący w dzisiejszych czasach otwarcia, którym do BA brakuje znacznie więcej niż Platformie do PiS-u w sondażach. Zwłaszcza ostatnio, kiedy piszę ten tekst.

]]>
4072
Zamiast plebiscytu https://szkola.pzbs.pl/2021/07/zamiast-plebiscytu/ https://szkola.pzbs.pl/2021/07/zamiast-plebiscytu/#comments Sun, 25 Jul 2021 11:07:06 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4045 Zamiast plebiscytu

 

W czasach dzieciństwa ojciec opowiadał taki greps:

 

„…Do kowala wysłano młodego adepta tego zawodu. Wymoszczono mu wiklinowy kosz, w którym miał siedzieć i podglądając kowala nauczyć się fachu. Po roku, w obecności rodziców przyszłego kowala i miejscowych notabli w postaci księdza proboszcza i sołtysa, urządzono egzamin. Przyszły kowal upalił w palenisku kawałek żelaza, po czym zanurzył go w wodzie i zrobił takie głośne pssssssssssss….”

 

Od kilku lat mój kontakt z brydżem dotyczy głównie nie za długiego kibicowania w lokalnym turnieju w moim mieście. I coraz bardziej przypomina mi się opowiedziana przez ojca anegdotka o uczniu kowala.

Oczywistą jest rzeczą, że nie oczekuję zagrań typu „stepping stone squeeze”, czy „entry shifting squeeze”, ale z niesmakiem stwierdzam, że nawet w zakresie elementarza brydżowego następuje widoczny i co gorsza coraz szybszy regres. Jak bowiem oceniać takie wydarzenia?

 

Zawodnik W w turnieju na impy otrzymuje:

 

  AK4

W975

A1073

K7

 

 

…i otwiera 1. Dalej biegnie:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Ktr Pas 1
1 BA Pas 3 BA Pas
Pas pas    

 

Całe rozdanie:

 

  W876

AK4

K8

9653

 
AK4

W975

A1073

K7

  D52

1063

W6

AW1042

  1093

D82

D9542

D8

 

 

Wspólnymi siłami (opis, jak to uczyniono, byłby za bardzo bulwersujący) doprowadzono do końcówki:

 

  W8

A4

 
K

W

107

  5

106

W

 

D

D95

 

 

Obrona miała w tym momencie dwie lewy – na króla kier i na damę trefl – i wystarczyło zagrać w karo, by wziąć dwie wygrywające kontrakt lewy – na króla pik i 10-kę karo. Rozgrywający poszamotał się dłuższą chwilę przy stole i po wzruszeniu ramionami ścignął króla pik wpadając bez jednej.

Zapytałem, jakim otwarciem 1 BA grają panowie na WE?

– No – 15-17.

– To czemu nie otworzyłeś 1 BA?

– No – można było..,.

 

Jak w humoresce Czechowa o handlarzu trutką na szczury – i tak można i tak można.

Kolejne pytanie – brzmiało:

– Czemu nie zagrałeś na jedyną szansę wyrobienia lewy karowej?

– No – można było, nawet chciałem – brzmiała odpowiedź.

Drugie rozdanie jest może odrobinkę trudniejsze.

 

Obserwowany gracz W zaposiadł:

 

  5

AK1073

K654

AW3

 

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 2
Ktr 3 4 Pas
?      

 

Posiadacz 15 PC odważnie zalicytował 4 . Nie czekając na wyłożenie dziadka (mea culpa, mea maxima culpa) skomplementowałem ostatnią odzywkę – ależ ty jesteś odważny. Nawet zdążył udzielić odpowiedzi – a co miałem zalicytować?

Całe rozdanie wyglądało tak:

 

  9632

W52

1087

K94

 
5

AK1073

K654

AW3

  AW87

D84

AW932

6

  KD104

96

D

D108752

 

 

Licytacja E wzięła się z tego, że as karo przytulił mu się do kierów i zrobiła się w tego zrównoważona trójkolorówka, z którą należało tworzyć 1. Otwierający jednak nie lubi otwierać w kolor ukoronowany tylko wałkiem.

W rozgrywce też wystąpił motyw krotochwilny. Po wiście w trefla rozgrywający przebił i wykonał powrót do ręki za pomocą króla karo. Spadająca dama powiedziała, że mamy 5 lew na kara, 5 lew na kiery, dwa czarne asy i przebitka trefl. Ale kto by tam liczył lewy w tak nadwyżkowym kontrakcie. W był równie ambitny w rozgrywce jak i w licytacji. Przebił jeszcze jednego trefla na czternastą lewę, zgrał damę kier, powrócił przebitką pik do ręki i wykonał pewny impas na 10-kę karo.

Kiedy próbowałem poinstruować W w zakresie licytacji, mój komentarz (fakt – mam stentorowy głos, nawet jak mówię w swoim przekonaniu cicho) przerwał dbający o swoje interesy sędzia uwagą – to nie jest miejsce na szkolenie.

Niestety – taka jest smutna prawda. Ludzie tłuką w te karty od dziesiątków lat i demonstrując dobrą pamięć grają tak samo źle jak za Gomułki. Chociaż tu minąłem się z prawdą – grają dużo gorzej.

Przed laty zaoferowałem swojemu środowisku 15-minutową pogawędkę przed każdym turniejem na wybrany temat.  Nie uzyskałem nawet takiego poparcia jak JKM do sejmu.

 

By zdopingować do jakiegoś wysiłku uczestników turniejów lokalnych proponuję (obu pismom brydżowym) uruchomienie konkursu na najładniejsze zagranie – obojętnie, z jakiego obszaru – licytacji rozgrywki, czy wistu.

Był kiedyś taki konkurs w „Brydżu”. Sam podesłałem zagranie nieżyjącego już Henia W. w licytacji:

 

W N E S
Irek Henio Boguś Rico
Pas Pas 1 Ktr
2 Pas 3 3
4 Pas Pas 5
Ktr Pas Pas 6
Pas Pas 7 PAS
Pas ?    

 

Mielibyście teraz serce dołożyć do szlema w kiery z ręką?

 

  xx

10xxx

xxx

xxxx

 

 

Henio dołożył!

Moja ręka:

 

  AKWxx

AKDxxx

A

A

 

 

Nagrodami powinny być książki brydżowe, ewentualnie prenumerata pisma. Może to jakoś zachęci do do lepszej gry?

Wiem, wiem, czyją matką jest nadzieja… Ale jak w dowcipie o telefonie zaufania w Krasnej Armii – malczik, eto nie wazmożno, no nada staratsja…

]]>
https://szkola.pzbs.pl/2021/07/zamiast-plebiscytu/feed/ 1 4045
Rekontra – narzędzie z obustronnym ostrzem https://szkola.pzbs.pl/2021/06/4011/ Sun, 20 Jun 2021 11:59:00 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=4011 Rekontra – narzędzie z obustronnym ostrzem

Na początek trywialna anegdotka:

„Do lekarza ginekologa zgłosiła się pewna pani z prośbą o przepisanie środków antykoncepcyjnych. Lekarz przepisał jej lampkę wina codziennie wieczorem.

– Przed seksem, czy po seksie – dociekała pani.

– Zamiast – droga pani…”

Brydż w internecie zaoferował znacznie więcej szans oglądania brydżowych zagrań, niż epoka z czasów ancien regime`u. Stąd i materiał do obserwacji i wyciągania wniosków jest nieporównanie większy niż dawniej. Drzewiej w poszukiwaniu tematów do artykułów brydżowych udawałem się na turnieje lokalne. Tam bowiem, a nie w żadnej I lidze ludziska dostarczali tematów ciekawych, a krotochwilnych. Teraz oczywiście podglądanie początkujących na BBO byłby oznaką masochizmu i perwersji. Z konieczności podgląda się „oficerów” (to ci z gwiazdkami), World Class playerów (to w większości zgrywusy lub kabotyni), a w najgorszym wypadku ekspertów. Te ostatnie dwa tytuły każdy nadaje sobie przy logowaniu, więc ich przystawalność do rzeczywistości jest mniej więcej taka, jak afrykańskich zarobków do cen europejskich.

Już kawał czasu temu wziąłem na kieł (a na co miałem wziąć? – Ja?) stosunkowo rzadkie narzędzie brydżowe, jakim jest rekontra. I nieodparcie nasunęła mi się myśl złota – jak w tytule. Bowiem pożytek, jaki z tego narzędzia mieli je stosujący, był podobnego kalibru jak kwiatek do kożucha. A nawet znacznie mniejszy. Wstrząsającym było dla mnie to, że użytkownicy tegoż narzędzia w niemałej mierze należą do światowej ścisłej czołówki.

Nie wnikając w przyczyny nieudolnego zastosowania „repały” ograniczę się do skromnych komentarzy. Resztę niech opowiedzą rozdania:

  1. Jak pijany płota…

 

WE po, rozd. N, licytacja:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas Pas 1
1 Ktr ?

 

Wasza ręka:

AD

43

DW964

D1094

 

 

Jaką odzywkę wybierzecie? Bo mistrz zalicytował rekontrę.

Całe rozdanie:

K6543

AW1085

7

32

1072

96

AK10832

84

AD

43

DW964

D1095

W98

KD72

5

AKW76

 

Nie sympatyzuję kompletnie z odzywką rktr. Do czego ona posłużyła? Jaki pożytek miał partner z tego, że dowiedział się, iż mamy 10/11 PC i fit karo? Przecież w tym momencie słychać było, że przeciwnicy są co najmniej tak samo silni jak my, a ich przewaga wynika z tego, że to oni mają starsze kolory, a na pewno co najmniej jeden. Dlatego lepszym wyborem byłby skok karami i to najlepiej na wysokość 4-ch, żeby odebrać tę odzywkę przeciwnikom i maksymalnie utrudnić im znalezienie lepszego koloru do gry.   Także kółkowe 3 nie ułatwi życia przeciwnikom. Tu wprawdzie obaj przeciwnicy mają poważne nadwyżki układowe, ale przecież S nie wie o tym. Sama wiedza o krótkich karach u przeciwników, to jeszcze za mało. Gdyby S miał nieco bardziej zrównoważoną rękę (np. 4-3-2-4), to przy ewidentnie słabym otwarciu musiałby przepasować to okrążenie, a N, którego miltonowy stan posiadania będzie zazwyczaj w przedziale 7-9 PC, też nie zawsze znajdzie odwagę i walory, by walczyć na poziomie trzeciego piętra.  Choć w tym rozdaniu ze względu na układ miałby akcję na poziomie trzech.

Najlepszą jednak odzywką z ręką E jest w tym momencie 1! I nie dlatego, że znamy cały rozkład. Ta odzywka wskazująca wist (prawdopodobieństwo, że wist pikowy będzie dobry, jest moim zdaniem powyżej 50%) niczym nie grozi – partner nie podniesie nas brutalnie w pikach, a jak podniesie nas nawet do 4-ch, to mamy jednoznaczne zejście w kara i z nadzieją, że nie będziemy w katastrofalnym kontrakcie. Nawet jak zalicytuje on dużo częstsze, niż księżycowe cztery – 3, to nasze 4 karo będzie oczywistym wyniesieniem. A od czasu do czasu rozdanie będzie miało taki motyw jak powyżej i jeśli przeciwnicy wylądują w 4 kierach z ręki S, to zdyscyplinowany partner wyjdzie w pika i po dwóch lewach tego koloru i dojściu do partnera karem obłożymy kontrakt przez przebitkę.

Tymczasem po rekontrze licytacja przebiegła:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas Pas 1
1 Ktr Rktr 1
2 4 Pas Pas
pas

 

S miał komfort, by zalicytować kiery na wysokości jednego, a N mając świadomość wydłużenia w kierach na obu rękach dmuchnął końcówkę, która bez wistu w piki była łatwa do wygrania. A jaką korzyść odniósł W z wiedzy, że partner ma rękę w sile 10-11 PC?

  1. Przeciążenie narzędzia

Mecz w bardzo ważnych zawodach. Wprawdzie mikstowych, ale on top high level.

WE po, rozd. S, licytacja:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1
Ktr ?

 

Jakie działanie wybierasz z ręką?

KDW98

6

KD64

1053

Bo mistrz galaktyczny zrepałował. Dalej poszło:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1
Ktr Rktr 2 2
Pas Pas pas

 

Całe rozdanie:

KDW98

6

KD64

1053

A652

KD

AW5

D742

7

W973

109732

W98

1043

A108542

8

AK6

 

Rekontra zablokowała informację o 5 pikach u N. Potem już nie można ich było zgłosić, bo byłoby to forsujące, a na forsing to N nie miał, zwłaszcza po słabej sekwencji partnerki. W efekcie wpadka bez jednej zamiast 10 lew w piki, po bardzo prawdopodobnym pierwszym wiście w karo. A przecież 1 zamiast rekontry też forsuje na jedno okrążenie, a przynajmniej powinno i jeśli ktoś tak nie gra, niech natychmiast zerwie z takimi ustaleniami.

  1. O takie mam muskuły!

Maksy, NS po, rozd. S, licytowano:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko Klasa światowa
1
Pas Pas Ktr Rktr(1)
2 Pas 3 Pas(2)
Pas pas

 

  1. Ze mną chcesz zadzierać? Ze mną???!!!
  2. A może i wiesz, co robisz?

 

2

D42

D9875

8632

K976

K753

63

954

84

W1086

K10

AKDW10

ADW1053

A9

AW42

7

 

Zajmująca pozycję S klasa światowa (nie mylić z robotniczą), znakomicie przekazała partnerowi wiadomość o otwarciu nadwyżkowym. Za to skrzętnie ukryła posiadanie drugiego koloru, w którym dla NS wychodziła bezproblemowa końcówka, a nawet szlemik na szczęśliwych układach w karach i pikach.. Chyba, gdyby zamiast dekoracyjnej rekontry, S zgłosił swój drugi kolor, N byłby w stanie coś wyzipać i nawet, jeśli NS nie dojdą do końcówki, to wezmą lepszy zapis na swoją stronę niż marne 100 za bez dwóch bez kontry.

Oczywiście S zamiast zgłaszania kar ma alternatywę w postaci zgłoszenia pików. Jednak 2 pik byłoby za mdłe, zaś 3 pik mogłoby doprowadzić do przewyższenia, a szansa, że partner ma walory wystarczające do wygrania końcówki w piki, jest iluzoryczna. Jeszcze bardziej iluzoryczne jest to, że partner tę końcówkę zalicytuje. Natomiast uruchomienie partnera poprzez zgłoszenie drugiego koloru zdarza się wcale nie tak rzadko.

Ponadto jeden z żelaznych – moim zdaniem – kanonów nakazuje wskazać partnerowi typ posiadanej ręki – zrównoważona, niezrównoważona, jednokolorowa, dwukolorowa, czy – rzadziej trzykolorowa. Do pokazywania krzepy służą inne sporty.

  1. 4. Zablokować samego siebie

Obie po, rozd. W, licytowano:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas 1 Ktr Rktr
3 3 Pas Pas
pas

 

Całe rozdanie:

K1083

A2

A108743

6

W7

1076

KW

W108543

A95

D94

D95

KD97

D642

KW853

62

A2

 

NS wzięli 10 lew. Tyle samo szło w piki i na drugim stole to zagrano. Tylko tam S zamiast rekontry zgłosił po prostu kiery, a W nieuprzedzony rekontrą o przewadze siły przeciwników, nie wypinał się ze swoimi treflami, mając jedyne wartości w potencjalnych nożycach LHO. N zgłosił piki, a S zapowiedział końcówkę w tym kolorze. Ostrą, ale poszła na szczęśliwych układach, co słychać było w licytacji po kontrze wywoławczej E.

  1. 5. Co ważniejsze?

Obie po, dealer E, licytowano:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Ktr
Rktr 4 5 Pas
Pas Ktr Pas Pas
pas

 

Całe rozdanie:

K85432

A8

1074

106

A6

W5

85

KDW9432

D

K7632

KDW962

106

W1097

D1094

A3

A75

 

Jaki pożytek był z rekontry W? O ile bardziej informacyjne byłoby zgłoszenie trefli na stosownym poziomie zgodnym z ustaleniami partnerów, co niewątpliwie powstrzymałoby E od pomysłów obronnych.

Przed wielu laty rozpoczęło się deprawowanie kontry, która cnotę zaczęła tracić mniej więcej w czasie pierwszych sputników. Teraz reformatorzy zabierają się za rekontrę. A ona jest równie smaczna jak lampka dobrego wina.

Tylko po co ją używać zamiast?…

  1. Tu winien otwierający…

Maksy, NS po, rozd. S, licytacja:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1
Ktr Rktr 1 ?

 

Zawodnik S poczuł się winnym słabego otwarcia i spasował, niepomny zasady „dłuższa droga – lepsza ręka”. Dalej poszło:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1
Ktr Rktr 1 Pas
Pas 2 Pas Pas(?)
pas

 

Całe rozdanie:

7

W109

ADW6

K10754

A92

A75

K742

AD6

W10854

864

985

98

KD63

KD32

103

W32

 

S powinien zgłosić w drugim okrążeniu 1 BA. To nie mówi o nadwyżce, tylko o zatrzymaniu pikowym. Z nadwyżką najpierw licytujemy pas, a potem ewentualnie zajmiemy bez atu. Tu S zalosował jeszcze w trzecim okrążeniu licytacji pasując. Przypadkiem nie szedł „mały pieniążek”, czyli szlemik w młodszy kolor – tu w trefle.

Na zakończenie przykładów z użyciem rekontry rozdanie, które żywot zakończyło aż w komisji odwoławczej. Rzecz miała miejsce na Kongresie Bałtyckim przed laty.

  1. 7. Licytacja:
W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas 1
Ktr Rktr Pas Pas
pas

 

Całe rozdanie:

D8

KD64

KW1072

92

976

A53

A64

A875

1054

1098

85

DW1064

AKW3

W72

D932

K3

 

Przed ostatecznym pasem S skrupulatnie wypytał W o znaczenie pasa jego partnera po rekontrze. W – w późniejszym przekonaniu Jury – wyczerpująco wyjaśnił tak:

– Gramy pierwszy raz ze sobą i takich szczegółów nie ustaliliśmy. Według mnie partner nie powinien mieć czterech kart w żadnym kolorze poza treflami.

– Czyli ma czwórkę trefli?

– Tak myślę…

Jak widać na załączonym obrazku NS musieli oddać 7 lew i stronę WE ozdobił samotny biały żagiel. Strona NS, a dokładniej gracz N, poszedł szukać sprawiedliwości u sędziego. Sędzia potraktował go łagodnie tylko utrzymując wynik. To on do jury d`apell, gdzie przewodniczącym był jego partner z kongresu, który na ten jeden turniej dał mu odpocząć od siebie.  Tu wyszedł jeszcze gorzej. Jury utrzymało wynik i dodatkowo orzekło przepadek kaucji.

Nie muszę wyjaśniać, że do końca kongresu, a nawet dużo dużo dłużej protestant nie utworzył nigdy pary z wrednym jurorem.

Pora na jakieś konkluzje:

  1. Po otwarciu 1 i kontrze, rekontra odpowiadającego powinna zabezpieczać pewną długość w treflach (przykład 7)…
  2. Jeżeli istnieje inna forsująca odzywka, bardziej informacyjna, powinniśmy jej dać pierwszeństwo przed rekontrą (przykłady 2,3,4,5)
  3. Jeżeli nie mamy dostatecznych argumentów na to, by skontrować przeciwnika na jego kontrakt, powinniśmy uwzględnić przebieg dalszej licytacji i nie zostawiać przestrzeni przeciwnikowi na niskoszczeblową wymianę informacji.
  4. Przy rękach układowych bezwzględne pierwszeństwo powinno mieć udzielenie informacji o układzie, a nie o sile.
  5.  Po rekontrze – poza zoologicznymi przypadkami – albo my gramy, albo oni z kontrą…
]]>
4011
IMPONUJĄCA KOMPRESJA https://szkola.pzbs.pl/2021/05/imponujaca-kompresja/ Sat, 29 May 2021 18:55:18 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3989 IMPONUJĄCA KOMPRESJA

 

W bardzo, ale to bardzo jubileuszowym turnieju przyszło rozdanie, które może nie warte byłoby wzmianki, gdyby nie wydarzenia jakie w nim nastąpiły. Licytacja nie była specjalnie ciekawa:

 

Obie przed, rozd. S, licytacja

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
      Pas
1 3 3 BA(?) Pas(?)
Pas pas    

 

 

Jedyne ciekawe było tylko wyraźne zawahanie N przed zalicytowaniem 3, co wszyscy przy stole zauważyli. Na przeciwnym biegunie było zachowanie E, który zalicytował 3 BA z wielką pewnością, co jak za chwilę się okaże nie było bez wpływu na dalszy bieg wydarzeń.

Zajmujący pozycję S zawodnik miał bardzo poważne powody by nie wychodzić w piki. I to wcale nie z powodu ich braku. Miał bowiem taką rękę:

 

  A8

97

KDW103

10832

 

 

 

Słusznie wydedukował, że zatrzymaniem pikowym w ręce rozgrywającego jest król i nie chciał wistem w asa tego króla wyrobić, a raczej chciał zachować go (asa, nie króla) jako ewentualne dojście do wyrobionych kar. A kara miał przecież koronkowe. Wymaszerował przeto w króla karo. Rozdanie w całości prezentowało się tak:

 

  D1096543

D1032

7

A

 
W72

AW86

A984

D5

  K

K54

652

KW9764

  A8

97

KDW103

10832

 

 

Rozgrywający walnął to asem w stole i zadysponował trefla. To znaczy chciał zagrać damę trefl, ale że mówił bardzo cicho, dziadek nie zrozumiał i wyciągnął małego trefla. Zanim ktokolwiek zdążył zaprotestować N grzmotnął (grzmotnęła) asem, co odebrało chęć protestowania przede wszystkim rozgrywającemu, a obrońcy mogli pisać na Berdyczów. W tym momencie obrońcy mieli do pobrania jeszcze tylko 11 lew. Jednak N przekonany (przekonana), że partner miał renons pik ani myślał nawijać się spod damy. Kar ani trefli nie miał (miała), pozostały mu (jej) kiery, w które zagrała czwartą najlepszą według reguł wistu odmiennego. E sprawnie pobrał jeszcze 5 trefli i trzy kiery realizując kontrakt.

I teraz się zaczęło.

– To ty miałeś asa pik – zdumienie N nie miało granic

– No miałem i co z tego?

– Aaa… singlowego?

– Nie drugiego…

– To czemu nie wychodzisz w mój kolor?

– Bo nie chciałem podarować 9-tej lewy rozgrywającemu, a sam miałem znakomity wist w kolor koronkowy…

– No to masz za to rezultat – mieliśmy 8 lew do wzięcia z góry, a wzięliśmy połowę…

– Po wiście, jaki oddałem mieliśmy już 12 lew do wzięcia, a wzięliśmy jedną trzecią tego…

– To co uważasz, że ja miałam wistować w piki – przecież nawinęłabym się z lewą…

I tak toczyła się ta rozmowa, a porozumienie w parze równie temperamentnej, co mikstowej, ulegało przyśpieszonej erozji. Na szczęście sędzia zarządził zmianę miejsc.

Ponieważ są to opowieści prawdziwe, choć ubarwione, śpieszę sprostować. Zbliżona do prawdy (jak wiadomo z filmu Rashomon opowiedzenie prawdy nie jest możliwe) jest większość wydarzeń. Oprócz rzeczywistego wyniku, jaki padł przy stole. Otóż w drugiej lewie została jednak zagrana dama trefl, co zredukowało liczbę lew rozgrywającego do 6, po faktycznym odwrocie kierowym.. Ten jednak (rozgrywający, nie odwrót kierowy) po sprawdzeniu, że trefle się zaparły, nie odegrał wszystkich swoich wygrywających, tylko zagrał na wpustkę karem. S po ściągnięciu swoich fort odszedł kierem i znowu rozgrywający mógł wziąć 6 lew. Postanowił jednak nadrobić niedomogi wistujących i po sprawdzeniu podziału kierów wyszedł w pika bez odegrania lewy treflowej. Teraz już jakoś obrońcy sobie poradzili i wpadka była okrągła – bez czterech za 200, co było wynikiem zbliżonym do średniego, jako że stronie NS wypuszczano 4 piki.

– Dobrze, że nie wygrałeś tych 3 BA – zagadnął W partnera w czasie przechodzenia do następnego stolika

– Czemu?

– Wpadłeś bez czterech, a mimo to przeciwnicy kłócili się dość ostro, co by to było gdybyś wygrał?

– No tak – mogłoby się zmniejszyć pogłowie par w PZBS-ie. A w tym turnieju na pewno – podsumował E.

]]>
3989
Figur na figur https://szkola.pzbs.pl/2021/04/figur-na-figur/ Tue, 27 Apr 2021 15:06:43 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3968 Figur na figur

 

Jedną z pierwszych regułek, jaką próbowano mnie edukować na początku, było „figur na figur – powiedział święty Igór”. Ta  przysłowiowo sformułowana zasada promocji dla początkujących jest bardzo użyteczna. Mimo swojej prostoty jej zrozumienie nie jest już takie proste. W początkach mojej przygody z brydżem spotykałem się nagminnie z „impasowaniem” króla przy posiadaniu koloru typu Dxx – Axx. Zagrywano damą i jak król rzeczywiście był w impasie, a delikwent go nie położył, to dama brała lewę, którą w dzisiejszym brydżu dla najmłodszych wziąć jest bardzo trudno. Nawet spotkałem delikwenta, który mając KW1098 nie położył króla na zagraną damę, a potem mnie przekonywał, że dzięki temu „wyrobił” sobie 3 lewy. Nie przekonało go nawet to, że mógł wyrobić sobie jedną lewę więcej podkładając króla.

Proszę się nie zżymać – szanowne Czytelnictwo – problem jest poważniejszy niż wynika z dotychczasowych przykładów. W miarę bowiem zdobywania umiejętności, co bardziej zdolni przyswoili sobie zasadę bicia drugiej z pary figur na okoliczność takiego układu:

 

  Axx

 
Kxx

  10xx

  DW9

 

 

 

 

Teraz rzeczywiście położenie króla na pierwszą zagraną figurę nie przyniesie stronie WE lewy na wypromowaną 10-kę, bowiem zostanie ona wyimpasowana w drugiej lewie. Wstrzymanie się z położeniem króla w pierwszej lewie koloru i stosowne zagranie w drugiej lewie, nie pozwoli stronie NS wziąć trzech lew w tak rozłożonym kolorze. Ten manewr potrafi wykonać już względnie spora liczba graczy jeżeli widocznym członem koloru jest ten z DW. Co odważniejsi potrafią się wstrzymać z położeniem nawet drugiego króla, co przy takiej konfiguracji koloru:

 

  Axx

 
Kx

  10xx

  DW9xx

 

 

…częściej przyniesie lewę stronie WE niż po położeniu króla. Sprawa komplikuje się, jeśli człon koloru z DW jest w zakrytej ręce. Teraz już przepuszczenie drugim królem wykonują tylko gracze rutynowani odpowiedniej klasy. Całą reszta tłucze w myśl zasady „figur na figur”. Być może do takich zachowań skłaniają niemiłe wspomnienia z przeszłości. Sam kiedyś byłem załapany przez pewną panią, która zagrała pustą damą do pustego asa i wzięła lewę, ponieważ nie położyłem króla. Wydawał mi się zbyt cienki. Od tej pory na panie zagrywające z zakrytej ręki twardo kładę „figur na figur”. Trzeba jednak przyznać, że zagranie pustą damą do pustego asa, tak popularne w czasach mojej brydżowej „junosti” może być normalnym technicznym elementem do zastosowania w sytuacji beznadziejnej. Każdy z dłużej grających ma zapewne w pamięci jakiś wygrany kontrakt na tym manewrze.

Wracając do istoty zagrania „figur na figur” nie wolno zapominać, że nie jest to regułą do automatycznego, (czyli zazwyczaj bezmyślnego) zachowania. Oto dwa pikantne przykłady z rozgrywek na najwyższym szczeblu – na Olimpiadzie Brydżowej i Mistrzostwach Świata w nie tak całkiem odległej przeszłości. Oto pierwsze rozdanie z Olimpiady 1980 w Valkenburgu w Holandii, w meczu USA – Jugosławia:

 

  D7652

984

AW1082

 
W

AKW742

AD3

653

  AK104

963

K72

KD9

  983

D1085

W1065

74

 

 

Amerykanie Soloway – Rubin na linii WE osiągnęli szlemika w kiery. Obrońca ściągnął asa trefl i kontynuował trefle. Soloway zagrał ze stołu 9-kę kier, a S usłużnie podłożył 10-kę. Być może zagranie 9-ki kier Soloway zarządził groźnym głosem (znam kilku naśladowców takiego manewru), co miało zasugerować S, że rozgrywający będzie mu twardo wycinał wszystkie walory w kierach. Nie to jest istotne. Gracz S – mimo iż reprezentant kraju na Olimpiadę – miał wszczepiony odruch Pawłowa i zagrał zgodnie z nim.

Drugi znamienny przypadek w temacie „figur na figur” zaistniał na MŚ w 1983 roku w Sztokholmie w meczu Indonezja – Ameryka Środkowa i Karaiby.

  AD9743

63

W108

W7

 
KW6

D8

2

AKD10954

 

KW109742

653

863

  10852

A5

AKD974

2

 

 

W pokoju zamkniętym licytowano:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
  2 Pas 2 BA
3 Pas 3 4
5 Pas Pas 5
Ktr Pas Pas pas

 

E zawistował w trefla, a W po wzięciu damą zagrał (bardzo dobrze) w damę kier. Rozgrywający wziął lewę w stole i zagrał 10-kę pik. W (bardzo niedobrze – a fe) podłożył waleta. Rozgrywający nadrobił. Na drugim stole N rozgrywał kontrakt 6 bez kontry i bez trzech.

Przytoczone przykłady formułce „figur na figur” ani prawa obywatelstwa nie odbierają, ani go nie beatyfikują. Jak każdy manewr – „figur na figur”- powinien być stosowany we właściwym miejscu i we właściwym czasie jak np. w rozdaniu opisanym w „Brydżu” 7/8 2000 przez Patricka Jourdaina:

  7

93

D109653

W1095

 

  W942

6

A72

D7642

 

 

 

S otworzył 1 , przedpartyjny W skoczył na 4 i po dwóch pasach S zalicytował 4 , co stało się kontraktem ostatecznym. W zdjął asa i króla kier, (RGR dodał za drugim razem waleta) i wyszedł w waleta karo, na co posypały się dama, as i król od S. Kolejne karo wzięto w stole, skąd zagrano waleta trefl. Na jednym stole obrońca na pozycji E nie położył „figur na figur” i za chwilę wyimpasowano mu drugą czarną figurkę, co skończyło rozdanie, bo pozostałe ręce wyglądały następująco:

  7

93

D109653

W1095

 
83

AKD108752

W3

8

  W942

6

A72

D7642

  AKD1065

W4

K4

AK3

 

 

Na drugim stole obrońca na E uszanował zasadę „figur na figur” (wszystko było jasne – W pokazał 8 kierów, bo nie zagrał na promocję, dwa kara i trzy czarne karty; jakkolwiek by one nie leżały nie szkodziło położyć damy trefl) i rozgrywający musiał polec.

Tak więc drodzy czytelnicy stosujcie zasadę „figur na figur” we właściwym miejscu i we właściwym czasie.

]]>
3968
Takie będą medale jakie szkolenie i jaki materiał… https://szkola.pzbs.pl/2021/03/takie-beda-medale-jakie-szkolenie-i-jaki-material/ Sun, 28 Mar 2021 14:36:25 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3932 Takie będą medale jakie szkolenie i jaki materiał…

Od wielu lat mam opinię malkontenta brydżowego, wiecznie z czegoś niezadowolonego. Od wielu lat z różnych pozycji błagałem o powołanie Wydziału Szkolenia w strukturach ZG PZBS. Zamiast tego powoływano dziesiątki różnych komisji do spraw. W jednej z kadencji znalazłem swoje nazwisko w składzie chyba aż 4 (w 3 na pewno) komisji. W żadnym z tych przypadków nikt mnie nie pytał o zgodę w uczestniczeniu w tych szacownych gremiach. W żadnym z tych przypadków w ciągu 4-letniej kadencji nie byłem molestowany w zakresie jakiejkolwiek działalności w tychże. Bezwiednie stawałem się elementem fikcji.

W efekcie szkolenie nie doczekało się u nas żadnego kompleksowego systemu i odbywa się metodą partyzancką. Częściowo lukę szkoleniową wypełniały obozy szkoleniowe (głównie BOOM-y), na których bywało i ponad sto uczestników. Na tych obozach pojawiały się i szlifowały takie talenty jak  Chmurski, Mariusz Puczyński, Jagniewski, Michalik (niestety przestał grać w brydża), Buras, Nowosadzki, Kalita, bracia Kotorowiczowie. Ostatnim wielkim diamentem jaki przewinął się na tych obozach był Michał Klukowski – rodzynek ostatnich lat.

Młodzież zdobywa wiedzę dzięki pasjonatom – nauczycielom i instruktorom brydżowym i chwała wielka tym ostatnim. Nie obrażę nikogo z nich, jeżeli powiem, że ich działalność powinna się w pewnym momencie kończyć, a wychowankowie powinni przechodzić na wyższe stopnie wtajemniczania pod opiekę przed wszystkim lepszych brydżowo  trenerów, czy wybitnych zawodników. Ale do tego potrzebny jest SYSTEM. Zdawanie się na przypadek w szybkim tempie doprowadza do tego, że konkurencje młodzieżowe, w których zdobywaliśmy nierzadko komplety złotych medali przestają być takimi. Sygnałem były już MEJ we Wrocławiu 3 lata temu. Wyczyny naszych milusińskich już tam powodowały moją frustrację, czego dawałem wyraz na stronie forum bridge. Oczywiście natychmiast uaktywniał się Front Jedności Wielepów, którzy na „Kiełku” suchej nitki nie zostawiali.

Tromsö pozwalało jeszcze ulec iluzji, że nie jest tak źle z naszym brydżem młodzieżowym. Mistrzostwa Świata w Salsomaggiore okazały się podzwonnym dla ciągu sukcesów w tych kategoriach wiekowych. Jeszcze honor obronili U-26 dzięki talentom Justyny Żmudy, Michał Klukowskiego, w pewnym odstępie Kamila Nowaka i Wojciecha Kaźmierczaka i w kolejnym odstępie pary Marcin Bojarski – Maksymilian Chodacki. U-16, którzy półtora roku temu zdobyli mistrzostwo świata w kategorii U-15 w ciągu tego krótkiego okresu czasu zdewaluowali się daleko poniżej medalu.

Najgorszy w tych zawodach był styl, w jakim polscy młodzi brydżyści tracili punkty. Nie było to wynikiem nietrafnych decyzji, nadmiernej ostrości, czy wręcz przeciwnie nadmiernej wstrzemięźliwości w grze. Było to wynikiem – przepraszam za dosadne wyrażenie – odmóżdżenia w sytuacjach wcale niezmuszających do takiego uszkadzania mózgu.  Obrażam zawodników? Oto powody, dla których mam takie zdanie:

 

Kurtyna – U-26 w akcji…

 

WE po, Rozd. N

 

  W7532

A7543

A84

 
D964

W6

10543

W76

  10

K92

AKD76

KD103

  AK8

D108

W982

952

 

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
  2 Ktr Pas
Pas(???) pas    

 

 

Co miał na myśli zawodnik W pasując? Sorry – nie mógł mieć nic na myśli, bo ten ostatni proces, lepiej, czy gorzej przeprowadzony, nie mógł doprowadzić do pasa. W efekcie przeciwnicy zapisali 470.

Czy na szkoleniach reprezentacji była mowa o unikaniu kontrowania (ukarniania kontr) częściówek bez papierów?

 

Obie przed, rozd. E

 

  W9

K943

D73

D743

 
A108

2

10985

A8652

  KD7642

AW74

KW10

  53

D1087

AKW642

9

 

 

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 2
2 Ktr 4 5
Ktr Pas Pas pas

 

Wisty – as pik, pik do króla i pik w podwójny renons. Gracz mający elementarne pojęcie o taktyce w meczu brydżowym, pokornie przyjąłby dar Danaów i po pozbyciu się z ręki przegrywającego trefla,  grając  kiera do damy, po tym jak wszyscy dodali do koloru, zadowoliłby się oddaniem 3 lew atutowych, bez względu na ich podział i skończyłby wpadką bez trzech tracąc w rozdaniu aż 1 impa. Ale ambitny zawodnik, wychowany na turniejach na maksy, na poziomie nader często podwórzowym, założył, że kontrujący ma opozycję kierową w postaci waleta i po wydłubaniu u niego tegoż waleta wpadnie tylko bez jednej. Zagrał jeszcze raz kiera. Skończyło się to wpadką przedpartyjną za 2000(!!!) i 17 impami straty na prostej drodze.  Już nie będę wytykał prostych faktów:

1) u W ukazał się a as pik

2) E nie miał AK w treflach, bo by zagrał jedną z tych figur w trzeciej lewie – ergo jedną wysoką figurę w treflach ma W

3) E miał dokład do 4 pików – przy sile słabego otwarcia musiał mieć dynamiczny układ, którego charakterystyczną cechą musiała być krótkość karowa, a jeżeli krótkość karowa, to i dość długawe kiery.

W tej sytuacji zagranie drugi raz kiera nosi pełne znamiona seppuku. Gracze o skłonnościach samobójczych nie powinni być reprezentantami kraju.

 

Finał przeciwko Chinom:

 

  1052

7432

D862

A7

 
D86

DW105

W7

KD104

  A87

6

AK109

W9865

  KW43

AK98

543

32

 

 

Obie strony WE doszły do 3 BA z pozycji E. Wist następował w pika do asa, trefl do króla i kontynuacja pików – S zabił królem i zagrał po raz trzeci w pika. Chińczyk dzięki odkrytemu niedawno w Chinach manewrowi impasu (tu damy karo) skompletował 10 lew, bo as kier już nie zdążył wziąć sztycha. Nasz zawodnik manewr impasu znał bardzo dawno temu, nie dziwota więc, że zapomniał jak on wygląda i tak się ustawił, że już nie mógł wyborować damy karo.

W tymże samym meczu nawyki maksowe + bezmyślność i brak odpowiedzialności wykreowały taką akcję:

 

Obie po, rozd. W

 

 

  A9743

AKD

8

9742

 
W852

10952

KD1053

  K10

853

AW10974

A6

  D6

W74

KD6532

W8

 

 

Obie po, rozd. W, licytacja:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas 1 2 Pas
Pas Ktr Pas Pas
Rktr Pas 2 Pas
Pas Ktr(??) Pas Pas
pas      

 

Rozdanie okazało się remisowe. Jedyna różnica polegała na tym, że u Chińczyków głupszym okazał się S – a nie N – kontrując 2 . Przecież od kontry na 2 był w tym rozdaniu S, a nie N, który owszem miał kontrę reopen na 2 , ale karnej kontry na 2 w meczu to nie można się u niego doszukać nawet przez teleskop. Prawdziwy, nie Coup de telescope.

 

U-20 w akcji.

 

WE po, rozd. W

 

  W876

5

W96

K10765

 
K10953

A3

87

ADW3

  AD

8762

KD4

9842

  42

KDW1094

A10632

 

 

NS po, rozd. W, licytacja:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Pas 1 BA 2
Pas 3 Pas 3
Pas 4 BA(??) Pas
Pas 5 BA Ktr
Ktr Pas Pas
Ktr Pas Pas pas

 

Nie podejmuję się z całą pewnością wyjaśnić co się stało w tym rozdaniu, oprócz oczywistego stwierdzenia, że nastąpił rozjazd i zbudowano niechcący autostradę. Prawdopodobnie N przyjął, że partner ma kiery i trefle, ale nawet przy takim założeniu, jego akcja mocno sugerowała konieczność natychmiastowego wezwania lekarza.

Przy okazji kamyczek do ogródka NPC – jak tam było ze sprawdzeniem systemów używanych przez podopiecznych?

]]>
3932
Pieszczenie kotka za pomocą młotka https://szkola.pzbs.pl/2021/02/pieszczenie-kotka-za-pomoca-mlotka/ Fri, 26 Feb 2021 17:58:04 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3908 Pieszczenie kotka za pomocą młotka

 

Próbka brydżowych wymian poglądów:

NS po, rozd. E, licytacja:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas 1
Pas 3 Pas 6 BA
Pas Pas pas  

 

Wist dama kier.

  643

86

AW9654

AW

 
7

DW1032

103

D9654

  1085

975

KD82

1032

  AKDW92

AK4

7

K87

 

 

Kiedy w drugiej lewie walet trefl okazał się kartą zwycięską, S skomentował – masz szczęście. Kiedy zapytałem – dlaczego? – padła odpowiedź, bo na skok 3 miałeś za słaby kolor…

Sprowokowany rzadko nie daję odporu.

Wolałbyś żebym przystawił Ci:

  xx

DWx

ADW109x

xx

 

 

Kolor byłby odpowiedni, a szlemik miałby szanse jak więzień w Oświęcimiu.

A propos trzymania się systemu – to Ty miałeś za słabe piki, żeby je zalicytować? Na szlemika w piki nie potrzeba było żadnego szczęścia. Szczęście było potrzebne dopiero na pikowego szlema…

Trzymający się systemu ciut wcześniej zademonstrował swoją pryncypialność w rozdaniu:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas Pas 1 3 BA
Pas Pas pas  

 

NS po, rozd. W
  W1043

DW9652

8

93

 
5

A1073

W643

8642

  K862

84

107

AKW107

  AD97

K

AKD952

D5

 

 

Wredni przeciwnicy trafili wist, a kara nie chcieli się podzielić – bez 3 po partii. A 4 pik jakoś się wygrywało na skomplikowanym manewrze brydżowym o nazwie impas.

Renons rodzący wizję wielkiej opozycji

Obie przed, rozd. E, licytacja;

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas 1
4 Ktr Pas Pas
pas      

 

  KW103

76

A65

D1096

 
A92

AW109842

W72

  D75

KD53

84

W753

  864

KD1093

AK842

 

 

Kiedy rozdanie się skończyło S miał gotowe wytłumaczenie – mogłeś mieć to, co miał E. Na kolejne zapytanie, czy z taką ręką się kontruje – S mało przekonywująco kręcił – no masz przecież dwie pewne lewy w atutach. Na kolejne pytanie – jak często przychodzi Ci taki model rozdania – padła enigmatyczne odpowiedź, no zdarza się nie raz. Na kolejne pytanie o konkretne rozdanie – no, bo skoro zdarza się nie raz, to masz chyba w pamięci coś świeżego – odpowiedzi nie było. Zadałem jeszcze kolejne pytanie – czy uważasz, że powinienem spasować z ręką N na 4 – padła odpowiedź – no wtedy bym poszedł w obronę. A ja wtedy miałbym rękę E – dokończyłem…

Prawdziwe pieszczenie kotka…

Czemu się nawinąłeś w kiera?

Mecz, NS po, rozd. N

  K742

DW7

K873

95

 
A6

1096

A106

D8742

  DW53

AK854

W542

  1098

32

D9

AKW1063

 

 

E rozgrywał kontrakt 4 kier. Przebił pierwszego trefla i zaimpasował piki damą. N po wzięciu królem zagrał w atuta 7-ką. E – jak widać miłośnik impasów przepuścił to do 10-ki. Jak widać nie miało to wielkiego znaczenia dla losów kontraktu, które zależały od schludnego rozegrania koloru karowego. S jednak napadł na partnera

– Czemu nawijasz się z kierem?

– Przecież rozgrywający manewr z kierami mógł zrobić sam…

– Ale on przebił pika…

– A bez zagrania w kiera nie mógł tego zrobić?

A wydawać by się mogło, że brydżyści to ludzie umiejący logicznie myśleć…

]]>
3908
BLEF https://szkola.pzbs.pl/2021/01/blef/ Sat, 30 Jan 2021 07:57:12 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3888 BLEF

 

Blef jest synonimem kłamstwa, które zyskało prawo obywatelstwa w momencie, kiedy pojawiło się zjawisko konfliktu interesów, czyli w chwili pojawienia się żywych stworzeń na naszym padole. Prawo mimikry, dość częste w świecie zwierząt, też przecież do blefów zaliczyć można bez większego błędu.

W momencie pojawienia się homo sapiens, a wraz z nim mowy, blef zyskał nowe, potężne narzędzie. Trudności z definicją pojęcia prawdy spowodowały, że ktokolwiek coś powie, sam nie może być pewny, ile w tym prawdy, a ile blefu.

Do perfekcji język blefu doprowadzili ci, którzy rząd dusz przemożnie sprawować pragną, a więc politycy, biznesmeni, (polityczki i biznesłumenki – żeby nie podpaść po seksizm). Dla kolejnego kamuflażu nazwano taki język dyplomatycznym, w przeciwieństwie do języka prostych ludzi, który z uwagi na jego niedostatki techniczne, trudniej realizuje postulaty kłamstwa niż prawdy.

Wyodrębnienie zjawiska gier nadało nobilitacji sprawnym blefiarzom i wielu z nich przeszło do historii (np. Ezop, Talleyrand), jako mistrzowie swojej sztuki. W grach sportowych nobilitującym stało się określenie „wielki kłamca”, jakie nadawano wielkim rozgrywającym w grach zespołowych. Patrzył taki w lewo, a podawał w prawo i wcale nie było to konsekwencją zeza, choć mógł on być przydatnym narzędziem. Mówiło się o takich, że mają oczy dookoła głowy.

W brydżu – jak to w grze – przydają się także uszy, w potoczne określenia „ten ma nosa, „zagrał z nosem”, świadczą o tym, że i zmysł powonienia ma swoją przyszłość.

Po tych dygresjach pora przejść do meritum sprawy – blefu w brydżu. Dla odróżnienia od pokera, gdzie czucie i wiara silniej mówią do mnie niż mędrca szkiełko i oko, blef w brydżu nazwano „zagraniem psychologicznym”. Wprowadzono także – w odróżnieniu od polityki – pewne ograniczenia takich zagrań. Najważniejszym jest bardzo płynne określenie, że blef w równej mierze powinien wprowadzać w błąd partnera jak i przeciwników. Ot taka utopijna mrzonka, że jeśli kłamstwa nie można wyeliminować, to trzeba je ucywilizować.

Jest to coś takiego jak mrzonki o socjalizmie z ludzką twarzą. Kapitalizm z ludzką twarzą to też to samo, co właśnie aktualnie odczuwa wielu ludzi nie tylko twarzą, ale i czymś wręcz przeciwnym.

Zrealizowanie tej idei jest tym samym, co ucieleśnieniem mitu o półdziewicy. Coś takiego istnieje wyłącznie w literaturach niezbyt wysokiego lotu, lub w dogmatach religijnych

Czy można sobie wyobrazić, że blef w takiej samej mierze wprowadza w błąd partnera, jak i przeciwników? A jeżeli blefuje stała para, grająca ze sobą od dawna?

Poświęciłem swego czasu sporo chwil na obserwację nielegalnych źródeł porozumiewania się między partnerami i mógłbym napisać pokaźną książkę na ten temat.

Chciałbym tylko zwrócić uwagę stałym parom, że blef w ich wykonaniu zawsze spotyka się z atmosferą podejrzliwości. Oczywiście dotyczy to blefu skutecznego, bo ten nieudany nie podlega analizie, co najwyżej staję się źródłem barwnych opowieści.

Początki brydża w Polsce charakteryzowały się dzikim blefowaniem bez ładu i składu. Jak pamiętam w każdym turnieju trzeba było stawać oko w oko z, kilkoma, jeśli nie kilkunastoma blefami. Czasem nawet w jednym rozdaniu było ich kilka, szczególnie w turniejach indywidualnych.

Z takiego turnieju pamiętam rozdanie grane w parze z JKM-em. Miałem na otwarciu silnego trefla na 5 karach i 4 kierach. Otworzyłem jak WJ kazał 1. Partner odpowiedział 1. RHO zalicytował moje kara, a LHO moje kiery. Kontrowałem wszystko czerwone (to były czasy, kiedy kontra była kontrą i nie musiał o tym śpiewać Pietrzak). Gdy przeciwnicy przerzucili się na piki zaopiekował się nimi mój partner. Wreszcie przeciwnicy znaleźli przystań w kolorze treflowym, który nam się podzielił najgorzej ze wszystkich kolorów – jeden przeciwnik miał w nich K9654, a drugi nie miał żadnego trefelka. Partner dysponował zaś siedmioma treflami z koronką, w pozostałych miał po dublu.

Szlemik nie szedł nam tylko dzięki temu podziałowi trefli. Z wistu udało się nam jednak wziąć 12 lew, dzięki podegraniu wrażej 9-ki.

Po rozdaniu nikt nie wzywał żadnego sędziego, a radością z tego kabaretu podzieliły się obie strony po równo. Przy okazji przyswoiłem sobie nowe określenie – kolor podwiązany – dotyczył on w przypadku tego rozdania trefli z królem podwiązanym 9-ką.

Rozwój prawa brydżowego i rzucający się w oczy bilans strat i zysków z blefów skutecznie je wyplenił. I bardzo dobrze. Brydż w warunkach niepewności i podejrzliwości mógłby nie przetrwać, a cóż dopiero rozwinąć się tak dynamicznie.

Czy to oznacza, że należałoby administracyjne zakazać blefowania? Boże broń!.

Chodzi o to, że trudno jest określić sztywne jego granice. Popatrzmy na taką rękę:

K75 65 K863 KD32

 

Partner otworzył 1. Stosujemy ustalenie, że two over one jest GF, poza przypadkami długiego i powtarzalnego koloru. Nie możemy zatem zalicytować ani 2, ani tym bardziej 2. Nie możemy także zalicytować 2 BA, bo oznacza inwit z fitem kierowym. A więc i ta odzywka odpada.

Pozostaje zatem tylko odzywka 1, która tylko minimalnie narusza pryncypia systemowe.

Czy to jest blef?

Dla pryncypialnych prawniczych dusz oczywiście, że to jest blef. Ale czy można porównać to z zalicytowaniem 1 w identycznej sytuacji z ręką:

 

7 D6543 W8654 32 ?

 

Jakaś tam różnicę dostrzegłby nawet były marszałek Sejmu z czasów Gierka. To drugie działanie mogłoby łatwo spotkać się z brutalnym podniesieniem pików przez partnera.  Teraz powrót na kiery i pas od partnera świadczyłby może nie tyle o zbrodniczej zmowie partnerów, ile o tym, że w praktyce gry tej pary takie akcje się zdarzają. Narusza to przepisy gry, bo powinni o tym uprzedzić przeciwników. Wszak w nowoczesnej licytacji powrót na kolor partnera jest zazwyczaj nie tylko forsujący, ale demonstruje aspiracje premiowe.

Zawodnik blefujący musi mieć świadomość, że jego partner musi licytować w dobrej wierze, stąd ryzyko musi być większe dla strony stosującej to narzędzie. Stosować je mogą zawodnicy wyposażeni już nie szósty, ale w siódmy zmysł, bo on pozwoli im spaść na cztery łapy.

Oto przykład udanego blefu o bardzo wysokim poziomie ryzyka. Zastosował go jeden z najlepszych specjalistów w tej dziedzinie, nie tylko w Polsce, grający ze mną przed laty. Po moim otwarciu 1 otrzymał taką rękę:

 

8 D75 K10864 8654

 

Zalicytował 1. Podniosłem go do dwóch. Wyplątał się z tego z niezwykłym sprytem – zalicytował forsujące 2 BA, na co usłyszał opisujące rękę 3, po czym z ulgą spasował.

Blef wyjaśnił się w sposób absolutnie legalny. Czy na ostatniej ręce poszlibyście na front z taką ręką:

 

AW7 1043 A92 K1083 ?

Partner miał:

K10953 62 75 ADW2

 

Szło trochę w czerwone, szło też i w czarne.

 

Przed laty po Mistrzostwach Europy w Dublinie w Brydżu 11/67 ukazał się artykuł Stanisława Bitnera pt. „Studium Blefu”. Ciekawych odsyłam do zapoznania się z ówczesnymi poglądami na ten temat. Przypomnę tylko, że blef w turnieju par, gdzie gra się zazwyczaj tylko dwa rozdania, nie spełnia swojej najważniejszej roli – zasiania niepokoju w obozie wroga. W meczu stworzenie takiej atmosfery może przynieść niespodziewane zyski.

Pamiętam mecz w wysokiej lidze na bardzo silną wówczas drużynę AZS Kraków. Grałem w drużynie znacznie ustępującej AZS-owi i w pierwszym rozdaniu będąc na otwarciu zablefowałem odzywką 1 BA (wtedy 16-18). Stosowaliśmy dwa pytania Staymana – 2 – słabe, i 2 – mocne pytanie, forsujące do dogranej. I taka odzywka przyjechała od partnera. Miałem rękę przygotowaną na pasa po każdym Staymanie, więc spasowałem. Blef się wydał, ale przeciwnik na ostatniej ręce wprawdzie wiedział to, ale nie wiedział jak silne było pytanie 2 . Po mękach spasował. Wygraliśmy zapis w strefie częściówki – im szło coś w stare, my wygraliśmy 2 . Przeciwnicy krótko skomentowali przebieg wydarzeń i nie doszukali się błędu w swoich poczynaniach.

Kluczowe dla meczu było następne rozdanie – partner nie mógł być gorszy ode mnie i też „zajechał”. Tym razem bardzo boleśnie dla przeciwników – stanęli w nienajlepszej częściówce, a szedł im aż szlemik.

Po tym rozdaniu rutynowana para AZS-u rozkleiła się próbując odbić zaraz i natychmiast i tak już było do końca fragmentu. Można było nie grać drugiej połówki.

Co gorsze, udany blef w turnieju może być często interpretowany jako efekt poznania rozdania w czasie „cygarpauzy” (dziś już nieaktualne). W turnieju indywidualnym zaś blef jest w 90% świadectwem braku zaufania do partnera i zazwyczaj kończy się mniejszą lub większą katastrofą.

Blef w brydżu zajmuje obszar objęty określeniem  „co nie jest zabronione, jest dozwolone”. Oznacza to, że jest to obszar położony bardzo blisko granic przepisów i łatwo się poza nim znaleźć, a wtedy konsekwencję są nieuniknione.

Co ku przestrodze amatorom zajazdów podkreślam.

]]>
3888
Nowe narzędzie forsingu… https://szkola.pzbs.pl/2020/11/nowe-narzedzie-forsingu-2/ Sat, 28 Nov 2020 11:52:08 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3830                                           Nowe narzędzie forsingu…

Wpadłem na lokalny turniej w moim mieście, co nie zdarza się często. Znalazł się jeden luzak z wysokim jak na ten turniej WK 2,5. Zawodnik zapewne fartowny przy grze w kółko na kasę, bo w jednym z rozdań Piatnik obdarował go niebrzydką kartą:

  A7

AKDW87

AKW105

 

Wprawdzie otwarcie partnera  2 Wilkosza  sygnalizowało pewne trudności w dalszej licytacji, ale zawodnik o WK 2,5 umie posługiwać się tą konwencją. Licytacja potoczyła się dalej tak:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
2 Pas 2 BA Pas
Pas Pas
Pas Pas
Pas pas    

Wyłożyłem w dziadku:

  KD1085

9

87

K7643

 

Po wiście w karo, kiedy pokazała się druga  dama w impasie, zawodnik celebrując każdą lewę wziął 6 nadróbek, po czym zwrócił się do mnie, – dlaczego pasujesz na forsing?

Na chwilę mnie zatkało, by finalnie zamiast odpowiedzi wybuchnąć śmiechem.

Po zmianie miejsc dosiedliśmy się do zawodnika o najwyższym w tym turnieju WK (nie licząc mojego), bo aż 7 – mistrz międzynarodowy.

Tenże po starannym przemyśleniu sprawy orzekł z poważną miną – FORSUJE!. Nieforsującą sekwencją byłoby:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
2 Pas 2 (1) Pas
2 Pas 4 Pas
Pas pas    

1) Przecież partner nie spasuje, bo nie ma kierów.

Stwierdziłem pojawienie się kolejnego przeszczepu, bo taka sekwencja ma jeszcze jakieś uzasadnienie do otwarcia Multi, gdzie prawdopodobieństwo zastania 12 kart w kolorze na tej samej linii jest mikroskopijne, to już przeniesienia jej na poletko konwencji Wilkosza może zaowocować kontraktem na 11 kartach w kolorze, co, – mimo iż też rzadkie, jest kilkadziesiąt razy większe.

Na wszelki wypadek zapytałem mistrza międzynarodowego, co w takim razi powinienem zalicytować po 4 kierach?

Tu MM się mocno zasępił i po kolejnym starannym przemyśleniu sprawy – orzekł – no Blackwooda.

A jak powinien odpowiedzieć odpowiadający żeby wskazać dwie koronki w kolorach czerwonych – zaciekawiłem się…

Tu MM się zasępił i myśli chyba do dzisiaj, bo odpowiedzi się nie doczekałem.

Proszę o wybaczenie za to, co za chwilę napiszę. Nieodparcie jednak nasuwa mi się spostrzeżenie, że większość grających w brydża zachowuje się jak tresowane w cyrku małpki. Starają się przyswoić jakąś liczbę nawyków, które potem działają automatycznie zwalniając z elementarnego myślenia.

W problemie gdzie jedyną niewiadomą  jest szlem, czy szlemik, nawet bez żadnego otwarcia partnera, zwalają na barki partnera prowadzenie licytacji.

Przed wielu laty popełniłem artykuł pt. Bezmyślne przeszczepy”, gdzie napisałem:

                   Od wielu lat obserwuję bezmyślne przenoszenie dobrych skądinąd wynalazków z jednego obszaru licytacji na inne. Pierwszy z brzegu przykład to fitowanie koloru starszego poprzez licytowanie BA. Ustalenie to pojawiło się w systemie Precision Club i jest bardzo sensowne. Mianowicie po otwarciu 1 !h lub 1!s  i kontrze przeciwnika bezpośrednie podniesienie koloru partnera do dwóch jest blokujące w sile poniżej 7 PC, natomiast odpowiedź 1 BA oznacza podniesienie z pokryciem bilansowym, czyli w sile 7-9 (w Precision 8-10) PC. Podobnie jest o szczebel wyżej. Ustalenie tak się podobało, że zostało przeszczepione do sytuacji po wejściu starszym kolorem po otwarciu przeciwnika.        

Dwojakie sfitowanie ma sens wtedy, gdy istnieje szansa zagrania końcówki, a więc po otwarciu partnera, co też nie zdarza się zbyt często, jeśli odpowiadający ma siłę słabego podniesienia.  Po otwarciu zaś przeciwnika i wejściu drugiego z przeciwników szansa, że mamy bilans na końcówkę jest bardzo maleńka. Zwłaszcza, kiedy wejście drugiego przeciwnika nie jest podniesieniem koloru partnera i obiecuje jakąś siłę (podniesienie koloru partnera może takiej siły nie obiecywać). Zatem ogłaszanie swojej siły będzie w większości przypadków służyło przeciwnikowi, a nie partnerowi.

Tymczasem zobaczyłem akcję w wykonaniu mistrzów świata:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1c 1s Ktr 1 BA
3      

…po czym WE doszli do szlemika w kiery, gdzie trzeba było trafić damę w kolorze atutowym, po tym jak u wchodzącego pokazało się KDW w pikach, a z istotnych honorów brakowało jeszcze mariasza trefl i damy kier.

Kolejny przeszczep zobaczyłem w wykonaniu rutynowanych zawodników w rozdaniu:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Ktr 1 1 BA
Ktr(1) Pas Pas pas
  1. Trzykartowy fit w kierach

Od tej pory można było zastosować znaną przed laty ofertę, kiedy przeciwnicy wpadali na minę:

– Panowie – obejrzyjcie swoje ręce i ustalcie kontrakt najlepszy dla was.

Kontra oznaczała trzykartowy fit kierowy. Do czego to posłużyło parze? Ano do tego, żeby przeciwnik nadrobił dwa razy. Ale bez rekontry. Tym razem uchwała rady gminnej miała być ważniejsza od ustawy konstytucyjnej. Bowiem taka kontra za nic ma bilans, a tu słychać było, że przeciwnicy nie są słabsi, a układy są raczej dla nas nieprzychylne. Stąd pomysł kontry fit w takiej sekwencji licytacyjnej to miczurinizm (krzyżowanie jabłonki z psem, w efekcie czego powstaje coś, co szczeka, kiedy ktoś niepowołany próbuje  zrywać jabłka).

Jakiś czas temu na BBO spotkałem taką próbę zastosowania Lebensohla:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Ktr 1 Pas
2 Ktr Pas ?

Otóż pomysłodawca sugerował możliwość zastosowania tutaj Lebensohla, w celu rozróżnienie siły 0-4 PC od ciut wyższej.  Skomentowałem to, że niedługo Lebensohla będzie można znaleźć pod łóżkiem. No, bo prosty bilans stołu 12 + 16(17) + 7 = 4/5 PC, wykazuje, że ten ostatni przymuszany drugą kontrą partnera ma siłę do 5 PC. Najistotniejszym w tym momencie jest znalezienie koloru do gry, posługiwanie się Lebensohlem tego nie ułatwi, a wręcz przeciwnie – znanych jest wiele przypadków ostatecznego kontraktu granego na kolorze 3-3. Kolejne pytanie – to, do czego ma się taka wiedza przydać siłaczowi? Takie wynalazki to przypinanie kwiatków do kożucha, w mróz siarczysty w dodatku.

]]>
3830
NADUŻYWANIE KOLORU PRZECIWNIKA https://szkola.pzbs.pl/2020/10/naduzywanie-koloru-przeciwnika/ Thu, 29 Oct 2020 16:26:52 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3803                               NADUŻYWANIE KOLORU PRZECIWNIKA

Dawnymi czasy licytacja w kolor przeciwnika uważana była za najsilniejsze narzędzie forsingu. Stąd jej zastosowanie nie było nadzwyczaj częste, bowiem dotyczyła praktycznie tylko rąk Acolowskich po otwarciu przeciwnika. W licytacji środkowej używano koloru przeciwnika, jako wywiadu bezatutowego. Z czasem zastosowano licytację w kolor przeciwnika do wskazania ręki dwukolorowej. Przykładem jest konwencja Michaelsa. Z czasem zastosowanie licytacji w kolor przeciwnika zaczęło być używane do wskazania lepszych rąk z fitem w kolorze partnera, w odróżnieniu od bezpośredniego poparcia, które ewoluowało w stronę licytacji blokującej. Idea z gruntu słuszna, jak każda inna, z czasem zaczęła ewoluować w skrajność.  I o tym traktuje ten artykuł

  1. Lewą ręką przez prawe ucho

 

Mecz, NS po, dealer W, licytacja:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 1 2 3
Ktr Pas 4 Pas
Pas 4 Pas 4
Ktr Pas Pas pas

 

AK854

1094

K64

K5

W9

AW2

DW1073

A64

D6

75

A9852

DW107

10732

KD863

9832

 

W rozdaniu posiadacz ręki E, pomylił pojęcia „ręka dobra honorowo” z „ręką dobrą układowo”. Jego partner spodziewał się tego pierwszego, stąd jego finalna kontra.

Czy S miałby odwagę wcisnąć 4, jeśli E skoczyłby w 4 ? Albo 4 ? Nie wiadomo. Tu jednak E swoją zdecydowanie naciągniętą licytacją wykreował ponadto pozycję forsującego pasa, co skończyło się kontrą „bez papierów”.

A co miałoby znaczyć takie 4? A kontrakt z bilansu. Czy to taka zbrodnia brydżowa?     Jeśli zaś – jak pewnie uzna większość, jest to licytacja blokująca, to:

          Postulat: jeśli przeciwnicy znaleźli kolor, zwłaszcza starszy od naszego, to blokujące uzgadnianie naszego koloru traci sens, bo lepszą rękę musimy pokazywać „lewą ręką przez prawe ucho”.

  1. Taka straszna nadwyżka?

Turniej par, NS po, dealer E

W763

K8

98732

A10

A10952

10753

W942

964

AKDW54

D873

KD84

ADW2

106

K65

 

Dwie licytacje:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Ktr
1 Ktr(1) 2 3
Pas 3 Pas Pas
pas

 

  1. Kontra „na wprost”

Wynik – bez jednej -100

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Ktr
1 Ktr 2 2
Pas Pas 3 Pas
Pas Ktr Pas Pas
pas

 

Wynik – bez dwóch – +300

S powinien wziąć pod uwagę:

  1. Zły podział pików (W mógł zablefować, ale w większości przypadków mówi prawdę), co niweluje lekką nadwyżkę punktową w ręce S
  2. Do wygrania końcówki partner potrzebuje nadwyżki, a z nią nie pozwoli przeciwnikom grać 2
  3. Partner może mieć kontrę na kolor karowy.

 

  1. Kolor przeciwnika samoforsujący

Obie przed, dealer N

85

D1053

984

10875

7

KW984

W1073

AK3

W104

A762

62

DW92

AKD9632

AKD5

64

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas Pas 2
2 Ktr(?) 3 4
Pas 4 Pas 6
Pas Pas pas

 

Nie wiem, jakie ustalenia mieli NS w zakresie znaczenia kontry na wejście przeciwnika po Acolu. Jeśli rację miał N – kontra = oznaka słabości, to S oszalał. Jeśli kontra była karna (a tak częściowo wygląda ręka N), to S powinien założyć posiadanie przez partnera jakichś wartości kierowych, które do gry własnej będą potrzebne jak ząb trzonowy nieboszczykowi. W każdym razie sam doprowadził do końcówki (jakim cudem N wpadł na to, że 4 pokazuje takie piki?) i sam zagolił szlemika, który bez względu na wist miał szansę jak nagi w pokrzywach.

Na drugim stole spokojne 10-lewowe 4 .

  1. Kolejne nadużycie

WE po, dealer W

KD74

D973

DW2

D4

65

A864

K64

A983

83

W1052

A1097

K52

AW1095

K

853

W1076

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Pas 1 (1) 1
2 3 (?) Pas 3
Pas Pas pas

 

1) transferowe wskazanie kierów

Tu N zauroczony swoimi 12 PC (ale za to bardzo „ładnymi”) pokarał partnera za normalne wejście. 3 było „o jeden most za daleko”. Alternatywa w postaci kontry na 2 nie przyszła N do głowy. A przecież bilans stołu był zrobiony i wiadomo było, że 3 to inwit donikąd, bo partner nie może mieć przyjęcia do końcówki.

  1. Kolor przeciwnika zamiast własny

NS po, dealer S

1063

43

D10642

W104

5

AW8

983

KD8752

A7

KD10762

AK75

9

KDW9842

95

W

A63

 

Licytacja:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas 1 1
2 Pas 4 (1) Pas
4 Pas Pas pas

 

  1. Splinter

Kolor przeciwnika powinno się stosować wyłącznie wtedy, kiedy naturalna licytacja nie wchodzi w rachubę z różnych powodów. Tu zginęło poważne źródło lew w treflach, a Splinter odebrał ochotę W do dalszych kroków. A przecież 3, jako kolor + fit, dałoby szanse na dokładniejszą wymianę informacji, co powinno doprowadzić do szlemika.

 

  1. Kolor przeciwnika zaciemniający obraz ręki                     

WE po, dealer W

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 1 Ktr Pas
2 (?) Pas 3 BA Pas
Pas pas

 

A97652

D4

72

A73

K

AK9876

DW

KW98

D43

W

AK983

D542

W108

10532

10654

106

 

A przecież W miał czystą licytację 3 (nawet mdłe 2 ratowało rozdanie), co powinno doprowadzić do końcówki w tym kolorze, ewentualnie do 4.

  1. Pomyśl o partnerze…

WE po, dealer E

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 Pas
1 2 3 Pas
4 Pas 5 Pas
Pas pas

 

DW7

DW10654

1054

3

1053

8732

A93

974

A96

A9

KDW8

AKW8

K842

K

762

D10652

 

Pomijając fakt, iż ręka W po negacie partnera to nie jest jeszcze Acol, to E nie pomyślał o problemach partnera. Na drugim stole E się nie patyczkował tylko zgłosił 2 BA, które nb. bardziej oddaje walory ręki niż kolor przeciwnika, a W dołożył do 3-ch. To było dużo trudniej obłożyć, bo S po utrzymaniu się królem kier spróbował trefla, nie mając wskazówek, by zagrać w pika. A 5 szans żadnych nie miało. Trzeba zwrócić uwagę na inteligentną odzywkę W po 3. Wiedział, że partner nie ma pików, bo by kontrował 2, wybrał lepszy młodszy. Nie wiadomo, co zrobiłby E po odpowiedzi 3 W.

Licytujący kolor przeciwnika powinni kierować się następującymi wskazówkami:

– Jeśli mogę w inny sposób uruchomić partnera, wykorzystuję to. Innymi słowy – jak możesz zalicytować czytelnie, to nie podpieraj się kolorem przeciwnika.

– Pomyśl, w jakiej sytuacji stawiasz partnera, kiedy nie będzie on miał tego, czego oczekujesz. Nie torturuj go.

  1. Uboczny skutek

Przed laty w Słupsku w jednym z rozdań przyszło mi na pozycji S:

xx

Wxx

Dxxxxx

xx

Licytacja pobiegła:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
1 2 Pas 2
3 4 Pas 4
Pas 5 Pas 5
Pas 6 Pas Pas
pas

 

Partner był usprawiedliwiony, ale przesadził z wielokrotną licytacją w kolory przeciwka. Po 4 wystarczyło zalicytować 5 – partnerze szukam jednej małej lewki. Jego ręka:

AKDW10xxx

AKx

AW

Komentarz partnera – myślałem, że masz chociaż damę kier, albo przynajmniej długiego waleta. Powtarzałeś kiery trzy razy…

A co miałem robić ja, nieszczęsny żebrak?…

]]>
3803
KORZYSTANIE Z ZALET SYSTEMU… https://szkola.pzbs.pl/2020/09/korzystanie-z-zalet-systemu/ Fri, 25 Sep 2020 12:02:41 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3773 KORZYSTANIE Z ZALET SYSTEMU

Tlące się jeszcze brydżowo Forum Bridge od czasu do czasu zamieszcza coś ciekawego. Przynajmniej dla mnie. Oto relatywna nowalijka:

Mamy rękę w założeniach obie po (13 rozdanie):

K6

AD

AW

AKDW1075

Jesteśmy na ostatniej ręce (W) i licytacja biegnie.

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas Pas Pas
1 Pas 1 1
?

Używamy Wspólnego Języka. Co licytujemy?

Oto rozkład głosów forumowiczów:

  1. 2 –         7 głosów
  2. 3 BA –         6 głosów
  3. 3 –         3 głosy
  4. Inaczej (?) – 2 głosy
  5. 2 (Acol nieznany) – 1 głos
  6. 4 BA (cokolwiek to znaczy) – 1 głos

Już sam rozrzut głosów nie nastraja optymistycznie. Ale argumentacje powalają na kolana:

– 3BA – co innego?

– W pierwszym odruchu też napisałem 3 NT, ale jak przez przypadek partner będzie miał A pik i nic więcej, to szlemik treflowy jest niemal stuprocentowy. Może trzeba jakoś wybadać sytuację?

– Tylko jakby go tu zapytać ile ma asów… Może jest jakaś konwencja?
P.S. Oczywiście po pokazaniu trefli, żeby nie było.

– Jak partner nie ma A pik to są cztery lewy do oddania. Masz propozycje jak dowiedzieć się o Asie pik nie przekraczając 3 NT?

– A o szlemiku bez  A nikt nie pomyślał? Na przykład jak partner ma  KD10x.  KDx też może wystarczyć do impasowego (szlemika – dop. RK).
Od razu piszę, że ja nie potrafię sprawdzić walorów partnera.

– Do szlemika pewnie wystarczy nawet 9 trefl i pusty K karo.

– Nie do wiary, nie ma czym forsować, bo partner może spasować

– A może po prostu 4 NT inwit? Że niby nie wyjdą ani w kiera ani w pika? To może partner ma numerek treflowy na dojście do impasu kier.

– Też bym się bała, że tak zrozumie. To już chyba lepiej „coś z kiści”?

– A jak partner zrozumie, że 4 BA jest na młodych?
Ja bym dał proste 2, to na pewno nie zbiegnie.

– Kiedyś w panelu Brydża najwięksi koryfeusze Wujota wywodzili, że takie 2 to musi być dwukolorówka z pikami.

– Tak myślę, że na razie dam kontrę, a dopiero później pokaże trefle.

– W WJ 2 to dwukolorówka, Acola licytujemy przez kontrę, później 2, a na końcu trefle.

cd.

Zasadniczo jest tak jak po otwarciu przeciwnika – kolor wroga to dwukolorówka, a kontra, później nasz kolor to objaśniak, a kontra, kolor wroga i nasz kolor to Acol

 

– I to chyba najważniejsze w całej dyskusji.
Jak zalicytować prawdziwego Acola i nie bać się, że partner spasuje przed końcówką.

Zaproponowałem odzywkę 3 – Acol na treflach. Spotkała się z komentarzami:.

– Może jesteś pewien, że 3 forsuje do dogranej, ale ja nie i możesz przy zerowej karcie partnera spotkać się z pasem.

Autor tej wypowiedzi nadwątla swój argument dalej:

Forsują praktycznie tylko 2 odzywki – kontra i 2, ale tylko na jedno okrążenie – obie wywołują piki i można spotkać się ze skokiem pikami, nawet na wysokości trzech. Co wtedy?

– No właśnie?

Wcześniej próbowałem wyjaśnić, dlaczego moim zdaniem 3 powinno forsować (przynajmniej na jedno okrążenie), ale zostałem zripostowany:

– W klasycznym WJ to było zdaje się 19+ na dobrych treflach.
Ale chyba nadal można na to spasować.

Pogłębiłem swoją argumentację:

Skoro 2 mówi o sile 15+, to 3 jest forsujące, wskazujące bardzo dobry kolor i rękę okołoacolowską+, a chyba jest to taka ręka. Partner nie może na to spasować. Wolisz jakiś bełkot w postaci 2 w tej sytuacji, czy może 2 – kolor wroga?

Oraz:

Przykład rozumowania w oderwaniu od realiów systemowych. Jeżeli otwieramy 2 z siłą do 14/15 PC, to w drugim okrążeniu zgłoszenie trefli oznacza 15+ na treflach. Jakie znaczenie zatem sensownie jest przyporządkować odzywce 3? Jedna osoba wspominała, że jest to 19+ na dobrej szóstce. Ale przecież ten + oznacza, że nie można na tę odzywkę spasować. Z kolei opisana przez innego panelistę triada – kontra – kolor przeciwnika – kolor własny, to nawet, jak nie będzie przeszkadzał przeciwnik, zapędzi nas nie wiadomo gdzie w takiej sekwencji jak tu.

Wymiana poglądów na FB pokazuje jak schematycznie podchodzi do problemów większość zawodników. Szukają w najprostszych sytuacjach „kamienia filozoficznego”, zamiast uruchomić myślenie, w tym wnioskowanie negatywne.

 

 

]]>
3773
CASUSY SĘDZIOWSKIE https://szkola.pzbs.pl/2020/08/casusy-sedziowskie/ Tue, 25 Aug 2020 08:19:36 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3742 CASUSY SĘDZIOWSKIE

Na Mistrzostwach Europy Par (1997) – zaliczanych jak wszystkie turnieje par oraz teamów z krótkimi meczami do zawodów kategorii III – obowiązywało sporo ograniczeń systemowych. Zabronione było stosowanie systemów wysoce sztucznych (HUM) – oznaczonych, jako żółte oraz konwencji i metod „brązowych” (Brown Sticker Convention and Treatments).

O ile o systemach HUM jakieś zielone (bardziej zielone niż inne) pojęcie funkcjonuje w świadomości społeczności brydżowej, o tyle konwencje „brązowe” są interpretowane według uznania. Po prostu HUM wraz ze swoimi czterema odnośnikami przystaje do definicji naszych Systemów Słabych Otwarć, zatem wiedza o nim znacznie u nas większa niż gdzie indziej.

Brown Sticker Conventions dotyczy przypadków, kiedy:

  1. Otwarcia licytacji od 2 do 3 lub wejścia na wysokości jednego, dwóch lub trzech, po naturalnym otwarciu 1 w kolor mogą być:

– słabe (można przyjąć, że nie zapewniają przeciętnej siły) oraz:

– nie wskazują przynajmniej 4 kart w znanym kolorze.

Wyjątki:

– Jeśli nie jest wskazany kolor minimum 4-kartowy, to ręka musi być o króla silniejsza od ręki przeciętnej (10 PC+ król).

– Otwarcia licytacji wskazują słabe otwarcie na kolorze starszym z możliwym wariantem alternatywnym silnym lub bez niego jak opisano w WBF Convention Booklet (to oczywiście Multi).

2) Wejścia po naturalnym otwarciu 1 w kolor, które nie oznaczają koloru minimum 4-kartowego.

Wyjątek – wejścia po otwarciu 1 BA

3) Dowolna słaba dwukolorówka na wysokości 2 lub 3, która dopuszcza kolor trzykartowy lub krótszy w jednym z kolorów wskazanych

W praktyce, na boisku interpretacja sporej części uczestników (nie tylko polskich) bywa taka, że w licytacji obronnej „wszystko wolno”.

Przyznam, że nie spotkałem się z naruszeniem tych zakazów osobiście, choć w kartach konwencyjnych nacji znajdujących się w polskiej strefie wpływów (brydżowych, brydżowych!) spotykałem konwencje Wilkosza w obronie, a nawet na otwarciu u kompletnie nieuświadomionych.

Zostałem za to poproszony o pomoc przez sympatyczną sędzinę przy incydencie polsko-rosyjskim. Od mojej przygody sędziowskiej na Rodos jestem przez sędziów holenderskich i greckich uważany za eksperta od narzeczy używanych na wschód od Bugu i na północ od Niemna – niesłusznie zresztą.

Otóż wydarzenie było dość przewrotnie zabawne. Para rosyjska zastosowała (na szczęście tylko jeden raz) konwencję Wilkosza w obronie grając przeciwko polskiej parze.

Nasi początkowo nie oponowali (jak się później okazało przyczyną mogły być notoryczne wagary w czasie lekcji języka rosyjskiego) z nadzieją, że z tą konwencją jakoś sobie poradzą. Kiedy jednak Rosjanie doszli do końcówki 4 na siedmiu atutach, granych z pozycji dubletona, nasi ostro przypałowali.

Jak wiadomo kontra służy powiększaniu zapisu, co też się stało – Rosjanie wzięli nadróbkę, a mogli wziąć dwie.

Czy Polacy mogli zostać ograni konwencją Wilkosza przez innostrańców? Nigdy w życiu!. To tak jakby pracownik FSO został w Nowym Jorku potrącony przez Poloneza Caro (jedno, nie dwa, jak to u Wilkosza).

Wezwano zatem sędziego, a sędzia mnie po zakończeniu sesji.

Werdykt był taki, jaki mógł być w tych zawodach. Wynik zmieniono na 60%-40% dla pary niewykraczającej. Para wykraczająca – wykroczenie polegało na zastosowaniu niedozwolonej konwencji – ukarana została ponadto karą proceduralną w wysokości 15%. Jako człowiek współczułem Rosjanom, ale „dura lex sed lex”.

Trzy inne przypadki sędziowskie i rozstrzygnięcia nie są typowe dla polskiego stylu orzecznictwa i powszechnego rozumienia tych incydentów. Dlatego uważam, że należy je opisać.

Jak wiele innych par musieliśmy zmienić część otwarć na wysokości dwóch? A wiadomo, że bywa to źródłem pomyłek. Długotrwały nawyk odzywa się w stresie lub pod wpływem zmęczenia (vide casus pary Gawryś Lasocki na DME w Killarney w 1991 r.). Działają też wyćwiczone odruchy. Nic więc dziwnego mój partner otworzył 2 z ręką: KD108753 A84 964. Zaalertował oczywiście. Przeciwnik po jego stronie deski nie pytał o nic, ale w którymś momencie (kiedy – nie da się odtworzyć) przeczytał w karcie konwencyjnej, że jest to podlimitowa dwukolorówka – piki z młodszym.

Po mojej stronie deski przeciwnik (RHO) został poinformowany przeze mnie ustnie, że to piki i młodszy. Po 3 przeciwnika zalicytowałem 4 – do koloru partnera z ręką: 9 K5 K75 KDW8752.

Dalej było 4 od LHO i 5 od partnera, skontrowane przez RHO.

Po wiście w singla pik i odwrocie w 10, nie miałem kłopotów z wygraniem kontraktu.

Wezwany sędzia opisał wydarzenie i udał się na konsultacje. Po około godzinie przyszedł poinformować, że wynik zmieniono na 60%-40% z korzyścią dla przeciwników. Dodatkowo dowiedzieliśmy się, że rozważający problem sędziowie dopuścili, że para zmieniła ustalenia i partner pomylił się, zapominając systemu. Dlatego nie wymierzono nam kary dodatkowej w wysokości 15%.

Drugi przypadek wydarzył się w rozdaniu:

Rozd. 3, WE po, rozd. S

W10

DW762

W3

KD42

985

K9

109752

A75

AD432

3

AKD8

W103

K76

A10854

64

986

Licytacja:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas
Pas 1 1 2 BA*
Pas 3 Pas 4
Pas Pas pas

 

*inwit z fitem kier, lub sign off na jednym z kolorów młodszych

3 partnera było konsekwencją zapomnienia tego drugiego znaczenia 2BA. Normalnie oznaczało 6 kierów i dobre otwarcie. Nic dziwnego, że sprawnie dołożyłem do końcówki.

Przeciwnicy oczywiście zaprotestowali, bo za 100 mieli „cold bottom”, a szła im końcówka w piki. Sędzia zmienił wynik na 40%-60% bez dodatkowej kary, bo działanie N było w dobrej wierze. Ale gdyby nie zapomniał systemu, to musiałby zalicytować 3 zamiast 3, po których licytacja potoczyła by się zapewne inaczej, o czym sędziowie byli przekonani (ja też). Dojście przeciwników do 4 było już wątpliwe – stąd werdykt.

Jeden z polskich graczy otworzył na ostatniej ręce 3 BA, mając 23 PC w składzie równym. Jego partner wyjaśnił, że to gambling. Wynik zmieniono na 40%-60%.

W Polsce, w świetle tych interpretacji, zbyt schematycznie podchodzi się do przepisu, który mówi, że otwierający może się pomylić bez konsekwencji (to tak jakby zablefował), wyjaśniający zaś nie może udzielić błędnego (niezgodnego z systemem) wyjaśnienia, bo jego tłumaczenie częściej wprowadzi w błąd przeciwników niż partnera.

Taka interpretacja jest szczególnie utrudniona w sytuacji masowego braku kart konwencyjnych i przy grze bez zasłon.

W każdym razie aspekt odpowiedzialności za wzajemne uzgodnienia pary winien być u nas brany pod uwagę w znacznie większym stopniu niż dotychczas. Tłumaczenie się wykraczającej pary pomyłką rodzić może zbyt dużo niejasnych sytuacji, bardzo trudnych dla sędziego. Sprawiedliwszym jest, żeby para ponosiła straty w wyniku własnych pomyłek, a nie zyski. Międzynarodowy trend w sędziowaniu zmierza do likwidacji korzyści z pomyłek. Nie powinniśmy od tych trendów odstawać.

Na marginesie rozdania 3 – gdyby N po wyłożeniu 3 przypomniał sobie o dwuznaczności odpowiedzi 2 BA i wyjaśnił ją tak, jak stoi w karcie konwencyjnej, to by nam włos z głowy nie spadł.

Tu warto przypomnieć incydent z Albuquerque. Zawodnik otworzył odzywką 2, co w systemie pary oznaczało słabe 2, albo dwukolorówkę kiery z młodszym. W momencie otwarcia wyjaśnił, że odzywka oznacza słabe dwa na kierach, lecz natychmiast się poprawił i wyjaśnił zgodnie z kartą konwencyjną. Finalnie para zagrała kontrakt 4, które zostało wypuszczone. Strona przeciwna mogła zagrać 4, które także mogło być wypuszczone. Wezwany sędzia utrzymał wynik. „Pikowicze” odwołali się do Jury d`Apell. Otwierający bowiem faktycznie miał słabe dwa na kierach. Odwołującym wydawało się, że otwierający wiedząc, co ma w karcie, świadomie wprowadził ich w błąd.

Werdykt Jury mógł niejednego zszokować. Nie dość, że wynik utrzymano, to jeszcze zarządzono przepadek kaucji! Otwierający postąpił bowiem zgodnie z prawem brydżowym wyjaśniając swoje otwarcie zgodnie z ustaleniami wzajemnymi partnerów, a nie zgodnie z tym co miał w karcie.

Wykroczeniem byłoby wyjaśnienie zgodne z posiadaną ręką. Po drugiej stronie zasłony partner wyjaśniałby przecież zgodnie z kartą konwencyjną i niezgodność tłumaczeń byłaby wykroczeniem.

Gracze powinni o tym pamiętać.

Dwa odwołania naszych przeciwników nie odniosły skutku. Licytowaliśmy:

W N E S
Ja nazwisko partner nazwisko
1 Pas 1 Pas
3 Pas 4 Pas
4(1) Ktr Rktr(2) Pas
4 BA Pas 5(3) Pas
6 Pas Pas pas

 

  1. Cue bid
  2. Zatrzymanie I klasy w kierach
  3. Dwa asy bez damy atu

Wszystkie oznaczone odzywki były alertowane i objaśniane.

S wyszedł naiwnie w kiera i skasowaliśmy wszystkie 13 lew, tymczasem przeciwnicy mogli zdjąć dwie lewy w treflach. N, który miał piątego mariasza kier i asa trefl, a do tego język angielski znał gorzej niż ze słyszenia, wezwał na ratunek sędziego na okoliczność, że mój partner wyjaśnił 4 jako zatrzymanie I klasy więc on mając mariasza kier za asem skontrował na wist. Pomijając naiwność takiego rozumowania – przecież zatrzymaniem I klasy mógł być renons, lub singlowy as, to przecież rekontra E wszystko wyjaśniła. Oczywiście wszystko było w rękach S, którego wyjście w kiery było kolejną naiwnością.

Tym niemniej N w kółko powtarzał, że gdyby nie padło wyjaśnienie, iż jest to cue bid I klasy, nigdy by nie skontrował.

Partner oczywiście takiego wyjaśnienia nie mógł udzielić, przecież w Polsce (a pewnie i na świecie) nikt tak nie gra. Zwróciłem na to uwagę sędziemu, aby z braku pewności zapytał jakiekolwiek polskiego zawodnika, czy tak się w Polsce gra. Zapewne odbyło się bez konsultacji, wynik utrzymano.

Drugi przypadek był pouczający. W karcie konwencyjnej na dole pierwszej strony jest rubryka „psychic opening bid” (otwarcia psychologiczne, czyli blefowe) i obok drugie „Others” (inne).

Przy pierwszym napisaliśmy „occasional” (sporadycznie), przy drugim nic. I przyszło rozdanie:

Obie przed, rozd. S

 

7432

543

ADW942

96

AKD109

W762

65

DW8

W87

K10985

K10

AK105

62

AD43

873

 

 

W N E S
Ja Włoch Partner Włoch
1(1)
1 Ktr(2) 1 Pas(3)
2 3 3 Pas(3)
Pas pas

 

  1. Karo przygotowawcze, bo 1 byłby silny
  2. Negatywna, powinna wskazywać 4 piki
  3. Pasy po bólach porodowych

Wywróciliśmy się bez jednej za 50. Włoch z pozycji S – ocierający się o reprezentację swojego kraju – wyczekał do końca rozdania, po czym wezwał sędziego w zawiązku z tym, że nie mieliśmy zaznaczone w karcie konwencyjnej, że blefujemy w „innych” sytuacjach, a taka według niego miała miejsce.

Sędzia opisała sytuację i po jakimś czasie przyszła mnie indagować, dlaczego nie spasowałem na 1 (sic???!), wszak powinno to obiecywać (??) kolor 5+ kartowy. Wyjaśniłem, że:

  1. W naszym systemie 1 nie obiecuje 5+
  2.  Kontra na 1 nie jest karana, więc 1 nie jest ucieczką
  3.  Moje doświadczenie brydżowe mówiło mi, że licytacja nie wygaśnie, zatem moje 2 miało za zadanie utrudnić licytację przeciwnikom
  4.  Moje kiery były tak dobre, że potraktowałem je jako wydłużone
  5. Zalicytowanie 2 mogło być niejasne dla partnera, poza tym był to za słaby kolor)
  6. 1 BA nie wchodziło w rachubę tak samo jak pas. Moje 1 nie wykluczało czwórki w pikach, zatem partner z czwórką pików musiał je licytować

Mogłem oczywiście jeszcze powiedzieć, że zachowanie przeciwnika po mojej stronie zasłony (porodowy pas) w II okrążeniu mocno sugerowało, że ma on 4 piki. Nie moja to wina, że jego kontra byłaby kolejną kontrą negatywną (?) w ich systemie. Grali – zdaje się – kontrą negatywną do wysokości 7.

O chęci zapisania premii za koronkę nie wspomniałem, choć i taka myśl chodziła mi po głowie.

Wyniku nie zmieniono, ja natomiast dopisałem do karty w konwencyjnej „occasional” w rubryce „others”. Włoch chyba nie wierzył w wygranie protestu, skoro sam sobie w pierniczku postawił pięćdziesiątkę. Od kiedy oni przeszli na większe pojemności?

Na koniec pragnę zwrócić uwagę na to, że czytelne i dokładne wypełnienie karty konwencyjnej bardzo ułatwia komunikację przy stole, zwłaszcza dla osób ze słabą znajomością angielskiego.

]]>
3742
JEGO KIBICOWSKA WYSOKOŚĆ https://szkola.pzbs.pl/2020/07/jego-kibicowska-wysokosc/ Fri, 24 Jul 2020 13:58:03 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3709 JEGO KIBICOWSKA WYSOKOŚĆ

Problem w brydżu ciągle jeszcze nierozwiązany – to niesforny kibic. Niesfornego partnera przeważnie można jako tako ujarzmić. A jeżeli nie, pozostaje jeszcze ta pociecha, że za swoje wyczyny zapłaci. Przy tym na trzy robry, tylko w jednym musimy się z nim męczyć. Ponadto przecież możemy w ogóle nie siadać do stolika.

Kibic niestety nie płaci, więc ta satysfakcja odpada, a męczyć się z nim musimy przez wszystkie robry. Takiego od stolika nie odpędzisz. Jeżeli go poprosisz żeby Ci nie kibicował – zyskasz tylko tyle, że przesunie się o pół mera z krzesełkiem i z urazą powie: „przecież nie panu kibicuję”.

I nie dziw się, że będzie obrażony. Trzeba rzeczywiście być gruboskórnym jak nosorożec, żeby nie umieć docenić zaszczytu, jaki Ci przypadł, że właśnie przy Tobie Jego Kibicowska Wysokość raczyła usiąść. Twoją grę obserwować, no i… komentować.

A tymczasem Ty, zamiast czuć się szczęśliwym z wyróżnienia, jesteś niezadowolony, gdy ta najważniejsza przy stolika persona okadza Cię wonnym „Sportem”, stawia swoją kawę pod Twoim łokciem lub z takim przejęciem zagląda w Twoje karty, że pod jego naporem drętwieje Ci ramię.

A teraz zastanówmy się, czy my sami w ferworze kibicowania tak się nie zachowujemy. Albo czy nie robimy jeszcze większych „przestępstw”. Czy przypadkiem swymi uwagami i ciągłymi komentarzami nie wyprowadzamy graczy z równowagi lub – co gorsza – nie wpływamy na rezultat gry. Musimy sobie zdawać sprawę z faktu, że nie trzeba być specjalnie wytrawnym psychologiem, aby z zachowania kibica zorientować się, co „piszczy” w kartach „jego” gracza. A oto najczęściej spotykany przypadek:

Kochany kibic przez trzy rozdania z zapałem obserwował kartę, licytację i grę swego pupila. Nagle w czwartym zainteresowanie jego znika jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej. Najspokojniej w świecie przechyla się, żeby zobaczyć, co ma przeciwnik. Teraz można śmiało przyjąć zakład jeden do, dziesięciu, że „jego” gracz ma trzynaście blotek, lub coś zbliżonego. W tych warunkach impas we właściwą stronę nie jest już problemem.

A jak się powinno postąpić z kibicem w sytuacji, która zdarzyła się w takim oto rozdaniu:

  2

102

97653

98742

 
D108764

A76

W4

A10

  W95

KD43

AD82

W6

  AK3

W985

K10

KD53

 

 

W rozgrywa 4. N zaatakował   9-ką. Podłożoną damę RGR zabił asem i odszedł w trefle. S wziął królem i zagrał asa, króla i blotkę pik. Rozgrywający utrzymał się w ręce damą i wyszedł w blotkę kier. Najprawdopodobniej chciał sprawdzić podział kierów, a w przypadku niepowodzenia ratować się impasem króla karo. Jednak w tym momencie włączył się kibic:

– Szkoda czasu, kiery się nie dzielą, a impas karo też nie stoi…

Rozgrywający, który coś niecoś słyszał o przymusie, odegrał asa karo i pociągnął piki do spodu. W dwukartowej końcówce S nie był wstanie utrzymać dwóch kierów i kara.

I co zrobić z takim fantem?

Bez interwencji kibica W na pewno sprawdziłby kiery a potem już musiałby impasować króla karo.

Oto kolejny przykład wygrania końcówki przez kibica.

  AKD92

1076

1032

65

 
105

W983

D8

KDW83

  W842

D5

W974

742

  76

AK42

AK65

A109

 

 

S gra 3 BA, W zaatakował królem trefl. Rozgrywający zabił za trzecim razem. Kolejne zagranie to pik, który rozgrywający miał zamiar przepuścić do E, ale W wskoczył 10-ką. Rozgrywający musiał zabić i pewnie zagrałby na podział pików, gdyby nie pełen zachwytu okrzyk kibica – „brawo ten pan”! Teraz gra na podział pików stała się beznadziejna, więc rozgrywający zgrał oba asy i króle w czerwonych kolorach i wpuścił E karem, a ten po wzięciu dwóch lew musiał maszerować do wideł pikowych.

Gdyby by takie uwagi robił dziadek, zapisano by wynik bez jednej. Ale dlaczego ma przegrać ktoś tylko przez to, że przy stole siedzi niesforny kibic? Przecież gry unieważnić nie można, bo nie wiadomo, czy rozgrywający i bez tej uwagi nie wybrałby wygrywającego sposobu rozgrywki. Czy zatem na kibica nie ma lekarstwa?

Ciekawe rozwiązanie problemu niesfornego kibica proponuje Victor Mollo:

Kibica po prostu można skontrować. Tak! Jak ta operacja wygląda Mollo tłumaczy na następującym przykładzie:

 

  2

A8765

2

ADW1042

 
763

2

AW109876

63

  98

DW1094

543

K85

  AKDW1054

K3

KD

97

 

 

Po blokującym otwarciu 3 przez W, S rozgrywa 6. W ściągnął asa karo i wyszedł w trefla zabitego asem i po ściągnięciu wszystkich pików E znalazł się w przymusie kierowo-treflowym.

Partner gratuluje Ci pięknej rozgrywki, ale nieopatrzenie wtrąca się kibic          – a ja bym pana obłożył…

Kontra – wołasz radośnie.

Trzeba zaznaczyć, że kibicowi nie wolno zrobić nieuzasadnionego licytacją wistu. W konkretnym przypadku była kontra na 5 przez E, która była wskazaniem wyjścia, więc atak w trefle jest wykluczony.

Kibic siada na miejscu W i wychodzi w 2-kę kier. Bijesz w ręce królem i grasz damę karo. W bije asem i jeśli zagra w trefla doprowadzasz do takiej samej końcówki. Po zagraniu w pika doprowadzasz do przymusu atutowego:

 

 

A87

AD

 

W109

63

 

DW10

K8

  54

2

97

 

 

Zagrywamy pika i ze stołu usuwamy damę trefl. Jeśli E wyrzuci kiera wyrabiamy przebitką ten kolor, dojściem jest as tref. Jeśli wyrzuci trefla, odciągamy asa w tym kolorze i atutem wracamy do dobrej 9-ki.

Kibic Cię nie położył. Płaci Ci więc po stawce, którą gracie za szlemika z kontrą. A to wynosi 1660 punktów.

Jeszcze szukasz drobnych, aby wydać resztę z „górala” (to była kiedyś poważna suma – dop. RK), gdy drugi kibic woła – a jednak tego szlemika można położyć!

Kontra – aż piejesz z zachwytu… Ostatecznie nie ryzykujesz aż tak wiele, jeśli Cię położą, zapłacisz za 200 pkt.

Następny delikwent bierze karty W i wychodzi w 2-kę kier. Bijesz królem i wychodzisz damą karo, którą on chytrze przepuszcza. Liczy, że przebijesz króla atutem i nie będziesz miał zejścia ze stołu. Ale Ty tego głupstwa nie robisz. Po wzięciu na damę karo zgrywasz swoje wszystkie piki i doprowadzasz do końcówki:

 

A8

AD

 

AW

63

 

DW

K8

 

3

K

97

 

 

Teraz grasz asa i blotkę kier wpuszczając E, który musi maszerować do treflowych wideł.

Panowie, kto następny? –pytasz z uśmiechem…

Ale niestety, wokół panuje głucha cisza. Jej Kibicowskie Wysokości wyraźnie straciły ochotę do komentarzy…

Autor – Aleksander Rożecki, Brydż XI/1964

]]>
3709
KTO ZAWINIŁ? https://szkola.pzbs.pl/2020/06/kto-zawinil/ Thu, 25 Jun 2020 13:57:56 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3682 KTO ZAWINIŁ?

 

Niektóre problemy wistowe wydają się być nierozwiązywalne. Oto przykłady takich zdarzeń w wykonaniu koryfeuszy brydża. Graczom początkującym raczej by się większość z nich nie wydarzyła….

 

  1. Podwójne trzymanie…

 

NS po, rozd. S, licytacja:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
      1
Ktr 1 (1) Pas 1 BA(2)
Pas 3 Pas 3
Pas 3 BA Pas Pas
pas      

 

  • Naturalne, pozytywne
  • 15-17 – system Acol

 

  3

DW9

K10642

A832

 
KW764

A1073

DW5

9

  D1082

654

73

D1054

  A95

K82

A98

KW76

 

 

Wist ppp 4 – 3, D, A. Rozgrywający zagrał trzy razy karo. W doszedł do ręki i pociągnął króla pik. E dołożył 10-kę przygotowując odblokowanie koloru. W przyjął, że partner miał pierwotnie D109 i nie chcąc wyrobić rozgrywającemu 8-ki pomknął małym pikiem.

Autorzy – włoscy członkowie Blue Teamu

 

  1. Siła nefki…

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
      1
Pas 1 Pas 1 BA
Pas 3 Pas 3
Pas 3 BA Pas Pas
pas      

 

Obie po, rozd. S,

 

  AW873

D

KW1053

74

 
KD5

KW653

D974

9

  1063

A10742

2

W1062

  94

98

A86

AKD853

 

 

W wyszedł  5-ką. E pobrał asem i kontynuował pierwotną czwartą najlepszą – 4-ką. Dziewiątka wzięła lewę, bo W założył, że rozgrywajmy posiadał w kierach 10987.

Wiadomo skąd wzięła się niezwykła estyma Fifiego (brydżysta ze Śląska) do 98.

 

  1. A tak blisko było…

 

Mecz drugiej ligi (prawdziwej II ligi, teraz byłaby to liga I). Licytacja:

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
  1 Pas 1
Pas 2 Pas 3 BA
Pas Pas pas  

 

NS po, rozd. N

  D3

AKD2

ADW743

9

 
95

10975

109

K10875

  W1076

84

86

AD642

  AK842

W63

K52

W3

 

 

W zawistował 7-ką. E pobił asem i kontynuował pierwotną czwartą najlepszą 4-ką.

Kiedy W przepuścił waleta trefl, rozgrywający trzęsącymi się rękami wygruził resztę swoich kart na stół z komentarzem – reszta moja. W założył, że rozgrywający posiadał pierwotnie w treflach DW32. Wypuszczenie tego kontraktu niby kosztowało niewiele – na drugim stole bowiem wygrano 6. Jednak różnica pomiędzy + 10, a + 14 nie pozwoliła drużynie z WE awansować do I ligi.

 

 

  1. Zrzutka „czytelna”…

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
      1
1 1 2 Pas
3 Ktr Pas 3 BA
Pas Pas pas  

 

 

  KD103

3

108643

AK9

 
652

KDW62

K5

W87

  A974

10875

W9

642

  W8

A94

AD72

D1053

 

 

W rozpoczął królem kier. E dosypał 10 (para grała wistem naturalnym). W po utrzymaniu założył, że partner musi posiadać 9-kę  i pierwotnie miał tylko 109x, wymaszerował więc w małego kiera.

 

  1. Dobrze zacząć, kiepsko skończyć…

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
  1 (1) Pas 1 BA
Pas 2 Pas 2 BA
Pas 3 BA Pas Pas
pas      

 

  • Precision

 

Obie przed, rozd. N

 

  A7

64

AK832

AD93

 
D1095

AD82

1076

W104

  W83

KW973

W9

86

  K642

105

D54

K752

 

 

W zaatakował 2-ką. E pobrał królem i kontynuował  7-ką. 10-kę W pobił damą ale zmienił atak na 10-kę, zakładając u rozgrywającego W1095.

 

  1. I tak sobie pozakładaliśmy…

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
  1 Pas 2 BA(1)
Pas 3 Pas 3 BA
Pas Pas pas  

 

 

  • 11-13 PC bez starszej czwórki

 

WE po, rozd. N

  10953

D865

6

AKD4

 
D87

973

AD943

109

  W62

AW2

KW87

765

  AK4

K104

1052

W832

 

 

Wist 4 do króla i kontynuacja koloru 7-ką. Rozgrywający podłożył 10-kę, a W po wzięciu lewy założył u niego W108x w karach i odepchnął się treflem. To nie koniec wojny oczywiście. Rozgrywający zaimpasował waleta kier i kontynuował ten kolor. E po dojściu asem podegrał piki, bo z kolei założył, że kara rozgrywającego to A109x.

 

 

  1. Tanio brać…

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
  1 1 2
Pas 2 3 3 BA
Pas Pas pas  

 

Obie przed, rozd. N

 

  A52

93

10

AKD9843

 
98

K106

97652

W107

  KW1076

AD874

83

5

  D43

W52

AKDW4

62

 

 

Wist 6 do asa, kontynuacja 7. S słusznie oszczędził waleta, bo W pobrał tańszą kartą.

]]>
3682
Moje indywiduele… https://szkola.pzbs.pl/2020/05/moje-indywiduele/ https://szkola.pzbs.pl/2020/05/moje-indywiduele/#comments Thu, 28 May 2020 11:46:16 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3655 MOJE INDYWIDUELE

Mój debiut w turniejach indywiduelowych był pełen ciekawości i entuzjazmu. Początkowe niepowodzenia kładłem na karb braku doświadczenia oraz niezbędnych umiejętności. By je likwidować, oddawałem się ciągłym lekturom, wśród których jak złota recepta pojawił się artykuł (Brydż 2/1967 – „Czy tylko loteria?”), w którym zaserwowano kilka rad jak grać w indywiduela. Autor – Krzysztof Waśniewski – charakteryzując zdobywców trzech medalowych miejsc (H. Niedźwiecki, K. Wągrodzki i K. Jędrzejowski) tak ich opisał:

„Zawodnicy ci:

  1. Nie oznajmiali partnerom, gdy ci nie stanęli na wysokości zadania, że taka gra „w głowie się nie mieści”. Wiedzieli, że tego rodzaju przemówienia mogą jedynie przynieść w efekcie dalsze straty;
  2. Zapoznawali się z systemem partnerów i grali nim. Nie narzucali partnerom swoich sekwencji licytacyjnych;
  3. Nie wychodzili z założenia, że nie ma się co bawić w wylicytowywanie kontraktów, lecz że trzeba natychmiast, gdy jest trochę oczek, wrzucać końcówkę (może wyjdzie?). Licytowali rozważnie, spokojnie;
  4. Wiedzieli, kiedy należy wziąć rozgrywkę na siebie i potrafili to umiejętnie realizować;
  5. Nie załamywali się wpadkami, lecz z uśmiechem na ustach przystępowali do następnych rozdań;
  6. Nie poddawali się opinii, że turniej indywidualny to tylko loteria. Wiedzieli, że nie tylko szczęście zadecyduje o ostatecznych rezultatach;”

Natychmiast też starałem się zdobytą wiedzę wcielać w czyn na kolejnych zawodach indywiduelowych. Poprawy wyników nie szło dostrzec nawet przez szkło powiększające, a osiągnięcie średniej przyjmowałem bez mała jak zwycięstwo. Pozytywną cechą ówczesnych indywidueli było nawiązywanie partnerskich stosunków (tylko bez zbyt daleko idących dociekań proszę) z przygodnymi zawodnikami, z którymi udawało się zwycięsko zreferować jakieś rozdanie. Były to bowiem czasy, kiedy na długie kongresy brydżowe przyjeżdżało się znacznie częściej solo niż w parach i tworzenie kolejnych stadełek na jeden turniej było nagminne. Przykładowo kiedyś pan, z którym miałem za chwilę rozegrać jedno rozdanie, korzystając z dodatkowego czasu (na obu stołach nastąpił wczesny fajrant) uzgodnił ze mną licytację po Acolu (!). Wymogłem na nim, że na pozytywną odpowiedź wystarczy piąty mariasz i boczny król. W tamtych czasach było to nadzwyczaj rewolucyjne ustalenie. Pan niezbyt chętnie przyjął propozycję. Przyniosło to nam natychmiast maksa dzielonego na baardzo nielicznych udziałowców po prostej licytacji 2 – 3 – 7 BA. Partner posiadając czwartego AW w karach, komplet asów i dwa króle miał proste liczenie do 13-tu. Ponieważ „karów” przyszło mi 6, zrobiliśmy „nadróbkę”. Oczywiście pan natychmiast zaproponował mi partnerstwo w jakimś najbliższym turnieju, co zostało przyjęte. Turnieju wprawdzie nie wygraliśmy (za mało Acoli nam przychodziło), ale wzajemna sympatia pozostała i później jeszcze kilka razy próbowaliśmy gry ze sobą.

W pewnej chwili (był to rok 1976) postanowiłem, że w indywiduele grywał nie będę. Stało się to po tym, jak nie udało mi się z przygodnym partnerem, z którym uzgodniłem naturalne zasady wistu i zrzutek (to było jedyne, co uzgadniałem wówczas z partnerami indywiduelowymi), obłożyć kontraktu 3 BA, mając kolor AKD54 do 9872, przy podziale u przeciwników tego koloru 2-2. Kontrakt był grany z rekontrą. Kiedy pociągnąłem asa i króla – mój chwilowy partner dołożył „naturalnie” swoje blotki w kolejności 2-7. Ochotę na odblokowanie wykazał dopiero wtedy, kiedy została mu 9-ka z 8-ką. Z pośpiechem, świadczącym, że zakumał, o co biega, pozbył się 9-ki w trzeciej lewie koloru.

Ten 76 rok był jednak znamienny dla mojej dalszej kariery niezawodowego brydżysty. Pojechałem bowiem na pierwszy wakacyjny kongres roku do Sławy z nie byle jakim partnerem, bo z Tadeuszem Gałązką – niedoszłym reprezentantem Polski na drużynowe ME w Dublinie. Tadzio w tamtych czasach to był taki Uwe Masztalerz (człowiek, którego wszyscy znali, nawet bardziej niż…papieża, ciekawym opowiem jak to było). I z Tadziem przyszło mi zagrać kongres w Sławie rozpoczynający wakacyjny maraton brydżowy.  Za dnia spełniałem obowiązki partnerskie wobec Tadzia, w godzinach zaś nocnych i wczesnoporannych obowiązki te zamieniały się na towarzyskie. Tadziu wprowadził mnie we wszystkie środowiska geograficzne brydżowego bractwa (Tadzia znali wszyscy, a Tadziu wszystkich, ja byłem później tylko jego marną kopią).

Nasz rytuał dobowy wyglądał mniej więcej tak: ja urywałem się około godziny 4-5 rano do łóżka, a Tadziu wracał dwie godziny później, by opowiedzieć mi „jedno rozdanie”.

Któregoś jednakowoż wieczoroporanka postanowiłem pójść spać nieco później (czy może raczej wcześniej?), jako że następnego dnia po śniadaniu grany miał być indywiduel, w którym to już miałem nie zagrać nigdy w życiu. Tegoż poranka złożyłem swoje członki do łóżka około siódmej. O ósmej wrócił Tadzio, żeby opowiedzieć mi „jedno rozdanie”.

Kiedy dowiedział się o moim zamiarze zbojkotowania indywiduela wpadł w święte oburzenie.

– Jak to – nie chcesz grać w takim ciekawym turnieju? Nie ma mowy.

Wierzcie lub nie, 50 kilo Tadzia przekonało moje 75 kilo. By uniknąć męczących rozmów na temat systemu, sporządziłem pisemnie na pozostałych z kartek żywieniowych odcinkach (a były z eleganckiego kredowego papieru!) krótkie dyspozycje dla przygodnych partnerów. Brzmiały one z grubsza tak:

– Nie Wspólny Język, a wspólny interes łączy partnerów

– Otwarcie od 1 do 7 BA – siła i skład dowolny

– Wistujemy pierwszą z lewej

– Dobra kontra nie jest zła

Całość była zwieńczona propozycją korupcyjną:

– Premia za maksa 0,25 g.

To ostatnie wynikało z faktu zakupu lekarstwa wzmacniającego, zawartego w kształtnej piersiówce z dozownikiem o takiej właśnie gramaturze.

Przed rozpoczęciem gry, techniką, jak przy rozdawaniu kart, przydzielałem każdemu przy stole te złote dyrektywy aż do wyczerpania. Łącznie miałem ich 14 – tyle ile dni trwał ówczesny turnus w Sławie.

Już w pierwszym rozdaniu zdobyłem jędrnego maksa. Otrzymałem bowiem kartę mniej więcej taką:

AW108

AW107

AW109

4

Przeciwnik po prawej otworzył 1 BA (16-18). Przez chwilę w mojej niewyspanej głowie zakołatała myśl – skontrować (tak się wtedy grało) i równie szybko zgasła. Ten po lewej uruchomił jakieś pytanie 2. Ten z prawej zgłosił 2. Znowu błysnęła i zgasła myśl o skontrowaniu. Believe or not, powtórzyło się to jeszcze w przypadku pozostałych moich najmocniejszych kolorów. Od powtarzania się motywów zapadłem w lekką drzemkę, którą przerwali pozostali współzawodnicy, każąc mi licytować. Po wypytaniu, co się gra, zaryzykowałem wreszcie kontrę. Ryzyko było umiarkowane – przeciwny zatrzymali się bowiem dopiero na szczeblu 6 BA. Swoją rolę odegrała tu niejednoznaczna odpowiedź na asy. Mimo, że byli przed partią zainkasowałem razem z partnerem „metr-sto”. Oczywiście premię za maksa wypłaciłem sobie (partner nie poczuwał się do żadnych zasług, chociaż przystopował wraże trefle bodajże piątym waletem z 10-ką).

Kolejne stoły tylko nieznacznie obniżały mój wynik startowy (a wiecie jak szybko się taki wynik obniża). Wydarzenia na kolejnych stołach przekraczały wszelkie wyobrażenia. Przykładowo mieliśmy kolor taki: Axx do Dxx i mimo iż dama była w impasie, wzięliśmy nań dwie lewy i to w bardzo spektakularny sposób. Mianowicie partner wyszedł spod asa (też częste zagranie tamtych czasów), a ja na trzeciej ręce z bojowym komentarzem – „trzecia ręka płacze, a bije” – dołożyłem damę i ona, ta dama, wzięła. Sprawa częściowo się wydała, kiedy w dalszej grze (ale nie natychmiast w drugiej lewie) ja podegrałem ten kolor. Rozgrywający wpadł w namysł i położył króla. Kiedy mój partner trzepnął to asem, rozgrywający w niemym zdumieniu wykrzyknął – przecież as już poszedł!

Na jednym wszakże stole moja, tak dobrze rozwijająca się kariera indywidualisty, omal się nie zakończyła. Moim partnerem został na nim Zbigniew Szurig – ksywa „Rebe”. Po przeczytaniu otrzymanego materiału informacyjnego zaczął się rozglądać po sali, wyraźnie w poszukiwaniu sędziego. Na moje szczęście nie było nikogo takiego w zasięgu wzroku i pan Zbyszek z dość wyraźnym obrzydzeniem przystąpił do gry. Po pierwszym rozdaniu, gdzie udało mi się przy robocie wistowej nie puścić żadnej lewki, a wręcz przeciwnie, coś wykuglowałem jakimś nietypowym zagraniem (czy ja, w tamtym turnieju, mogłem grać typowo??), „Rebe” zaczął mi się przyglądać uważniej. Drugie rozdanie było już nasze i tym razem znowu w licytacji nie okazałem się profanem i ponownie zanotowaliśmy „huge result”. Pan Zbyszek odchodząc od stołu bacznie mnie obserwował, zastanawiając się zapewne, w którym miejscu gram swój bajer.

Gdzieś tak na 4 rundy (8 rozdań) przed końcem zacząłem robić rachunek sumienia i wyszło mi na to, że ja jeszcze w tym turnieju nie przegrałem rozdania. Mało tego miałem mnóstwo soczystych zapisów. I wtedy postanowiłem „trzymać wynik”. Ta strategia okazała się całkiem słuszna i po złapaniu 7 jaj i jednej średniej stoczyłem się tylko na 18 miejsce na prawie pół tysiąca współzawodników.

Kiedy później dzieliłem się wrażeniami z turnieju z moim cicerone Tadziem, ten otworzył mi oczy.

– Bo ty chłopie, jak poprzednio siadałeś do stołu najeżony jak jeżozwierz, molestowałeś ludzi jakimiś ustaleniami, to od razu tworzyłeś wokół siebie aurę niechęci i wszyscy podejrzewali cię, że dobrze idziesz. A takich się najchętniej zatapia. Dzisiaj zaś wyglądałeś na zmęczonego i niewyspanego i nikt ci kłód pod nogi nie chciał rzucać. I miałeś tak grać do końca, to byś wygrał.

Nie wszystko może w tej przemowie przystawało w 100% do realiów, ale faktem jest, że od tej pory chyba nie zdarzyło mi się przyjść w indy poniżej średniej. A kilka dużych i znaczących wygrałem. Ale o tym w dalszych częściach…

Indy Barbórkowy mój…

Pod koniec lat 70-tych, z inicjatywy Henia Grządziela, zaczął funkcjonować tzw. „totolotek indywiduelowy”. Polegał on na tym, że tworzyła się dodatkowa lista ochotników gotowych trzymać boka po 1 gierkowskim złociaku od różnicy w miejscach. Zwycięzca z tej listy był jedynym beneficjentem, jeśli nie liczyć organizatora, który za swój trud sporządzania listy, a potem kasowania funduszy, pobierał 10% zebranej kasy. Wszystko oczywiście było nielegalne, jako, że w tamtym ustroju takie przedsięwzięcia były prawnie niedozwolone, ale kto by się czymś takim przejmował. W każdym razie był to niewątpliwy wkład środowiska brydżowego w demontaż socjalizmu. Z czasem na dodatkową listę zapisywali się prawie wszyscy i zwycięzcą „boka” mógł być tylko ktoś, kto wygrał całego indywiduela. Zebrana kasa przewyższała wysokość pozostałych nagród, w niektórych przypadkach (w krótszych imprezach) razem wziętych. Jednym ze zwycięzców takiego indy został znany wszystkim Janusz Mikke – obecnie jeszcze Korwin, który wygrywając w Sopocie zgarnął prawie 20 tysięcy ówczesnych złociszów, co stanowiło wartość około 8 ówczesnych średnich pensji. Być może te pieniądze pozwoliły mu na komfort działalności politycznej, która wyrwała tego arcyoryginalnego człowieka z naszych, brydżowych szeregów, choć nie do końca.

W każdym razie pozytywnym efektem „boka”, było to, że ci, którzy zapisali się na listę, walczyli do końca bez względu na wynik, chcąc zaoszczędzić na wydatkach. Jednym z tych, którzy najgorzej wyszli na boku, był pewien kielczanin, człowiek zamożny (a jak zamożny, to i skąpy), który w wieczór poprzedzający indywiduela przyszedł z błagalną prośbą do Henia Grządziela, by wykreślić go z listy, bo czeka go ciężki wieczór i na pewno na drugi dzień nie będzie w formie. Prośbie stało się zadość.

Na drugi dzień wszyscy śmiali się z kielczanina o nazwisku jednego z królów polskich, za którego według przysłowia wyginęła szlachta. Przybiegł bowiem na metę jako pierwszy, co w zestawieniu z moim doświadczeniem opisanym wcześniej określa dokładnie metody BPS (bezpośredniego przygotowania startowego) do indywiduela. Dzięki temu kasę załowił mój partner nr 1 z mojej listy, co oznaczało również zmniejszenie moich sławskich wydatków.

Moja standardowa stawka, jaką przez ileś indywidueli wpłacałem dla beneficjenta, kręciła się w okolicach 30-40 złotych, co oznaczało wyniki z turnieju w granicach 55%.

Wreszcie przyszła kolej i na mnie. W czasie Kongresu Barbórkowego za partnera służył mi późniejszy przewodniczący Regionu Śląskiego NSZZ „Solidarność” – Leszek Waliszewski, który wchodził wtedy w środowisko brydżowe. Z braku większych perspektyw na przyjście w kasie w turniejach par, musiałem wygrać indywiduela. I w dużej mierze zawdzięczam to własnej trafnej grze. Przykładowo popełniłem otwarcie Wilkoszem z ręką AW109x w pikach w składzie pozostałym równym. Z lewej kontra, partner 2 , z prawej kontra, ja 2 , z lewej 3 , partner 3, z prawej 4

Zgrzałem to (??!!!) i za chwilę wpisywaliśmy na czystą burtę górala prostego. Cała reszta broniła pikami za 300 korzystając z korzystnych założeń.

I jeszcze jedno rozdanie, jakie pozostało mi w pamięci. Przed spotkaniem ze starszą, pomarszczoną jak śliweczka panią, o bardzo miłej twarzy, zasięgnąłem języka jak pani gra.

– Uczciwie – brzmiała informacja. Licytuje to, co ma jeden raz.

Tym razem moje otwarcie było znacznie mniej krzywe – otworzyłem 1 BA mając drugie króle w starszych, cztery kara z AD i piątego asa trefl. Z lewej kontra (też oznaczająca otwarcie 1 BA), moja miła staruszka 2 (naturalne, żadne tam teksasy). Kiedy z prawej padł pas zalicytowałem 2 BA nie chcąc dopuścić do zgłoszenia starszego koloru, który niewątpliwie musiał być w posiadaniu LHO. To też zostało zgrzane i po wiście do jednego z moich starszych króli miałem 8 lew z góry, jako że moja partnerka wystawiła mi szóstego króla karo i mimo jakiegoś singla nie uciekała już dalej, tak jak robiło to wielu innych mniej pomarszczonych (na korze mózgowej oczywiście) graczy. Po odrobinę niedokładnej obronie nadrobiłem na wpustce – zupełnie niepotrzebnie, ale bez ryzyka. Najniższe zapisy wynosiły 170 dla strony przeciwnej.

Powrót z Kongresu zafundowałem sobie taksówką prosto do pracy w poniedziałek z Bytomia do Bierunia Nowego.

Puławy – czyli czujność od początku do końca

Na mityng brydżowy do Puław w 1978 roku wybrałem się prosto z pracy, którą kończyłem późnym wieczorem, prowadząc szkolne koło sportowe. Koledzy wyjechali wcześniejszym pociągiem. Ja dotarłem około pierwszej w nocy. Kolegów w pokoju nie było. Uruchomione receptory słuchu pozwoliły umiejscowić pokój, gdzie zebrało się liczne grono, w tym moi koledzy z drużyny. Ja byłem wprawdzie umówiony do gry ze Zbyszkiem Chomiczem Barą i w drużynie Sygnału Lublin, do którego byłem przymierzany na nowy sezon, ale chciałem dopilnować, by koledzy z drużyny poszli w miarę szybko spać. Za parę godzin rano był indywiduel, który zamierzałem odpuścić po nieprzespanej należycie nocy. To ostatnie udało mi się w pełni i już około 5 rano zasnąłem twardym snem. Wprawdzie nie było pod ręką Tadzia Gałązki, ale nowi, przyszli koledzy, wyciągnęli mnie z łóżka uświadamiając mnie, że przewóz zawodników odbywa się z hotelu na miejsce rozgrywek autobusem i jak się nie załapię, to będę miał kłopoty, bo taksówek pod ręką nie ma, a odległość była spora. Padły jeszcze inne argumenty, ale ich nie pamiętam. Tak więc po raz drugi wylądowałem przy stoliku indywiduelowym wbrew własnej woli. W drugim rozdaniu kończącym pierwszą rundę otrzymałem dwa czerwone króle z 10-kami – kierowy szósty i karowy czwarty. Partner otworzył 1 BA, a ja zalicytowałem transfer na kiery. Partner przyjął go miękko, a ja – będąc bez śniadania i nie mając nadmiaru zaufania do umiejętności rozgrywkowych chwilowego partnera, zadowoliłem się tym mało ambitnym kontraktem. Przed odejściem do bufetu rzuciłem okiem na rękę partnera i niezadowoleniem stwierdziłem, że posiada on AD w moich kolorach (w kierach sec) i pokrywa jedną z moich czarnych przegrywających kart. Zdążyłem jeszcze kątem oka dostrzec czwartego waleta kier u jednego z przeciwników i pocieszając się, że może część sali wpadnie na 4 kier, biegiem udałem się do bufetu, gdzie w szturmowym tempie spożyłem jakiś substytut śniadania.  Uczyniłem to na tyle szybko, że zdążyłem jeszcze powrócić do stołu, by z niedowierzaniem dowiedzieć się, że mój partner zrolował dwa kier bez jednej. Ocena jego umiejętności rozgrywkowych okazała się więc trafna. Nie mogłem jednak uwierzyć w tą przegraną, choć wszyscy trzej mnie o tym zapewniali. Nie bacząc na to, że moje towarzystwo już zmieniło miejsca, doprowadziłem do konfrontacji wszystkich trzech wraz z sędzią i lewa po lewie doszliśmy do prostego wyniku – swoje 8 lew, chociaż mój partner skompresował jedną lewę, bo 9 było sztywne.

I tej operacji dokonał człowiek, który dniówkę skończył po 12 godzinach pracy, 5 godzinach podróży i prawie 4 godzinach układania partnerów do snu, oraz dwóch godzinach w objęciach Morfeusza. Wydarzenie natchnęło mnie taką mocą, że zapomniałem o niedostatkach wypoczynku, a kolejne wygrane rozdania uzbroiły mnie jak imperialistę z Bonn i walczyłem jak lew w każdym kolejnym rozdaniu. Kibicujący mnie Jarek Świderski – nieskory do pochwał, jeśli dotyczyły kogoś innego niż on sam – podsumował moją grę, po obserwacji kilku rund, takim komplementem, że nie mógłbym go bez rumieńca zacytować, pozwolicie więc Państwo, że go pominę.

A jedno rozdanie zagrane w obecności Jarka pamiętam dość dobrze. Po pasie z prawej otworzyło mi się 1 BA z ręką:

D865

4

AKD6

KD103

Partner zasztajmanił i po mojej odpowiedzi 2 golnął końcówkę skontrowaną przez RHO. Wist poszedł w trefla, RHO pobrał asem i podegrał kara. Dziadek wyglądał tak:

K1072

KW63

W73

W2

Pobrałem asem i zagrałem w kiera. N położył blotkę, więc mój król wziął lewę (kontrujący nie mógł mieć trzech asów i pewnego po kontrze waleta pik skoro zaczynał od pasa). Teraz wykonałem operację w pikach, gdzie LHO miał singlową 9-kę i finalnie nadrobiłem, tam gdzie wszyscy bez kontry wpadali bez dwóch.

Turniej wygrałem wyprzedzając o 0,09% późniejszego giganta polskiego i światowego brydża – Jacka Pszczołę.

Słupsk – czyli przerwany sen królowej labiryntu…

W debiucie na Festiwalu w Słupsku okazałem się najlepszym zawodnikiem w turnieju indywidualnym. Zająłem wprawdzie dopiero 3 miejsce, ale dwa wyższe przed mną zajęły zawodniczki – Wilga Zakrzewska i Maja Romanowska z Łotwy. Rok później już jednak wygrałem absolutnie i zwycięstwo to zapowiedziałem w obecności dwóch brydżystów gdańskich, z których niestety jeden już nie żyje, ale drugi zaświadczyć o tym może.

W trakcie wygranego turnieju zdarzył mi się unikalny przypadek. Rozgrywający zagrywał ze stołu kolor, którego nie posiadała już żadna inna ręka. Mój partner przebił, rozgrywający podbił, a ja nadbiłem! Z mojej ręki bowiem miałem bezwzględnie lepsze zagranie niż mógł tego dokonać mój partner. Rozdanie to zachwyciło Krzyśka Jassema, który użył go w relacji ze Słupska.

Kiedy – między innymi – dzięki temu wynikowi znalazłem się w gronie kandydatów do wygrywania głównej nagrody, szczęście mnie opuściło. W następnym roku w indywiduelu słupskim, grając w zestawieniu z kilkoma arcymistrzami, z trudem uciągnąłem niecałe 20% z tych rozdań, co zeszpeciło cały wynik do rozmiarów ledwie przekraczających 50%.

Tak się składa, że ostatni raz w indywiduela grałem dość dawno temu (w Sopocie), tak więc mój występ w UTOPI będzie swego rodzaju come backiem. Zawsze traktowałem występ w indy, jako próbę charakteru i odporności psychicznej. Mam nadzieję, że tym razem będzie to kawałek miłej i sympatycznej zabawy, która być może odrodzi tę ciekawą konkurencję, a wraz nią, upadającego w tempie lawiny brydża, jako wspaniałej rozrywki dla milionów.

Gra z „Mistrzem”

Jeszcze jedna anegdotka oparta na faktach: W jednym indywiduelu w Sopocie przed laty zabrakło jednego człowieka do skompletowania stołu. Jest to nieszczęście w porównaniu do turnieju par, gdzie brak jednej pary nie stanowi problemu. Akurat na sali gier przebywał jeden z wspomagających oficjeli z władz miejskich. Organizatorzy namówili go, by wziął udział w turnieju. Pan – prywatnie dyrektor dużego przedsiębiorstwa (dzisiaj mówi się firma) – podszedł do sprawy poważnie. Poprosił jednego z organizatorów, by krótko scharakteryzował mu zawodników, z którymi będzie grał w kontekście ich siły gry. Uzyskane informacje pan skrzętnie zapisywał w podręcznym notesiku. Jednym z jego przyszłych partnerów miał zostać gracz obdarzony ksywą “Mistrz”. Kiedy obaj panowie się spotkali “Mistrz” otworzył 1, a pan dyrektor golnął mu 4 z ręką, z którą miał podniesienie do dwóch. “Mistrz” spocił się solidnie przy rozgrywce, ale więcej jak 8 lew nie można było wziąć. Dorodne 200 ozdobiło czystą burtę.

– Panie – zwrócił się z wyrzutem “Mistrz”, ma pan podniesienie do dwóch, czemu pan licytuje 4?

Pan sięgnął do swojego notesika – chwileczkę odparł – mam tu pana określonego jako “mistrz”, więc pomyślałem, że pan sobie poradzi z wygraniem…

]]>
https://szkola.pzbs.pl/2020/05/moje-indywiduele/feed/ 2 3655
Nie matura, lecz chęć szczera… https://szkola.pzbs.pl/2020/05/nie-matura-lecz-chec-szczera/ Tue, 05 May 2020 12:00:02 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3629 Nie matura, lecz chęć szczera…

 

  1. Ręka N, kółko, wysokie stawki. Otrzymujesz rękę-marzenie:

 

2

AKDW

AKDW

AKDW

 

 

Jedyne twoje zmartwienie, to jak znajdziesz najdłuższy kolor partnera, by zagrać maksymalnie dobrego szlemika. A może partner ma asa pik? Wtedy twoje kłopoty licytacyjne po Blackwoodzie definitywnie się skończą. Masz na szczęście w arsenale otwarcie Acolowskie 2 , więc nie będziesz musiał później brutalnie forsować partnera nieekonomicznymi skokami. Twoje rozmyślania przerwał RHO, który otworzył licytację. Otworzył odzywką, która wybiła Ci z głowy grę własną. Tym otwarciem było 7 !!?.

Przyjrzałeś się dokładnie posiadanej dwójeczce pikowej i po stwierdzeniu, że ją rzeczywiście posiadasz, doszedłeś do słusznego skądinąd wniosku, że otwierający licytację nie ma 13-tu pików i zaaplikowałeś kontrę. Wyszedłeś pierwszym z góry asem kierowym i pokazał się stół:

 

5432

5432

65432

 

RGR przebija, gra asa pik, partner nie dodaje do koloru. Dochodzi do dwukartowej końcówki. Którego asa trzymasz i dlaczego?

Testowałem tym rozdaniem szeroko rozumianą czołówkę polskiego brydża przed wielu laty, przez dłuższy czas. Zadawano mi pytania uzupełniające:

– a jakim wistem gramy z partnerem? Odpowiadałem, że jak to w kółko, gramy bez żadnych ustaleń wistowych…

– to partner powinien najpierw wyrzucić dwa kolory pod rząd (logiczna idea!) i jak zacznie wyrzucać trzeci, to ja sobie wyliczę, jaką ostatnią kartę ma rozgrywający…

– niestety partner zrzuca losowo – odbierałem kolejne nadzieje testowanym

– to w takim razie nie ma żadnej logicznej przesłanki, by trafnie zrzucić się w dwukartowej końcówce

– jest – bezlitośnie odpowiadałem

 

W tamtych latach uruchomiliśmy lokalne turnieje w moim mieście. W sali, gdzie graliśmy turniej, obok montowano jedno lub dwa kółka starszych „dziadków” – jak to się określało starszych panów. Za nic nie dawali się namówić na zagranie w naszym turnieju, nawet po zwolnieniu z wpisowego. W pewnej chwili myśl złota naszła mi do głowy – przetestuję „dziadków” z tematu – którego asa zostawiamy? Nie zdążyłem dokończyć opowiadania warunków, nie zdążyłem otrzymać żadnego pytania dodatkowego, a już jeden starszy pan wykrzyczał mi do ucha – trzymam asa trefl, bo przeciwnikowi trefl wplątał się do pików!

– A ja od razu wychodzę w asa trefl – przebił pierwszego odpowiadającego drugi starszy pan.

 

Abstrahując od doświadczenia posiadanego przez starszych panów (dla nich wydarzenie wplątania czarnego do innego czarnego, lub czerwonego do czerwonego, było chlebem powszednim w ich zabawie), należy zastanowić się, czy nie nastąpił tu przypadek nieumiejętnego korzystania z posiadanej wiedzy przez przedstawicieli szerokiej czołówki polskiej tamtych lat?

Ostatnio pracujący w pocie czoła uczeni zauważyli, że przynależący do ekskluzywnego towarzystwa MENSA ludzie z wysokim IQ są nieproporcjonalnie do tego współczynnika nieporadni w życiu (członkiem MENSY jest min. były prezydent USA GWB junior, co zdziwiło mnie nieco). I sformowali nową miarę zdolności człowieka – RQ, czyli Rational Quotient. Chodzi tu o ekonomiczne korzystanie z posiadanej wiedzy – krótko mówiąc, by wszelkie problemy rozwiązywać najmniejszym wysiłkiem, w najkrótszym czasie, na miarę posiadanych umiejętności. Niby nic wielce odkrywczego – w szachy nie jest regułą, że wygrywa ta strona, która ma więcej bierek na szachownicy, ale ta, która więcej ich potrafi użyć w decydującej kombinacji. Brydż także jest znakomitym poletkiem doświadczalnym dla tej problematyki.

Niestety moje spostrzeżenia nasuwają wniosek, że brydżyści zbyt wiele wysiłku kierują na wkuwanie konwencji, wprowadzanie coraz trudniejszych ustaleń, a wiele z nich można zastąpić zdrowym rozsądkiem i właśnie racjonalnością działań. Najbardziej widoczne staje się to w sytuacjach nietypowych, kiedy wydarzenia wymykają się schematom wykutym na blachę.

 

Wiele lat temu przeczytałem coś, co dotyczyło testu, jaki instytut socjologii Uniwersytetu Harvard przeprowadził na początek z własnymi studentami. Wybrano mianowicie 100 studentów z najwyższym IQ i drugą setkę z przeciwnego końca. Każdy uczestnik eksperymentu otrzymał po 100 jednodolarowych akcji, którymi miał grać na studenckiej giełdzie przez jeden miesiąc. Po miesiącu wszystkie(!!!) akcje tych „mądrzejszych” znalazły się w rękach tych „głupszych”.

Eksperyment kontynuowano następnie na kadrze oficerskiej pod nieco innym kątem. Badano mianowicie relacje pomiędzy stopniem wojskowym, a posiadanym IQ. I co wyszło? Tak! Wyszło, że im wyższy stopień oficerski, tym niższe IQ.

Niestety moje spostrzeżenia nasuwają wniosek, że brydżyści zbyt wiele wysiłku kierują na wkuwanie konwencji, wprowadzanie coraz trudniejszych ustaleń, a wiele z nich można zastąpić zdrowym rozsądkiem i właśnie racjonalnością działań. Najbardziej widoczne staje się to w sytuacjach nietypowych, kiedy wydarzenia wymykają się schematom wykutym na blachę.

Rzadko grywam na BBO, ale ostatnio (to bardzo płynne określenie) przytknąłem się do dwóch krótkich turniejów. Oto doświadczenia z nich:

 

 

  1. Grasz na BBO. Twoja ręka W:

 

KW108

K95

A5

D954

 

                    Licytacja:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas Pas Pas
1 Pas 1 Pas
1 Pas 4 Pas
?

 

Co się dzieje w rozdaniu i co licytujesz?

 

Ręce twoje i partnera.

 

 

KW108

K95

A5

D954

D3

ADW106

KDW975

 

Przy stole W spasował. Nie ulega wątpliwości, kto zawinił w tym rozdaniu. E „misckliknął”, a „undo” było niedozwolone. Czy grający przy stole nie są w stanie odgadnąć takiego wydarzenia? Jaką poza tym rękę miałby mieć E na taką licytację we Wspólnym Języku (taki system był zalecany dla grających)? Dwukolorówkę karowo- treflową? Jaką – nawet, jeśli nie używano otwarcia 2 BA na obu młodszych? Odzywki nie ma, bo nie otworzył. Gdyby miał kara i trefle i siłę inwitującą, to po otwarciu 1 , odpowiedziałby 2 , a jeśli nawet chciał pokazać oba kolory, to mógł odpowiedzieć 1 , na które rzadko pada pas w WJ (i dlatego ratowałem swój misklick takim podtrzymaniem licytacji, bo na każdą inną odzywkę na poziomie dwóch partner mógł spasować i pewnie by to uczynił), a potem skoczyć na 3 , a nie na 4. Zatem 4 , to ewidentny Splinter. A że zadał go partner będący po pasie? To rzeczywiście wydarzenie niecodzienne. Ale widocznie zaszły niecodzienne okoliczności.

Jakie? Czy trzeba być Einsteinem, by na pierwszym miejscu postawić „misklick” jako sprawcę zamieszania?

Poza tym istnieje reguła – jak widać nie wszystkim znana, lub nie przez wszystkich popierana – jak nie wiem, co znaczy licytacja partnera, to NIE PASUJĘ!

 

  1. Turniej na BBO, twoja ręka W:

 

AKD76

AK

A53

864

 

Licytacja:

 

W N E S
nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
Pas Pas
1 Pas 3 Pas
?

 

Co licytujesz, przy założeniu, że grasz z kompletnie przygodnym partnerem, na którego profilu zapisany jest poziom gry „ekspert” i dotychczasowe wydarzenia potwierdzają, że nie jest to ekspert wirtualny?

 

Ręce twoje i partnera:

 

AKD76

AK

A53

864

W109

DW985

KD106

5

 

Mój partner z ręką W podniósł mnie do 4 . Nieoczekiwanie z pomocą rodakowi (bo moim partnerem był zawodnik z Bułgarii) pospieszył zajmujący pozycję na prawo ode mnie oznaczony gwiazdką bułgarski ekspert.

 

Dyskusja:

 

– „gwiazdka” z Bułgarii: 3 to dziwna odzywka…

– ja – 4 to dziwna odzywka…

– „gwiazdka” – powtarza swoja frazę…

– ja – nie słyszałeś nigdy o licytacji typu „kolor + fit”?

– „gwiazdka” – słyszałem o wielu rzeczach, ale nie powinno się stosować tego, co nie jest uzgodnione pomiędzy partnerami…

– Ja – co proponujesz w zamian?

– „gwiazdka” – można było zalicytować 3 (Bergen – dop. mój) lub zastosować małego Splintera…

– ja – uważasz, że do wymienionych przez ciebie odzywek nie potrzeba uzgodnienia z partnerem?

 

Dalsza dyskusja się urwała, bo trzeba było zmienić miejsca. Nie zdążyłem więc zapytać, co jest bardziej zrozumiałe – moje naturalne 3 , czy jego sztuczne 3 , czy też jakaś inna odzywka równie sztuczna, wskazująca minisplintera [Nb. na zastosowanie minisplintera mamy: a) za mało atutów; b) za mało kontroli, nawet uwzględniając fakt, iż jesteśmy po pasie]

Przy stole mój partner podniósł mnie do 4 , na co spasowałem, bo zakładałem, że partner wie, co znaczy moja odzywka (do rozszyfrowania jej znaczenia niepotrzebne są żadne uzgodnienia, wbrew temu, co usilnie starała się wcisnąć mi bułgarska „gwiazdka”, tylko odrobina umiejętności logicznego myślenia i zastosowania wnioskowania prostego w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie – z jaką ręką po wcześniejszym pasie – partner skacze w 3 ?). Poza tym w rozdaniu wcześniejszym partner rozgrywał jakiś nadzwyczaj prosty kontrakt i wykazał się – nie najwyższym kunsztem rozgrywkowym – łagodnie określając. Przy tym nie miałem żadnych przesłanek, by przypuszczać, że mój partner dzierży „większą połowę” (nadwyżką ponad połowę jest posiadanie pików) siły.

 

Drzewiej, kiedy po stoliku brydżowym grasowało znacznie mniej technik, gracze byli bardziej wyczuleni i poprawienie czegoś, co się źle zaczynało, zdarzało się znacznie częściej. I być może stanowi to częściową odpowiedź na dręczące ludzkość pytanie – dlaczego mimo wspaniałych wynalazków, nie potrafimy rozwiązać ciągle wiszących nad nami problemów, których tu nie wymienię, bo po pierwsze jest ich za dużo, po drugie mogłoby to zepsuć widzenie przedstawionych tu wydarzeń z lekkim przymrużeniem oka.

 

Do tego tematu pasuje wypowiedź Ernesta Pohla – takiego Lewandowskiego z lat 50-60, po efektownym zwycięstwie drużyny.

Dziennikarz zapytał go – co jest powodem korzystnej metamorfozy drużyny (w poprzednich meczach drużyna grała fatalnie). Ernest, który posługiwał się dość chropowatym językiem polskim wyjaśnił:

Jak przestali grać ekszperymenty, a zaczeli gracze, to i wynik sam przyszed…

]]>
3629
Dwa zdarzenia w wykonaniu galaktyków https://szkola.pzbs.pl/2020/03/dwa-zdarzenia-w-wykonaniu-galaktykow/ Fri, 27 Mar 2020 15:08:31 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3596
  • LICYTACJA Z PRZEWIDYWANIEM
  • WE po, rozd. N

    K6543

    AW1085

    7

    32

    1072

    96

    AK10832

    84

    AD

    43

    DW964

    D1095

    W98

    KD72

    5

    AKW76

     

    Licytacja:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas Pas 1
    1 Ktr Rktr 1
    2 4 Pas Pas
    pas

     

    Nie sympatyzuję kompletnie z odzywką rktr. Do czego ona posłużyła? Jaki pożytek miał partner z tego, że mamy 10 PC i fit karo? Przecież w tym momencie słychać było, że przeciwnicy są, co najmniej tak samo silni jak my, a ich przewaga wynika z tego, że to oni mają starsze kolory. Dlatego lepszym wyborem byłby skok karami i to na wysokość 4-ch, żeby odebrać tę odzywkę przeciwnikom i maksymalnie utrudnić im znalezienie lepszego koloru do gry. Najlepszą jednak odzywką z ręką E jest w tym momencie 1! I nie dlatego, że znamy cały rozkład. Ta odzywka niczym nie grozi – partner nie podniesie nas brutalnie w pikach, bo prawdopodobieństwo posiadania przez niego czterech pików niewiele przewyższa dolny poziom stanów niskich. A nawet jak jak podniesie do 4-ch to zejdziemy jednoznacznie w kara. Nawet jak zalicytuje on 3, to nasze 4 karo będzie oczywistym wyniesieniem. A od czasu do czasu rozdanie będzie miało taki motyw jak powyżej i jeśli przeciwnicy wylądują w 4 kierach z ręki S, to zdyscyplinowany partner wyjdzie w pika i po dwóch lewach tego koloru i dojściu do partnera karem obłożymy kontrakt przez przebitkę.

    1. Przesadna ostrożność, czy automatyzm?…

    WE po, rozd. S

    KDW98

    6

    KD64

    1053

    A652

    KD

    AW5

    D742

    7

    W973

    109732

    W98

    1043

    A108542

    8

    AK6

     

    Licytacja:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1
    Ktr Rktr(?) 2 2
    Pas Pas pas

     

    Rekontra zablokowała informację o 5 pikach u N. Potem już nie można było zgłosić pików, bo byłoby to forsujące. W efekcie wpadka bez jednej zamiast 10 lew w piki, po bardzo prawdopodobnym pierwszym wiście w karo. A przecież 1 zamiast rekontry też forsuje na jedno okrążenie, a przynajmniej powinno.

    Rozdanie rozgrywano w ramach turnusu brydżowego organizowanego przez N – czołowego gracza w rankingu światowym WBF. Grając z wczasowiczką prawdopodobnie obawiał się pasa na 1. A może podobnie jak w przypadku pierwszym zadziałał automat. Wszak jak się gra 8 dni w tygodniu, to może zabraknąć czasu na elastyczne myślenie…

    ]]>
    3596
    OPEROWANIE MECHANIZMAMI RE-OPEN https://szkola.pzbs.pl/2020/02/operowanie-mechanizmami-re-open/ Thu, 27 Feb 2020 15:53:58 +0000 https://szkola.pzbs.pl/?p=3556 OPEROWANIE MECHANIZMAMI RE-OPEN

    W dawnym stylu gry licytacja w obronie stanowiła niemałą loterię. Nieznane – przynajmniej olbrzymiej większości grających – tak powszechne dziś pojęcie bilansu stołu, powodowało różne nerwowe ruchy w licytacji obronnej, których alibi wyrażało się stwierdzeniem – jak teraz nie wejdę, to już nigdy nie wejdę. Bardzo niewielu znało i stosowało – związaną ze znajomością mechanizmu bilansu stołu – kontrę re-open.

    Kiedy w latach 70-tych zaczęła upowszechniać się kontra negatywna, co zmusiło posiadaczy rąk, z którymi poprzednio kontrowano karnie do pasowania, obowiązek skarcenia przeciwnika przekazano drugiemu z partnerów. W tych pionierskich czasach stosowania kontr negatywnych, liczba nieporozumień i związanych z tym wygranych i skontrowanych kontraktów, wzrosła niepomiernie. Znamieniem dzisiejszych czasów jest odkarnienie kontr do granic epidemicznych wręcz. No cóż – w tłoku trudniej rozpoznać znajomego niż na pustej ulicy.

    W ostatnim okresie wyłowiłem kilka rozdań, w których zastosowano z marnym skutkiem kontrę re-open i postaram się postawić własną diagnozę tych niepowodzeń.

    Mecz, obie po partii, licytowano:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas
    1 Pas
    Pas Pas Ktr Pas
    Pas pas

     

    Cale rozdanie:

    W97432

    96

    853

    A6

    A108

    D74

    A109

    DW73

    KD6

    AK10532

    764

    2

    5

    W8

    KDW2

    K109854

     

    Wynik dla pary WE żałosny. Zamiast zalicytować i wygrać popartyjne 4 za 620, oddali znacznie słabszym przeciwnikom 180. Nie byłem przy dyskusji partnerów, więc nie wiem jak rozdzielili pomiędzy siebie winę.

    Turniej par na maksy, licytacja:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas Pas
    1 Pas Pas
    Ktr Pas Pas pas

     

    Całe rozdanie:

    AW987

    97

    A10

    A1096

    3

    AKD854

    K93

    DW2

    KD642

    W3

    W642

    54

    105

    1063

    D875

    K873

     

    I znowu WE musieli przełknąć gorzką pigułkę – przeciwnik wygrał skontrowany kontrakt za 160 i pełne zero dla WE, zamiast wygrać komfortowo 9 lew w kiery i zmieścić się w granicach średniej. Parze WE w turnieju nie szło i być może reprezentant Polski zajmujący pozycję W świadomie szukał obrotu kontrując wywoławczo 1. Jeśli jednak uczynił to w przekonaniu, że tak należy, to był w zdecydowanej mniejszości. Wszyscy pozostali wznawiali odzywką 2 kier i to kończyło licytację. Dodatkowym argumentem przeciwko kontrowaniu jest fakt, iż E był już po pasie i oczekiwanie u niego trapping pasa jest typowym myśleniem życzeniowym.

    Jak wznawiasz? (a)

    Turniej par na maksy, obie po, licytowano:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 2 Pas Pas
    ?

     

    Ręka W:

    KD832

    AD85

    W

    1097

     

    Przy stole posiadacze ręki W dokonali tylko dwóch wyborów – pas i kontra. Żaden nie próbował wznowić odzywką 2. A do czego to prowadziło niech pokażą obie ręce W i E:

    KD832

    AD85

    W

    1097

    A4

    W932

    763

    W843

     

    W ożywił kontrą, a E odniósł to w 2. Trudno mu się zresztą dziwić. Kiery zniknęły. W kiery szło 9 lew (na podwójnym impasie kier), a w piki tylko 7.

    Jak wznawiasz? (b)

    Posiadasz rękę:

    A10843

    AW875

    A95

     

    Turniej par na maksy, obie po, licytacja:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas 1 2 Pas
    Pas ?

     

    Przy stole N wybrał kontrę:

    Dalej poszło:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas 1 Pas
    Pas Ktr Pas
    Pas Pas Ktr(?)
    Pas Pas pas

     

    Wynik rozdania szokujący. E wygrał swoje, a na NS z ręki N szło 6. Całe rozdanie:

    A10843

    AW875

    A95

    W2

    D62

    D4

    1087632

    K765

    AK9875

    2

    K4

    D9

    W1043

    K10963

    D2

     

    Abstrahując od zasadności kontry S na finalne 3, winą za ominięcie uzgodnienia koloru karowego należy obciążyć N. W turnieju na około 80 par do kontraktów karowych doszły aż dwie pary zapisując prawie maksa, choć jedna z nich zagrała tylko częściówkę, a druga końcówkę.

    Czy dostrzegacie przyczyny niepowodzeń par wznawiających licytację w omawianych rozdaniach?

    Otóż jest taki podział rąk (jeden z wielu) – na ręce ofensywne i defensywne, czyli dobre do gry własnej i dobre jak rozgrywa przeciwnik.

    Przyjrzyjcie się ręce E w pierwszym i ręce W w drugim z omawianych rozdań. Z ręka na sercu i bez bicia – chcielibyście być rozgrywającymi, czy wistującymi z wymienionymi rękami? W obu przypadkach ręce są znacznie bardziej ofensywne (szczególnie ręka E w pierwszym – 6-kartowy longer zwieńczony wysokimi honorami i boczny kolor wprawdzie trzykartowy, ale też z dwoma wysokimi honorami) niż defensywne i ożywianie z nimi kontrą – co dopuszcza, że partner to ukarni – jest działaniem błędnym.

    Nie wiem, czy w pierwszym rozdaniu para WE grała „kontrą-fit”. Wtedy bowiem W miał palcówkę licytacyjną w drugim okrążeniu – czy kontrą wskazać 3 karty w kierach, czy też oczekiwać na oczywiste ożywienie licytacji ze strony partnera, w tym w miarę często kontrą. Jeśli – dość słusznie – uznał, że ma rękę defensywną przeciwko kontraktowi 2, to jego finalny pas był automatyczny i całą winą obciążyłbym gracza E.

    W drugim rozdaniu E nie musiał być zachwycony kontrą-reopen partnera z powodu chudości pików, ale jaką miał alternatywę? Tak więc i w tym wypadku winą obciążam zawodnika wznawiającego kontrą.

    Przypadek trzeci ma nieco inny motyw. Wznawianie kontrą przy takim układzie w kolorach młodszych jest wysoce nieestetyczne. Co miał zamiar licytować W po ewentualnych, a jakże częstych w takiej sytuacji – 2 partnera? Z innej strony aż trzy karty w kolorze przeciwnika niwelują do minimum prawdopodobieństwo posiadania opozycji w kolorze treflowym przez partnera. Stąd wznowienie – chociaż absolutnie nie obligatoryjne – może nastąpić poprzez zalicytowanie drugiego swojego koloru, a nie poprzez kontrę.

    Końcowa konkluzja jest taka – nazbyt często zawodnicy polują na skarcenie przeciwnika kontrą, stosując zamiast zimnej kalkulacji myślenie życzeniowe, a to wszystko powoduje powstawanie pewnego automatyzmu.

    Przed ładnych paru laty popełniłem artykuł „Kontra z renonsem” zainspirowany autentycznym rozdaniem z turnieju, w którym grałem i mniej więcej równolegle omawianym innym rozdaniem w Konkursie licytacyjnym Brydża. W tym ostatnim kategoryczny dogmat wygłosił nasz najstarszy stażem Arcymistrz Międzynarodowy – nigdy nie wznawiam kontrą z renonsem.

    Przekorny jestem – żadna to tajemnica. Wprawdzie kudy mi do największych koryfeuszy naszego brydża, ale taki dogmatyzm nie zyskał mojej sympatii. Właśnie przyszło rozdanie na turnieju OTP GP w Ciechanowie. Ręce WE wyglądały następująco:

    NS po, dealer N

    K5

    AKD86

    AK9754

    W872

    5

    A1098763

    6

     

    Posiadaczom ręki W przyszło wznawiać licytację:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas Pas
    ?

     

    Większość licytowała kolor przeciwnika 2 . U mnie było np. tak:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas Pas
    2 Pas Pas
    Pas 3 BA Pas
    Pas Pas
    Pas pas

     

    N miał rękę w składzie 4-4-4-1 z singlem trefl. My wpadając bez dwóch za 100 mieliśmy zapis ponad 70%, bo inni stawiali więcej. Żadna para WE nie wzięła zapisu na swoją stronę. Żadna z wyjątkiem jednej. Po turnieju przybiegł do mnie znajomy Warszawiak z „płaczem”:

    – Wiesz, co mi zrobili jakieś dwa prowincjusze, których na oczy nigdy nie widziałem?

    – Co takiego – wykazałem uprzejmą ciekawość?

    – Ożywili KONTRĄ!! Z RENONSEM!!!

    Nie wiem na ile wyszkoleni byli przeciwnicy skopanego (w tym rozdaniu) Warszawiaka, ale ręka W jest ręka uniwersalną zarówno do gry własnej jak i do ewentualnej obrony kontraktu przeciwnika. Dlaczego praktycznie całość wznawiających bała się użycia kontry? Że nagle stanie się nieszczęście partner spasuje ukarniając? Tu słowo stało się ciałem i WE zapisali na swoją przedpartyjną burtę bodajże 800. Jak na czystą kolumnę po stronie WE całkiem nieźle.

    Tak więc nie zapominajcie o klasyfikowaniu rąk na ofensywne i defensywne, a zapewne ułatwi to wam operowanie mechanizmami re-open.

    Całkiem świeży przypadek z rozgrywek kadry juniorek.

    Obie po, licytacja:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas 1 BA Pas
    2 Pas Pas ?

     

    Jaką akcję należy podjąć z ręką:

    KW83

    74

    KW9532

    9

    Obie posiadaczki tych walorów uznały, że najwłaściwszą akcją jest kontra. Proszę przyporządkować to do sugerowanych parametrów dotyczących lew defensywnych w tej ręce. Jeśli ktoś w tej wybitnie ofensywnej ręce dopatrzył się dwóch LD, to tylko pozazdrościć wzroku.

    A czym się to skończyło wystarczy obejrzeć całe rozdanie po licytacji:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas 1 BA Pas
    2 Pas Pas Ktr
    Pas Pas(??) pas

     

    1052

    ADW6

    AD8

    765

    D964

    K10983

    AK108

    A7

    52

    10764

    DW432

    KW83

    74

    KW9532

    9

     

    Wprawdzie posiadaczki rąk N mogły jeszcze popisać się wistem, ale wprawione w korkociąg wistu w atu nie potrafiły zablokować dojścia do wyrobionych kierów graniem na skrót kolorem karowym. Stanęła więc nadróbka i zapis 380. Arcymistrzowski remis – można powiedzieć.

    Oczywiście pas N jest jeszcze bardziej kuriozalny niż kontra S, więc i wynik był też kuriozalny. W meczu 380 do potencjalnych 130 daje 11 imp, czyli grubasa.

    ]]>
    3556
    Rozdanie na nowelkę brydżową https://szkola.pzbs.pl/2020/02/rozdanie-na-nowelke-brydzowa/ https://szkola.pzbs.pl/2020/02/rozdanie-na-nowelke-brydzowa/#comments Sun, 02 Feb 2020 10:06:59 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3524 Rozdanie na nowelkę brydżową

    Podglądam pojedynek moich około-rówieśników (to tacy, którzy mieszczą się w widełkach około 10-letnich w porównaniu do mojego wieku), którzy jeszcze mają siły walczyć o mołojecką sławę. Jako widz przeżywam uczucia mieszane – z jednej strony czasami trochę im zazdroszczę, by za chwilę wtulając się w piżamę cieszyć się, że nie muszę trafiać tych kluczowych palcówek, które im resztki adrenaliny wyciskają.

    Jedno z takich rozdań z Kadry Seniorów

    Obie po. rozd. W

    K75

    AK64

    AD8

    A54

    A8

    D2

    K72

    KW9862

    DW94

    W83

    9543

    103

    10432

    10975

    W106

    D7

     

    Akcje na dwóch stołach dostarczyły około pół tony materiału szkoleniowego. Na jednym ze stołów wyłącznie z zakresu licytacji, ale za to w bardzo istotnym aspekcie. Licytowano tak:

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    2 (1) Ktr Pas 2 (2)
    Pas 2 BA Pas Pas
    pas

     

    1. Precision
    2. 2. Echo negatu Herberta

     

    Kontrakt zakończył się normalnym podziałem łupów – WE pobrali 7 lew, a silniejsza strona musiała zadowolić się mniejszą ich liczbą.

    Nieszczęście doświadczonej pary NS wzięło się z przeszczepu. Tu cofnijmy się w czasie. Jak zaczynałem swoją przygodę z brydżem kwalifikowanym, jedną z nielicznych skądinąd konwencji, jaką przyswoiłem, był Negat Herberta. Używano go w sytuacjach po otwarciu przeciwnika i kontrze wywoławczej jednego z obrońców. Polegała na zalicytowaniu najbliższego na kole KOLORU (nie miana, BA było z tego wyłączone).

    Przykładowe sekwencje tego gadżetu:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Ktr pas 1

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Ktr pas 1

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Ktr pas 1

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Ktr pas 2(1)

     

    1. Jak wspomniano wyżej miano BA było naturalne z bilansu.

    Odzywki wytłuszczone drukiem wskazywały wyłącznie siłę w przedziale 0-5/6 PC.

    Próbę czasu wytrzymała tylko pierwsza sekwencja  1 – ktr –pas – 1 w systemach usztucznionych. Mechanizm ten był bardzo użyteczny dla graczy poczatkujących, pozwalał bowiem na w miarę szybki bilans w takich pozycjach.

    Stosowanie tego mechanizmu po otwarciach wyższych (przeszczepianie) było mało użyteczne ze względu na kurczącą się przestrzeń licytacyjną.

    Tym niemniej jak widać niektórzy jeszcze hołdują tej metodzie na poziomie wyższym od pierwszego.

    Na drugim stole para NS posługiwała się naturalnymi mechanizmami. Tam licytacja poszła:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    2 Ktr Pas 2 (!)
    Pas 3 (1) Pas 3 (2)
    Pas 4 (3) Pas Pas
    pas

     

    1.Masz coś w tej karcie?

    2.Mam to, o czym już ci mówiłem

    3.Nie wierzę…

    Strona NS na tym stole była świadoma, że prowadzi wysoko w meczu i przyjęcie przez N samo-inwitu było uzasadnione sytuacją taktyczną (przeciwnicy zmuszeni odrabiać straty powinni licytować ostro).

    W – jak weteran – miał niemiłą rękę do pierwszego wistu. Wyszedł w miarę poprawnie w karo.  Umożliwiło to rozgrywającemu znalezienie się w ręce, co zważywszy na jego walory nie wyglądało na częste wydarzenie. Wykorzystał to zagrywając w pika. Krótkowidz na W położył leniwie blotkę i król wziął należną mu lewę. Kolejnego pika usiłował wziąć E wskakując damą (nigdy nie potrafię zrozumieć motywów takiego podkładania kart w sytuacjach prostych). W dostał się do ręki i wykonał kolejne leniwe zagranie – w karo. Teraz już rozgrywający wziął sprawy w swoje ręce – odegrał oba czerwone asy – W przysnął kolejny raz oszczędzając damę kier. Za chwilę wziął na nią lewę, ale nie był szczęśliwy, bo musiał nawinąć się spod króla trefl, co dało dziesiąta lewę rozgrywającemu.  Rozgrywający nie mógł chybić trafnego zagrania po tak przejrzystym ujawnieniu rąk obrońców, do czego w niemałej mierze przyczyniło się rozgranie pików przez obrońców.

    ]]>
    https://szkola.pzbs.pl/2020/02/rozdanie-na-nowelke-brydzowa/feed/ 2 3524
    Wynalazki dobre, średnie i zbyteczne https://szkola.pzbs.pl/2019/12/wynalazki-dobre-srednie-i-zbyteczne/ Wed, 25 Dec 2019 14:32:00 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3494 Wynalazki dobre, średnie i zbyteczne

     

    Dobierając tytuł wzorowałem się na rysunkowym kąciku ukazującym się  w bardzo poczytnym piśmie w czasach PRL-u pod tytułem „Przekrój”.

    Tamten tytuł brzmiał – „myśli ludzi wielkich, średnich i psa Fafika”…

     

    W czasach brydżowej epoki kamienia łupanego, początek partnerstwa zawsze poprzedzało pytanie – treflówką pan grasz?

    Pozytywna odpowiedź była certyfikatem umiejętności. Reszta odbywała się na tzw. głowę. Nie dziwota więc, jak udało się zagrać wylicytowanego szlemika, nie mówiąc o szlemie, to był to automatycznie certyfikat drugiego stopnia.

    Gracze skazani byli na wspomaganie, które w dzisiejszych czasach są jednoznacznie traktowane jako brydżowe wykroczenia. Namysły, intonacje głosem, mimika i wszelakie inne rodzaje mowy ciała, wręcz uważane były jako element wyszkolenia technicznego.

    Z czasem jak prawo brydżowe zaczęło ograniczać te techniki zaczęły one z konieczności zanikać. Zastępowały je legalne konwencje i gadżety, których szczególnie w ostatnich kilkudziesięciu latach namnożyło się ja mrówków.

    Kiedy przed około 30 laty amerykańska brydżystka Amalya Kearse (nb. chyba jedyna czarnoskóra reprezentantka USA) podjęła się benedyktyńskiej pracy skompletowania istniejących wówczas konwencji, zajęło jej to tylko ponad 1100 stron w książce „Bridge Convention Complete”.

    Wśród różnych wynalazków były takie jak w sugestii zawartej w tytule – dobre, średnie i zbyteczne.

    Jestem jak najdalszy od konkurowania z panią Amaly`ą (i tak nie miałbym szans zostać pierwszym czarnoskórym publicystą brydżowym w Polsce) wybiórczo ustosunkuje się do niektórych wynalazków ostatnich lat.

    Po latach stagnacji w wyszukiwaniu nowych konwencji w połowie lat 80-tych pojawiło się bardzo pożyteczne rozwiązanie i to prawie równocześnie w różnych krajach. W Krajach anglojęzycznych była to konwencja nazwana Checkback Stayman, we Francji Roudinescu, a w Polsce Magister. Różniły się detalami, ale wszystkie służyły rozwiązaniu problemów w sekwencjach 1 trefl – 1 kier/pik – 1 BA i dotyczyły rąk w modelu – otwarcie do ręki z przedziału co najmniej inwitowego. Działo się to w czasie mojej dużej aktywności brydżowej, nie tylko zawodniczej, ale też trenerskiej, więc miałem możliwość obserwowania częstotliwości stosowania tego wynalazku na zawodach także międzynarodowych. Zapytanie 2 trefl padało przynajmniej w 20-30 procentach rozdań. Były to czasy rozdań ręcznych.  Kiedy zaczęto na masową skalę stosować rozdania z generatora, częstotliwość zastosowania magistrów spadła dramatycznie i badając tę częstotliwość na dużych polskich kongresach brydżowych z pomocą znajomych brydżystów, z niejakim zdziwieniem zauważyłem to zjawisko. No, bo jak na przestrzeni 600-800 rozdań można było zarejestrować zaledwie kilkanaście, a czasami zaledwie kilka (tak, tak) zdarzeń, to coś w tym musiało być.

    Jakby na przekór temu pojawiła się idea rozbudowy tej konwencji – podwójny magister – 2 trefl słaby i 2 karo – mocny.

    Oczywiście musiało to przynieść pewne ofiary na początku. Pamiętam ucieszną scenę jak para złożona z dwóch braci (ale nie bliźniaków, co nie gwarantuje w pełni ich braterstwa) zagrała bezpieczny kontrakt po sekwencji:

     

    W N E S
    Brat młodszy nazwisko Brat starszy nazwisko
    1 Pas 1 Pas
    1 BA Pas 2 Pas
    Pas pas

     

    Szlem nie szedł, bo brała dama atutowa.

     

    Bo wszelkie nowinki obciążające pamięć muszą się utrwalić na „blachę”.

     

    Inna nowinka czasów współczesnych przypomina mi pytanie związane z certyfikatem numer 1 ze starych czasów. Na jednym z turniejów tzw. ogólnopolskich, ileś lat temu, grałem z wykwalifikowanym graczem z Poznania. W pewnym rozdaniu uzgodniliśmy mocno kolor i zapytałem go za pomocą konwencji Blackwooda o liczbę asów. Odpowiedział drugim szczeblem, co zrozumiałem jako posiadanie jednego asa, więc zapodałem szlemika, bo z licytacji wnikało, że brakuje nam tylko jednego „czuba”. Kiedy w stole wykrył się deficyt w asach – wprawdzie nieduży, ale wystarczający, by przeciwnicy zgarnęli dwa asy, zapytałem partnera – czy się pomylił? Tu padła zdziwiona odpowiedź w formie pytania sprzed lat:

    – To nie grasz Blackwoodem 102?

    Ze wstydem musiałem przyznać, że nie słyszałem o czymś takim… No cóż Wielkopolska była zawsze pierwsza w nadążaniu za postępem…

     

    Przez kilka kolejnych lat dopytywałem się uczonych w piśmie, jaka jest przewaga odpowiedzi 102 nad 0-3? Przekonującej odpowiedzi się nie doczekałem.. Można bowiem znaleźć porównywalną liczbę sytuacji, kiedy stara drabinka jest lepsza. Nie tak dawno na forum bridge pojawiło się rozdanie, gdzie przy posiadanych treflach na osi klasyczna odpowiedź zabezpieczała nas przed szlemikiem bez dwóch asów, a inne narzędzia nikogo z dyskutantów nie przekonały.

    W złośliwości swojej zmianę tą porównałem do zakładania spodni odwrotną stroną, a genezę wynalazku upatrywałem w tzw. brydżu sponsorskim.

    Zawodowiec nauczył sponsora odpowiedzi na Blackwooda, ale w ramach „zarządzeń wykonawczych” nie uzupełnił jego wiedzy o niezbędną informację, że przy uzgodnionych karach ten z graczy może zapytać o liczbę asów, który ma przynajmniej jednego asa, a przy uzgodnionych treflach, ten, który dzierży co najmniej dwa asy. W którymś z rozdań odpowiedź 1 asem wpędziła w szlemika z góry bez jednej, więc zawodowiec w niedoczasie na kolanie zaproponował odwróconą w dwóch pierwszych szczeblach drabinkę. A potem poszło jak w modzie… Inni chodzą w dziurawych spodniach, a ja nie mogę?

    Szczypanie zakończę opisem rozdania w Mistrzostw Świata na Bali w 2014 roku:

    NS posiadali takie walory:

    4

    K87

    1087543

    A76

    AW652

    5

    AK2

    D1084

     

     

    Licytację na czwartej ręce otwierał S:

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas Pas Pas 1
    Pas 1 BA Pas 2 !t(1)
    Pas 2 (2)

     

    1. Gazilli – konwencja made in Italy
    2. To nie oznaczało kar, tylko dobrą rękę w ramach 1 BA

    Dalej następował taniec Świętego Wita i strona NS oddawała zapis na sześciu z ośmiu stołów ćwierćfinału. Dwa pozostałe zapisy to było 110 polskiej pary za kontrakt 3 i 5 pary, której sprzymierzeńcem okazał się E, otwierając na trzeciej ręce 1. S kontrował, W podnosił do 2, N zgłosił kara. To wystarczyło S, by kopnąć końcówkę, która poszła na podziale kar 2-2 i korzystnym położeniu trefli.

    Z powodów naturalnych zawsze byłem odporny na modę, więc i w brydżu nie przylepiam wszystkich nowinek do swojego systemu, by nie wyglądał jak samochód głównego mafiosa z filmu „Ucieczka z Nowego Jorku”.

    – Ale jak ktoś lubi…

    ]]>
    3494
    SYTUACJE NIETYPOWE https://szkola.pzbs.pl/2019/12/sytuacje-nietypowe/ https://szkola.pzbs.pl/2019/12/sytuacje-nietypowe/#comments Sun, 01 Dec 2019 19:38:56 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3464 SYTUACJE NIETYPOWE

     

    Ręka N, kółko, wysokie stawki. Otrzymujesz rękę-marzenie:

    2

    AKDW

    AKDW

    AKDW

    Jedyne twoje zmartwienie, to jak znajdziesz najdłuższy kolor partnera, by zagrać maksymalnie dobrego szlemika. A może partner ma asa pik? Wtedy twoje kłopoty licytacyjne po Blackwoodzie definitywnie się skończą. Masz na szczęście w arsenale otwarcie Acolowskie 2 trefl, więc nie będziesz musiał później brutalnie forsować partnera nieekonomicznymi skokami. Twoje rozmyślania przerwał RHO, który otworzył licytację. Otworzył odzywką, która wybiła ci z głowy grę własną. Tym otwarciem było 7 ppp!!!?.

    Przyjrzałeś się dokładnie posiadanej dwójeczce pikowej i po stwierdzeniu, że ją rzeczywiście posiadasz, doszedłeś do słusznego skądinąd wniosku, że otwierający licytację nie ma 13-tu pików i zaaplikowałeś kontrę. Wyszedłeś pierwszym z góry asem kierowym i pokazał się stół:

     

    5432

    5432

    65432

     

    RGR przebija, gra asa pik, partner nie dodaje do koloru. Dochodzi do dwukartowej końcówki. Którego asa trzymasz i dlaczego?

    Testowałem tym rozdaniem szeroko rozumianą czołówkę polskiego brydża przed wielu laty, przez dłuższy czas. Zadawano mi pytania uzupełniające:

    – a jakim wistem gramy z partnerem? Odpowiadałem, że jak to w kółko, gramy bez żadnych ustaleń wistowych…

    – to partner powinien najpierw wyrzucić dwa kolory pod rząd (logiczna idea!) i jak zacznie wyrzucać trzeci, to ja sobie wyliczę, jaką ostatnią kartę ma rozgrywający…

    – niestety partner zrzuca losowo – odbierałem kolejne nadzieje testowanym

    – to w takim razie nie ma żadnej logicznej przesłanki, by trafnie zrzucić się w dwukartowej końcówce

    – jest – bezlitośnie odpowiadałem

    W tamtych latach uruchomiliśmy lokalne turnieje w moim mieście. W sali, gdzie graliśmy turniej, obok montowano jedno lub dwa kółka starszych „dziadków” – jak to się określało starszych panów. Za nic nie dawali się namówić na zagranie w naszym turnieju, nawet po zwolnieniu z wpisowego. W pewnej chwili myśl złota naszła mi do głowy – przetestuję „dziadków” z tematu – którego asa zostawiamy? Nie zdążyłem dokończyć opowiadania warunków, nie zdążyłem otrzymać żadnego pytania dodatkowego, a już jeden starszy pan wykrzyczał mi do ucha – trzymam asa trefl, bo przeciwnikowi trefl wplątał się do pików!

    – A ja od razu wychodzę w asa trefl – przebił pierwszego odpowiadającego drugi starszy pan.

    Abstrahując od doświadczenia posiadanego przez starszych panów (dla nich wydarzenie wplątania czarnego do innego czarnego, lub czerwonego do czerwonego, było chlebem powszednim w ich zabawie), należy zastanowić się, czy nie nastąpił tu przypadek nieumiejętnego korzystania z posiadanej wiedzy przez przedstawicieli szerokiej czołówki polskiej tamtych lat?

    Wiele lat temu przeczytałem coś a propos. Rzecz dotyczyła testu, jaki instytut socjologii Uniwersytetu Harvard przeprowadził na początek z własnymi studentami. Wybrano mianowicie 100 studentów z najwyższym IQ i drugą setkę z przeciwnego końca. Każdy uczestnik eksperymentu otrzymał po 100 jednodolarowych akcji, którymi miał grać na studenckiej giełdzie przez jeden miesiąc. Po miesiącu wszystkie(!!!) akcje tych „mądrzejszych” znalazły się w rękach tych „głupszych”.

    Eksperyment kontynuowano następnie na kadrze oficerskiej pod nieco innym kątem. Badano mianowicie relacje pomiędzy stopniem wojskowym, a posiadanym IQ. I co wyszło? Tak! Wyszło, że im wyższy stopień oficerski, tym niższe IQ.

    Ostatnio pracujący w pocie czoła uczeni zauważyli, że przynależący do ekskluzywnego towarzystwa MENSA ludzie z wysokim IQ są nieproporcjonalnie do tego współczynnika nieporadni w życiu (członkiem MENSY jest min. były prezydent USA GWB junior, co zdziwiło mnie nieco). I sformowali nową miarę zdolności człowieka – RQ, czyli Rational Quotient. Chodzi tu o ekonomiczne korzystanie z posiadanej wiedzy – krótko mówiąc, by wszelkie problemy rozwiązywać najmniejszym wysiłkiem, w najkrótszym czasie, na miarę posiadanych umiejętności. Niby nic wielce odkrywczego – w szachy nie jest regułą, że wygrywa ta strona, która ma więcej bierek na szachownicy, ale ta, która więcej ich potrafi użyć w decydującej kombinacji. Brydż także jest znakomitym poletkiem doświadczalnym dla tej problematyki.

    Niestety moje spostrzeżenia nasuwają wniosek, że brydżyści zbyt wiele wysiłku kierują na wkuwanie konwencji, wprowadzanie coraz trudniejszych ustaleń, a wiele z nich można zastąpić zdrowym rozsądkiem i właśnie racjonalnością działań. Najbardziej widoczne staje się to w sytuacjach nietypowych, kiedy wydarzenia wymykają się schematom wykutym na blachę.

    Rzadko grywam na BBO, ale ostatnio przytknąłem się do dwóch krótkich turniejów. Oto doświadczenia z nich:

    2.

    Grasz na BBO. Obie przed, rozdawał N. Twoja ręka W:

    KW108

    K95

    A5

    D954

                            Licytacja:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas Pas Pas
    1 Pas 1 Pas
    1 (1) Pas 4 Pas
    ?

     

    1) Dozwolone z 3-ki

    Co się dzieje w rozdaniu i co licytujesz?

    Ręce twoje i partnera.

    KW108

    K95

    A5

    D954

    D3

    ADW106

    KDW975

     

    Przy stole W spasował. Nie ulega wątpliwości, kto zawinił w tym rozdaniu. E „misckliknął”, a „undo” było niedozwolone. Czy grający przy stole nie są w stanie odgadnąć takiego wydarzenia? Jaką poza tym rękę miałby mieć E na taką licytację we Wspólnym Języku (taki system był zalecany dla grających)? Dwukolorówkę karowo- treflową? Jaką – nawet, jeśli nie używano otwarcia 2 BA na obu młodszych? Odzywki nie ma, bo nie otworzył. Gdyby miał kara i trefle i siłę inwitującą, to po otwarciu 1 trefl, odpowiedziałby 2 karo, a jeśli nawet chciał pokazać oba kolory, to mógł odpowiedzieć 1 karo, na które rzadko pada pas w WJ (i dlatego ratowałem swój misklick takim podtrzymaniem licytacji, bo na każdą inną odzywkę na poziomie dwóch partner mógł spasować i pewnie by to uczynił), a potem skoczyć na 3 ttt, a nie na 4. Zatem 4 ttt to ewidentny Splinter. A że zadał go partner będący po pasie? To rzeczywiście wydarzenie niecodzienne. Ale widocznie zaszły niecodzienne okoliczności. Jakie? Czy trzeba być Einsteinem, by na pierwszym miejscu postawić „misklick”, jako sprawcę zamieszania?

    Poza tym istnieje reguła – jak widać nie wszystkim znana, lub nie przez wszystkich popierana – jak nie wiem, co znaczy licytacja partnera, to NIE PASUJĘ!

    ]]>
    https://szkola.pzbs.pl/2019/12/sytuacje-nietypowe/feed/ 1 3464
    SZYBKOŚĆ, CZY PRECYZJA https://szkola.pzbs.pl/2019/10/szybkosc-czy-precyzja/ https://szkola.pzbs.pl/2019/10/szybkosc-czy-precyzja/#comments Wed, 30 Oct 2019 20:43:12 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3420 SZYBKOŚĆ, CZY PRECYZJA

    Przed laty jeden z tematów poruszanych przez Szuriga brzmiał „szybkość, czy precyzja?” Nie chodziło o określenie, co jest lepsze, bo bywa tak, że lepsza jest szybkość, bywa, że precyzja. Właściwe zdefiniowanie okoliczności pozwala wybrać większościową taktykę w konkretnym rozdaniu.

    Wyłapałem na BBO rozdanie, w którym szybkość była gwoździem do trumny posiadających przewagę siły i zamieściłem je w Świecie Brydża.

    D104

    AK6

    64

    AKD87

    753

    105

    AW9753

    43

    W982

    D9742

    KD

    65

    AK6

    W83

    1082

    W1092

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas 1 BA
    Pas ?

     

    Obaj gracze N nie zadali sobie zbyt wiele trudu i zalicytowali bilansowe 3 BA. Zjechało 6 kar, chociaż tylko na jednym stole. Na drugim stole bowiem wistująca wzgardziła dobrą radą – „masz czwartą najlepszą, wistuj w czwartą najlepszą”. Jest to jednak tylko kwiatek do kożucha. Kożuchem jest jak w niespecjalnie wyszukany sposób uniknąć zagrania kompromitującego kontraktu.

    Moja propozycja była taka:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas 1 BA
    Pas 2 (1) Pas 3
    Pas ?

     

    1. 15+ PC 5+ trefli

    Jesteśmy w sytuacji, w której nieznane są wartości (stopery do BA) w aż trzech kolorach. En passant sprawy nie rozwiązuje. Co bowiem zrozumie partner po naszych 3? Że mamy stopera w kierach, a nie mamy w pikach? Podobnie po 3 – mamy stopera w pikach, na pewno nie mamy w kierach. A co z karami?

    W tej sytuacji, (kiedy szukamy stoperów w trzech kolorach) przepraszamy się z wywiadem bezatutowym i licytujemy brak stopera wskazując to od dołu. Partner nie mając stopera w kolorze wywiadu powraca na trefle, mając stopera licytuje en passant w jednym z pozostałych dwóch kolorów, licytuje 3 BA mając zatrzymania w pozostałych dwóch farbach.

    Moja propozycja spotkała się z ostrą krytyką WK 18/2, który jako narzędzi krytyki użył techniki AJAK, zmieniając w rozdaniu ręce obrońców. Nie ustosunkował się natomiast do meritum i chyba jakiś niepokój w środku go męczył, bo dla zmiękczenia krytyki określił się (słusznie), jako mój przyjaciel.

    Podobny przypadek zamieszczono na forum bridge:

    Ręce N i S

    AKD54

    9754

    A10

    63

    W

    KD6

    97

    KDW10952

     

    Licytacja?

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas 2 (1)
    Pas 2 Pas 3
    Pas 3 BA Pas Pas
    pas

     

    Wist w karo. Wynik bez dwóch (4 kara, as trefl i as kier).

    Moją wątpliwość budzi apodyktyczne 3 BA gracza N. Zatrzymanie w karo to on miał, ale tylko jedno. W dodatku krótkim asem pozbawiającym możliwości stosownego manewru przepuszczenia. A na jednym zatrzymaniu to trzeba zazwyczaj, oprócz zatrzymania, mieć gotowe 8 lew, żeby wygrać 3 BA. Co innego jak jest więcej zatrzymań. W rozdaniu moja propozycja jest:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas 2 (1)
    Pas 2 Pas 3
    Pas 3(1)

     

    1. Czwarty kolor

    Nie trzeba być orłem brydżowym, by po takiej akcji partnera mając do wyboru końcówkę 4 i 5 wybrać tę drugą z ręką S.

    Tymczasem jak to między nami Polakami (i Polkami) dyskusja zogniskowała się wokół tego, czy licytujący 2 miał kartę na GF, czy nie. Większościowa konkluzja brzmiała:

    Przegrywamy 3 BA? Życie…

    ]]>
    https://szkola.pzbs.pl/2019/10/szybkosc-czy-precyzja/feed/ 1 3420
    Zagrajmy to razem… https://szkola.pzbs.pl/2019/09/zagrajmy-to-razem-2/ Sun, 29 Sep 2019 15:14:12 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3387 ZAGRAJMY TO RAZEM

     

    Grasz w turnieju par. w założeniach my po dostałeś połowę wojska pod swoje dowództwo.

      AKD94

    K764

    A

    A108

     

    Licytacja:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 (1) Pas 2 Ktr(2)
    Rktr Pas Pas 3
    4 Pas Pas pas

     

    • Nasz System
    • Kontra Bi

     

    Po twojej prawej siedzi gorliwy fan kontry Bi. Pozwalasz świadomie na ujawnienie jego drugiego koloru, bo pierwszym są niewątpliwie kiery. Nie lubisz bowiem zgadywane na wysokości 5-ciu (my 4 , oni 5 ). Zachowanie LHO i partnera też może wnieść dodatkową informację, które może się przydać. Pozwoliłeś więc przeciwnikom się dolicytować, a oni pozwolili ci rozgrywać 4 pp, choć RHO pasował na końcu jakby niechętnie.

    N zawistował 3-ką (odmiennie). Ręce twoje (W) i dziadka (E):

     

    AKD94

    K764

    A

    A108

      108 6

    D

    D84

    DW9762

     

    Ze stołu 4-ka, od RHO walet. Czy wiesz coś w tym momencie o rozkładzie czerwonych kolorów? Pomyśl. N nie zalicytował kierów po twojej rekontrze – nie powinien więc mieć czterech kart w tym kolorze. Gdyby je bowiem miał powinien je licytować osiągając trzy cele po drodze:

    –  uniemożliwiłby ujawnienie w trakcie licytacji drugiego koloru partnera…

    – stworzyłby jednoznaczną opcję – w co gramy…

    – zablokowałby inwitowe licytacje naszej strony poprzez 3 lub 3

     

    Być może twój LHO nie uzmysławia sobie tak szczegółowo tych celów, ale nawet zwykły odruch kazałby to zrobić większości zawodników. Co zaś do kar – LHO wyszedł w 3-kę. Są następujące możliwości – albo ma czwartego króla, albo K32, albo 1032, albo – co najmniej prawdopodobne – dubletona. Dołożenie przez RHO waleta mocno sugeruje, że LHO wyszedł spod trzeciej 10-ki.

    Tak, czy owak będziesz próbował przebić przynajmniej jednego kiera, zagrywasz więc małym do damy. As ukazuje się po lewej stronie, wiesz więc, że RHO mocarzem miltonowym nie jest. Zagrana z lewej 10-ka karo wyjaśnia Ci rozkład – trzy kara po lewej i 6 po prawej. Łącznie z rozwiązaną już kwestią  kierową wiesz, że RGO miał 11 kart w czerwonych kolorach. Nie jest to dziwne, bo jest on doświadczonym zawodnikiem i licytował kontrę „po coś”, a nie była to licytacja dla wskazania wistu ani przewagi siły. Była to wyraźna próba przygotowania obrony w korzystnych założeniach. Musisz więc być ostrożny w tej decydującej fazie rozdania. RHO ma tylko dwie czarne karty. Jeśli są to dwie blotki trefl to LHO prawie na pewno skontrowałby 4 mając asa i króla w okrągłych kolorach i piątego waleta pik. Byłoby to działanie poprawne, mające na celu ostrzeżenie partnera przed pójściem w obronę. Ten rozkład za chwilę albo się potwierdzi, albo wykluczy.

    Przebijamy karo, przebijamy kiera i wracamy pikiem do ręki. Wszyscy dodają do koloru. Powstała końcówka:

     

      ??

    x

    2

    (?)xxx

     
    KD9

    K7

    A108

      10

    D

    DW9762

      (?)

    Wxx

    Kxxx

    (?)

     

     

    Oddałeś jedną lewę, a wziąłeś cztery. Jeśli teraz przebijesz kiera, to musisz zdecydować, czym będziesz wracał do ręki. Próba powrotu treflem okaże się tragiczna jeśli S miał renons w tym kolorze i przebije, a następnie da przebitkę kiera partnerowi. Jeśli wrócisz przebitką karo, to jeśli króla trefl ma N…  a niech ma. Wszak wtedy może on być wyłącznie singlowy. Przebijamy wiec kiera i karo i ściągamy piki. LHO miał tylko trzeciego waleta więc lewy w tym kolorze nie oddajemy. Jeśli nasze rachuby się potwierdzą to weźmiemy jeszcze nadróbkę, bo N wyczyszczony z czerwonych kolorów musi w ostatniej (lub przedostatniej jak będzie miał taki kaprys) lewie podarować nam lewę treflową.

    Całe rozdanie:

      W52

    A82

    1032

    K543

     
    AKD92

    K764

    A

    A108

      1086

    D

    D84

    DW9762

      73

    W10953

    KW9765

     

     

    Przy obronie 5 z kontrą musiałbyś być bardzo czujny. Zagranie dwóch pików z rzędu nie pozwoliłoby zapisać 800. Trzeba byłoby w drugiej lewie zagrać w kiera, by otworzyć linię do przebitek w tym kolorze, co nie byłoby wcale prostym zagraniem.

    Czy przesłanki do prawidłowych działań były naciągane? Moim zdaniem nie – działania przeciwników są na ogół racjonalne i na kilku przesłankach można zbudować coś pewniejszego niż hipotezę.

    PS.

             Rozdanie rozegrano na Olimpiadzie 1996 w meczu kobiet Wielka Brytania – Dania. W siedmiokartowej końcówce sławna Nicola Smith Zagrała ze stołu trefla. Teraz nastąpiły dwie szybkie przebitki. Jednak zajmująca pozycję N Dunka pomknęła do trzeciej przebitki wychodząc spod biorącego króla trefl…

             Jak wiadomo problem liczenia do 13 spędza sen z oczu trenerom wielu reprezentacji…

    ]]>
    3387
    Kolor+fit w pogardzie https://szkola.pzbs.pl/2019/08/kolorfit-w-pogardzie/ https://szkola.pzbs.pl/2019/08/kolorfit-w-pogardzie/#comments Wed, 28 Aug 2019 05:55:58 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3360 KOLOR+FIT W POGARDZIE…

    Gdzieś tak około 40 lat temu pojawiła się idea kolor+fit. Stosowana była jako alternatywa Splintera w określonych pozycjach licytacyjnych. Idea może być stosowana w wielu innych pozycjach licytacyjnych jako uzupełnienie mechanizmów inwitowych, a także jako ułatwienie wistu w licytacjach dwustronnych. Staram się propagować tę ideę kiedy gram z przygodnymi partnerami. Uważam bowiem, że w prostych sekwencjach po otwarciach 1 lub 1 – inwitować można za pomocą odzywki 2 BA i skoku niższym kolorem od otwarcia na wysokość trzech. Warunkiem takiego skoku jest siła inwitu (lub co najmniej inwitu), fit w kolorze otwarcia i walory w licytowanym kolorze zatykające ewentualne trzy blotki partnera do jednej przegrywającej. Nie jest przy tym wymagana długość 5+ kart, a w szczególnych przypadkach można tak zalicytować nawet z grubą trójką (na własną odpowiedzialność oczywiście). Wtedy 2 BA wyklucza posiadanie takiego koloru zdatnego do skoku.

    Na razie moja idea przegrywa z pomysłami Bergena (IMO bardzo wątpliwej wartości) ale od tego nie zależy wysokość mojej emerytury. Gorzką radochę sprawiają mi rozdania gdzie zastosowanie idei kolor+fit mogłyby uratować przed katastrofą lub przynieść pokaźne zyski.

    Oto kilka świeżo „upolowanych”  rozdań”

    1. Kolor+fit 1

    WE po, rozd. E, licytacja:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas Pas
    1 Ktr 2 BA(1) 3
    3 Pas 4 4
    Pas Pas Ktr Pas
    Pas pas

     

    1. Inwit z fitem kier
    A432

    K52

    AW9

    D87

    D109

    A10964

    3

    KW52

    W8

    DW873

    K5

    A1063

    K765

    D1087642

    94

     

    Wist as kier – swoje. A nie można było tak?:

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas Pas
    1 Ktr 3 (1) 3
    3 Pas 4 4
    Pas Pas Ktr Pas
    Pas pas

     

    1. Kolor+ fit…trochę naciągany, ale przekazuje sensowną informację wistową

     

    1. Kolor+fit 2

     

    Obie przed, rozd. S, licytacja:

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1
    1 Pas 2 (1) 3
    3 4 Pas Pas
    pas

     

    1. Drury
    W106

    A98

    W75

    10632

    AKD984

    107

    D1042

    9

    753

    W654

    AK96

    K5

    2

    KD32

    83

    ADW874

     

    WE się odlicytowali – E użył Drury, obiecujące fit pikowy i 10-11 PC. W dodatku zdechł mu król treflowy, a piki miał cienkie, więc wyprzągł. W w tym kontekście nie miał na dokład do końcówki, w rezultacie NS przelicytowali ich młodszym kolorem.

    A jakiego przyspieszenia dostałby W gdyby E licytował tak:

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1
    1 Pas 3 (1) ?

     

    1. Kolor+fit

     

    Po pierwsze S nie miałby tak wygodnej pozycji by zgłosić trefle, po drugie W po informacji, że partner ma wartości karowe z fitem pikowym, musiałby być strasznie wiatrem podszyty, by nie zgłosić końcówki w piki.

     

    1. Kolor+fit 3

     

    WE po, rozd. E, licytacja:

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas
    1 BA Pas 2 2
    3 3 4 Pas
    4 Pas 4 BA Pas
    5 Pas 5 Pas
    Pas pas

     

    A9532

    K973

    96

    85

    K4

    DW

    KW872

    9743

    102

    AD10543

    AKDW10

    DW10876

    A10654

    52

     

    Wist D – 12 lew. Niewykluczone, że na szlemika poszedłby taki sam wist. A nie można było tak (pomijamy możliwość otworzenia starą dwukolorówką z ręką S):

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas(?)
    1 BA Pas 2 2
    3 3 (1)

     

    1. Nie wchodzi w rachubę, by wykluczało to fit pikowy i to nie byle jaki, w kontekście licytacji

     

    Za chwilę to WE znaleźliby się w obronie z groźbą wypuszczenia 5 kierów z nadróbką.

     

    1. Kolor+fit 4

     

    Mecz, WE po, rozd. E

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Ktr(?!)
    2 (1)(??) 4 Pas Pas
    pas

     

    1. kara

    Swoje. A nie można było zamiast mdłych 2 zalicytować 3 – kolor +fit? Wprawdzie dzielna kontra wywoławcza S pozwoliłaby być może stronie NS wejść w obronę, ale strata 8 imp, a 14 stanowi pokaźną różnicę.

    Na drugim stole było:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas
    1 BA Pas 2 Pas
    4 Pas Pas pas

     

    Tu brak aktywności NS można usprawiedliwić. Ale 14 imp (tylko tyle dzięki założeniom) oddano walkowerem.

     

    1094

    KDW109

    10

    D1072

    872

    8

    AK7643

    W96

    KDW653

    A62

    98

    A3

    A

    7543

    DW52

    K854

    ]]>
    https://szkola.pzbs.pl/2019/08/kolorfit-w-pogardzie/feed/ 1 3360
    Penultimate train? https://szkola.pzbs.pl/2019/07/penultimate-train/ Tue, 30 Jul 2019 11:43:24 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3330 Nie tresura, lecz chęć szczera…

     

    Penultimate train?

    W pojedynku dwóch czołowych polskich par przyszło rozdanie:

    Na pozycji S otrzymałeś rękę:

    10865

    AD4

    W97

    D43

     

    Licytacja:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    2 (1) Ktr Pas 2
    Pas 3 Pas ?

     

    1. Dwukolorówka kiery i inny 5-5

    Jaką odzywkę wybierasz?

    ]]>
    3330
    Okazji bez liku na każdym stoliku… https://szkola.pzbs.pl/2019/06/okazji-bez-liku-na-kazdym-stoliku/ Thu, 27 Jun 2019 07:56:59 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3293 Okazji bez liku na każdym stoliku…

    Finałowy mecz kobiet w Otwartych Mistrzostwach Europy, Polska kontra pól-Polski (grała w niej polska para Dufrat – Żmuda). Polska, po remisowej pierwszej połowie finałowego meczu, rozpoczęła trzecią część meczu najgorzej jak tylko można sobie wyobrazić. Dwie dorodne (w pełnym tego słowa znaczeniu) trzynastki dla pół-Polski skazują na mozolny pościg. Mozolny, bo do końca tego fragmentu udało się odrobić tylko 1 imp i do ostatniego fragmentu finału drużyny siadały przy wyniki 85-106 dla pół-polskiej drużyny. A w niej po 6 rozdaniach Polska przegrywała już 33 impami. Do końca pozostało 10 rozdań.

    W rozdaniu 8 i 9 Polska odrabia 26 imp w równie barwny sposób jak straciła tyle samo punktów na początku trzeciego segmentu.

    W przedostatnim, nomen omen trzynastym rozdaniu Polska wyszła na prowadzenie bo para francuska skontrowała naszym 4 piki, co skończyło się nadróbką. A po kontrze można było odskoczyć w 5 karo, które można było wygrać, co pokazał Włodek Starkowski w meczu seniorów. Dało to naszym zysk 8 imp (na drugim stole 4 pik grano bez kontry) i prowadzenie 4 impami. W ten sposób doszliśmy do rozdania ostatniego, gdzie szala zwycięstwa mogła przechylić się na jedną ze stron po celnym zagraniu którejś z zawodniczek.

    Rozdanie prezentowało się tak:

    Obie przed, rozd. E

     

    KD105

    1085

    AK86

    K7

    A98742

    DW2

    D2

    62

    W3

    A942

    75

    A10943

    6

    K76

    W10943

    DW85

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas Pas
    1 1 BA Ktr Pas
    2 Pas Pas ?

     

    Obie zawodniczki na pozycji S ożywiły standardową odzywką 2 BA – wybierz młodszy. Spowodowało to zremisowanie rozdania. Ale przecież zamiast 2 BA S mogła ożywić kontrą – przyniosłoby to wynik 300 i w porównaniu do 150 na drugim stole przyniosłoby remis w meczu. Jedna z zawodniczek po 2 BA partnerki myślała dość długawo – jeśli zalicytowałaby 3 BA, to znowu scenariusz mógł być różny. Po wiście w piki lub trefle wygranie 3 BA nie sprawiłoby żadnych kłopotów. Podobnie jak obłożenie po wiście kierowym. Na obu stołach zagrano 3 i wzięto 11 lew.

    Ale coś nad tym meczem wisiało. W trakcie pisania tego tekstu nastąpiła 4-rozdaniowa dogrywka finałowa, bo w jednym z rozdań była reklamacja na akcję po namyśle. Mecz po korektach okazał się remisowy.

     

    A652

    KW63

    1074

    75

    K1074

    A10742

    D95

    A

    W3

    D85

    832

    W10862

    D98

    9

    AKW6

    KD943

     

    PZ.

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas 1
    1 Ktr(1) 2 Ktr
    3 Pas Pas Ktr
    Pas Pas pas

     

    1. 4 piki

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas 1
    1 Ktr Pas 2 (1)
    Pas 2 BA Pas 3 BA
    Pas Pas pas

     

    1. 15+

    Zaraz w kolejnym rozdaniu los dawał szansę polskiej ekipie:

     

    D7

    D10972

    63

    DW102

    AW6

    W

    K82

    AK8763

    K10542

    A

    AW754

    54

    983

    K86543

    D109

    9

     

    Polska para zalicytowała 6 i w naturalny sposób trafiła damę. Francuska para ustaliła kontrakt 6 . Wist nastąpił w kiera, i po dwóch rundach karowych S utrzymała się damą. I wyszła w pika, mimo iż wiadomo było z licytacji, że rozgrywający ma piki, jak też partnerka do kar dołożyła od dołu. Jest więcej niż pewne, że po naturalnym odejściu w karo, rozgrywająca oparłaby grę na wyrobieniu trefli i wtedy szansa na to, że dama pik weźmie wzrosłaby znacznie, zwłaszcza, że położenie króla kier nie było ujawnione..

    Jak to kiedyś mawiano – najlepszy własny dentysta…

    Myślę, że zadziałało potężne zmęczenie i stres, jaki musiał się pojawić, a wiadomo, że w większym stresie była drużyna która „już witała się z gąską”.

    ]]>
    3293
    Jak zacieśniałem… https://szkola.pzbs.pl/2019/05/jak-zaciesnialem/ Sun, 26 May 2019 11:59:24 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3252           JAK ZACIEŚNIAŁEM STOSUNKI POLSKO-NIEMIECKIE

    -czyli najbardziej skandaliczna odzywka, jaką dałem w życiu.

    W młodych latach życia, człowiek ma więcej fantazji i skłonności do zachowań, które bardziej pasują do scenariuszy filmowych niż do rzeczywistości. W miarę zachodzenia w lata człowiek statecznieje i jego zachowania coraz bardziej przystają do rzeczywistości, niestety coraz bardziej szarej. Podobnie rzecz ma się z wiekiem brydżowym i tu też pewnie sprawdza się uniwersalna reguła, którą kiedyś zasłyszałem w jakimś kabarecie, a która wyrażała się formułą pytania zakończonego konkluzją:

    – Dlaczego doświadczenie zdobywamy z wiekiem, tylko najczęściej jest to wieko od trumny?

    Od czasu do czasu na dość szerokim styku młodości i starości człowiek zrywa się jak młode źrebię i wierzgając nogami podskoczy sobie jeszcze trochę, choć już nie za wiele. Mnie – jako brydżyście – zdarzyło się to w pierwszej połowie lat 90-tych, w czasie gościnnego pobytu w Niemczech.

    Przebywałem tam na zaproszenie znanego w latach 70-tych i 80-tych na terenach południowo-zachodniej Polski zawodnika i sędziego brydżowego Bogusia H. Mieszkający od wielu lat w „Enerfiu”, a potem po prostu w Niemczech, Boguś rozpropagował nad Renem Wspólny Język. Nauczył też tego swoją towarzyszkę ówczesnego życia. Miało to dla mnie – jak się później okazało – pewne konsekwencje – bez których nie powstałaby ta opowieść.

    Pani postanowiła bowiem zagrać ze mną w turnieju brydżowym. Na nic zdała się wszelka dyplomacja. Przyjechał tu do mnie „Polnische Meister”, siedzi, śpi, obija się, obżera moimi deserami i innymi smakołykami i robi tylko jedną pożyteczną rzecz – chodzi na spacery z psem dwa razy dziennie, niech poświęci się i zrobi jeszcze jedną pożyteczną rzecz – zagra ze mną w brydża.

    – Przecież grywam z tobą w brydża domowego dosyć często – próbowałem stworzyć wrażenie nieco większych zasług niż tylko spacery z „Teddym” – wspaniałym golden retrieverem.

    – Domowe brydżyki to nie to samo – ucięła energiczna jak zwykle Karin.

    Cóż było robić – Paweł ani pisnął. Poświęciliśmy całe popołudnie na doskonalenie Wspólnego Języka. Choć język niemiecki znam tylko z widzenia, to miałem wrażenie, że radzę sobie z nim lepiej niż z Wujotem w wydaniu zaodrzańskim. Licytację omówiliśmy w każdym razie z typową niemiecką pedanterią i nawet zacząłem mieć nadzieję, że coś z tego będzie, to znaczy jakoś tę średnią uskrobię. Jak widzicie po tych skromnych aspiracjach, to już nie były dla mnie czasy, kiedy to –„młodości, ty nad poziomy wylatuj…”  

    Początek turnieju uzmysłowił mi, że w procesie dopinania uzgodnień postawiłem na niewłaściwego konia. Karta nam nie szła, a nawet jak szła, to nie na mnie tylko na partnerkę, którą cieszył każdy zapis na swoją stronę, nawet, jeśli to był tzw. „mały pieniążek”, czyli zapis 170 za częściówkę w kolor młodszy.

    Największy dramat był jednak na wiście. Nawet nie próbowałem żadnego motywu lingwistycznego typu „wist – rozmowa w tym samym języku”, licząc na to, że „karta nie świnia”, w końcu się odwróci i zaczniemy rozgrywać, gdzie moja partnerka zupełnie dobrze sobie radziła. O swoich możliwościach w tym zakresie przez skromność nawet nie wspomnę.

    Niestety, na kolejnym stole, a był to już stół piąty, otrzymałem znowu rękę, z którą nie wyglądało abyśmy się utrzymali przy grze. Był to najgorszy śmieć, jaki mi w tym turnieju przyszedł:

    W432

    6

    8653

    D1063

     

    Siedząca po mojej prawej pani w wieku post balzakowskim spasowała wprawdzie, ale staranność układania kart jednoznacznie wskazywała, że pani coś ma. Nie byłem jeszcze w nastroju, by licytować z moją kartą w tych założeniach (obie po partii), chociaż dla podjęcia takiej decyzji nie musiałem zużyć tyle czasu ile moja poprzedniczka.

    Pan z lewej otworzył 1 – energicznie zaalertowane przez jego partnerkę i wyjaśnione jako „co najmniej 4 kara”, no i oczy – wiście siła odzywki. Moja partnerka po starannym przyjrzeniu się swojej karcie nie zaskoczyła mnie – zajęła oczywiście kiery. To „zajęła” – jak się wkrótce przekonacie – będzie bardzo trafnym określeniem. Pani z prawej 2, zaalertowane równie energicznie przez pana z lewej i wyjaśnione, że to też co najmniej 4 kara i siła 10-11 PC. Dalszy uzupełniający komentarz „tendenz do gry w młodsze kolory”, przetłumaczyłem sobie jako brak czwórki pików. Moja karta, po pierwszym rzucie oka przestała mnie interesować. Dla zajęcia umysłu jakąś gimnastyką, zacząłem liczyć ile lew puściliśmy w siedmiu, jak do tej pory kontraktach, granych przez przeciwników.

    Rachunek wykazywał, że była to liczba pomiędzy 15 a 18. Takie standardowe bez atu. Zagłębiony w uszczegółowieniu tej liczby wyłączyłem się przez chwilę z licytacji. A w tej nie wydarzyło się nic szczególnego. Po prostu pan z lewej zapowiedział 3 BA i nastąpiły dwa pasy. Pozostali gracze już zaczęli zwijać swoje bidding-boxy, kiedy nagle zauważyli, że „Polnische Meister” nad czymś myśli. Spowodowało to, że z szacunkiem zaczęli ponownie rozsuwać – na szczęście niezbyt dużą – liczbę wyłożonych przez siebie odzywek. Znalazłem się w głupiej sytuacji. Przyznać się do tego, nad czym naprawdę myślałem nie wchodziło w rachubę. Rozeźlony nawet na kartę, która nie chciała mi przyjść i będąc pewny, że po wiście kierowym i dalszych niedokładnościach wistowych i tak złapiemy kolejne jajo i tak, wymyśliłem sobie, że przy ujawnionej licytacją przeciwników krótkości w karach, moja partnerka może mi przystawić czterokartowy fit pikowy i przy odrobinie szczęścia wezmę jakieś 8 lew na przebitkach przy niewielkiej karcie partnerki. Poza tym jak mógłbym zniweczyć tyle podwójnej roboty przy ponownym rozsuwaniu bidding-boxów przez całą pozostałą trójkę. Prawie nie wierząc własnym oczom zobaczyłem jak moja ręka wyciąga 4 . Tego to najstarsi Niemcy pewnie nie widzieli. Trzech ludzi mówi, że ma kartę, a czwarty ich przelicytowuje na niebotycznej wysokości. Pan za mną posiadał ni mniej ni więcej tylko 16 PC. Nie sądzę by jego pas był forsujący. Pan po prostu zaniemówił. Jestem pewien, że na taką okoliczność nigdy nie pobierał nauk.

    Moja partnerka, choć starająca się o zachowanie „poker face”, była raczej zadowolona z mojej akcji. Tak to przynajmniej odebrałem. Pani po prawej walczyła dość długą chwilę z własnym przerażeniem, w końcu jednak przemogło niemieckie poczucie obowiązku i pani wyciągnęła przynależną, och jak bardzo mi przynależną laskę. Po trzech pasach, które uspokoiły trochę atmosferę, choć nie moje skołatane nerwy, pan z lewej wyciągnął wist kierowy.

    W stole partnerka wyłożyła piątego asa z damą…. nie, nie w kierach. W pikach. W kierach miała 5 blotek z bodajże 9-ką. Renons w karach i trzeci as z dziewiątką trefl. Po wykryciu TAKIEGO stołu przeciwnicy poczuli się w obowiązku zapytać, czy 1 nie oznaczało czasem dwukolorówki 5-5 w kolorach starszych? Diabli wiedzą, co jakiś kolejny „Polnische Meister” mógł przywieźć w bagażu.

    – Ależ skąd – przecież partner by zaalertował – odparła z oburzeniem moja partnerka, demonstrując typową dla naszych zachodnich sąsiadów żelazną logikę i pryncypialność.

    Król pik nie stał wprawdzie w impasie, ale przeciwnicy nie zagrali ani razu w atu i po trafnym rozegraniu trefli (dzieliły się 3-3 z KW u pana) „urabowałem” 10 lew.

    Znając już dość dobrze obyczaje brydżystów zza Odry spodziewałem się interwencji sędziego. Brydżyści niemieccy wzywają prawie zawsze sędziego, kiedy czegoś nie rozumieją. Tym razem jednak przeciwnicy widocznie uznali, że sędzia nie pomoże im w zrozumieniu tego, co się stało. Zwrócili się natomiast do mojej partnerki (po niemiecku), by ta spytała mnie (po angielsku) jak doszedłem do wniosku, że dostanę tak wspaniałego dziadka. Nie wiem, co po podwójnym tłumaczeniu (najpierw przeze mnie z polskiego na nasze, to jest chciałem powiedzieć na angielskie, potem przez Karin z angielskie na niemieckie) dotarło do moich przeciwników, ale entuzjastyczne „danke Meister”, przekonało mnie, że nie pogorszyłem stosunków polsko-niemieckich na tyle, by przeszkodziło to nam wejść tam gdzie Niemcy są od początku. Jak to wpłynie na naszą grę w brydża to już inna sprawa.

    A wynik tego rozdania był dla nas najlepszym zapisem w tym turnieju.

    ]]>
    3252
    Krople nasercowe na okrągło… https://szkola.pzbs.pl/2019/04/krople-nasercowe-na-okraglo/ Sun, 28 Apr 2019 12:59:45 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3224 Krople nasercowe na okrągło…

     

    Przed wielu laty, w okresie raczkowania brydża, pewien angielski Kowalski wymyślił sygnał, który od jego nazwiska nazwano sygnałem Smitha. Polegał on na tym, że w drugiej, a najdalej trzeciej lewie wyjaśniało się, czy pierwszy wist był dobry. W czasach królowania wistu naturalnego dokonywało się tego poprzez dołożenie wysokiej karty, lub dokładania w kolejności wyższa – niższa.

    Kilkadziesiąt lat później w konkursie IBPA (International Bridge Press Association) pani Dorothy Hayden odgrzała pomysł Smitha i napisała króciutką rozprawkę na temat użyteczności tego sygnału. Punktem wyjścia była następująca konfiguracja koloru (przyjmijmy, że pikowego):

     

    xxx

    A10xxx

     

    Wist przeciwko kontraktowi w BA następuje spod asa, partner dokłada waleta, a rozgrywający bije to królem. Wistujący spod asa dochodzi do ręki, jako pierwszy z obrońców i jego zmorą jest pytanie – kto jest posiadaczem damy w kolorze wistu? Jeśli partner – mamy do ściągnięcia resztę koloru. Jeśli przeciwnik – trzeba szukać dojścia do partnera, by podegrał on wrażą figurę. Niewłaściwe zgadnięcie prowadzi do katastrofy. I w takiej sytuacji zrzutka partnera miała tę wątpliwość rozwiązać. W publikacji pani Hayden jeszcze posługiwano się wistem naturalnym, więc sygnałem potwierdzającym było dołożenie wysokiej karty.

    Pomysł pani Hayden odleżał dłuższy czas, by nagle eksplodować w naszej ojczyźnie. Zapomniano przy okazji zarówno nazwisko niezidentyfikowanego pana Smitha, jak i znanej na całym brydżowym świecie pani Hayden. Pojawiło się za to określenie potwierdzenie wistu. I jak każda nowinka zaczęła gwałtownie się plenić – od potwierdzenia przez drugiego broniącego, do potwierdzenia z obu rąk, od kontraktów w BA, do wszystkich kontraktów. W kąt poszły sygnały lavinthalo-podobne, marki, demarki i ilościówki. Oczywiście przy okazji dostosowano sygnał do mechanizmów wistu odmiennego. Uzgadnianie wistu zaczynało się (i często kończyło) ustaleniem – czy gramy potwierdzeniem wistu.

    Doprowadzało to do sytuacji, w których było i śmieszno i straszno. Przed laty opisałem rozdanie, w którym intencje partnerów rozjechały się jak budowana w socjalizmie autostrada.

     

    A53

    W84

    104

    ADW54

    9742

    965

    A75

    987

    W10

    K103

    DW982

    K32

    KD86

    AD72

    K63

    109

     

    NS po, rozd N, licytowano:

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 1 Ktr
    2 Pas Pas Ktr
    Pas 3 Pas 3 BA
    Pas Pas pas

     

    W wymaszerował posłusznie w środkowe karo, zgodnie ze stosowanym systemem wistowym. Ze stołu blotka, partner 8-ka, rozgrywający króla. Następna lewa to 10-ka trefl z ręki rozgrywającego, do której obrońcy dołożyli 7 (W) i 2 (E). Było to potwierdzenie wistu z obu rąk. Dziesiątka wzięła więc lewę. Następnego trefla zagranego do waleta (W – 8) E pobrał królem i zagrał waleta karo. Rozgrywający dołożył małe i W stanął przed „dylematem”. Partner potwierdził wist karowy, a wygląda na to, że nie ma damy. Puścił więc waleta karo, a wraz z nim dwie lewy i cały kontrakt. E posiadał bowiem na początku w karach DW98x.

    Po rozdaniu odbyła się rozmowa, nie w tym samym języku oczywiście:

    E – czy gramy potwierdzeniem wistu?

    W – oczywiście, że gramy…

    E – no to ja ci potwierdziłem wist w karo dokładając 2…

    W – ja ci też potwierdziłem dokładając 7…

    E – siódemka była dla mnie nieczytelna….

    W – ale kolejny trefl – 8-ka, chyba wyjaśniła sprawę jednoznacznie. Poza tym z licytacji było jasne, że posiadam figurę karo, bo ze słabiutką ręką popieranie koloru partnera z trzykartowym fitem nie jest najmądrzejsze.

    Problem był panelowany i z grubsza połowa popierała zagranie E. Brr…

     

    Zagranie waletem z podanej konfiguracji jest – nawet przy stosowaniu konwencji potwierdzenie wistu – niedopuszczalnym przerostem formy nad treścią. Przecież trzymając się tępo konwencji „potwierdzenie wistu”, E powinien konsekwentnie zagrać najmniejszym karem do wskazanej przez partnera figury, zmuszając go do przejęcia, co nie zablokowałoby koloru. Jeśli zaś nie dowierzał partnerowi (to taki brydżowy rak) i chciał zagrać czytelnie, to grając damę karo pokazałby nawet ślepemu swoją całą początkową konfigurację koloru.

     

    Kolejne kwiatki z tej oślej łączki.

     

    NS po, rozd. N

     

    KW

    A8654

    ADW

    DW5

    D8763

    DW32

    104

    97

    1054

    K10

    K8652

    1083

    A92

    97

    973

    AK642

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas 2
    Pas 2 BA Pas 3 BA
    Pas Pas pas

     

    N grał 3 BA po wiście w 5-kę. Rozgrywający pobrał to damą – ukrywając posiadanie waleta. Teraz nastąpiło zagranie damy trefl i trefla do asa. W dołożył ilościowo trefle w kolejności 7-9. Teraz rozgrywający wykonał impas damy pik, zgrał króla i pociągnął do końca trefle. Powstała końcówka:

     

    A8

    AW

    DW3

    4

    K10

    K8

    -

    97

    97

     

    W skompletował ilościówki w pikach i kierach, więc rozkłady były jasne dla wszystkich. W tej końcówce zagrany został kier ze stołu – W podłożył waleta, N asa, a E – po dojrzałym namyśle nie był w stanie się odblokować. Bo było potwierdzenie wistu… To, że partner podkładał waleta w kierach, oraz to – że rozgrywający mając AD w kierach – miał stuprocentowy wpust karem, a nie wymagający ciężkiego błędu wpust kierem, nie wystarczyło na rozjaśnienie mgły, jaką potwierdzenie wistu zaciągnęło nad rozdaniem.

    Szczytem bezmyślnej łopatologii należy określić zagranie E w rozdaniu:

    Turniej na maksy

    DW108

    W9

    KD9

    KW62

    9743

    A742

    W1084

    4

    K52

    K1083

    32

    10873

    A6

    D65

    A765

    AD95

     

    S grał 3 BA – wist W. Ze stołu figura a następnie zagrano pika do asa i pika. W dołożył 3-kę i 9-kę markując tą drugą kartą wartość kierową. E po wzięciu królem – zagrał w karo …. Bo potwierdzono wist…. Dołożenie 9-ki pik z oczywistej dystrybucji pików nie miało żadnego znaczenia.

    W obu przypadkach para nie uzgodniła takiej „oczywistości” jak potwierdzenie wistu, ale E uważał, że jest to oczywiste.

     

    Kolejny problem jest również wistowy i pokazuje, że nie można stosować zbyt wielu technik, zwłaszcza jak wchodzą one sobie w drogę i są inne prostsze techniki, które pozwalają odłożyć do lamusa techniki zbyt wieloznaczne.

     

    Turniej par, obie po, rozd. S

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1
    Pas 2 (1) Ktr
    3 Pas 3 BA
    Pas Pas pas

     

    1) transfer na piki

     

    Po wiście 5-ką zobaczyłeś ręce dziadka i swoje, (choć swoje już wcześniej – to dla czepialskich):

     

    KD10932

    A

    1074

    A103

    A54

    D10984

    K9

    986

     

    Zachęciłeś 4-ką, od rozgrywającego 2-ka. Zagranego pika przepuściłeś, rozgrywający wziął waletem (partner dołożył 6-kę) i kontynuował piki 8-ką (partner 7-kę) do króla, jak się bronisz? Odpowiedź jest prosta jak konstrukcja kija. Kto ma króla kier w rozdaniu? Jeśli uważacie, że partner, to po pierwsze uznaliście przeciwnika za samobójcę, który zapowiada 3 BA z drugim lub trzecim waletem w kolorze przeciwników. Drugie pytanie brzmi, – co ma partner? Nawet uwzględniając założenia powinien mieć oprócz długości kierowej jakąś wartość w bocznym kolorze na swoją licytację 3 i mocno wygląda na to, że jest to „coś” w karach. Najprościej jest przepuścić jeszcze raz pika – wszak wygląda na to, że rozgrywający nie zaniecha wyrobienia jeszcze trzech lew w tym kolorze. Jeśli tak uczynisz to partner do trzeciego pika dołoży 7-kę kier i nie będziesz miał chyba problemów z odebraniem lew karowych. Tymczasem autentyczny E zaufał sygnałowi „potwierdzenie wistu” i choć para stosowała go z uwagą: „wtedy, kiedy jest potrzeba”, czyli w sytuacji wątpliwej, trzasnął drugiego pika i z rozmachem ciął 10-ką kier.

     

    Całe rozdanie:

    KD10932

    A

    1074

    A103

    76

    W7653

    A852

    W7

    A54

    D10984

    K9

    986

    W8

    K2

    DW63

    KD542

     

     Subtelny Lavinthal

     

    Turniej par, obie po partii, licytowano:

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas 1 Pas
    Pas Pas 3 BA
    Pas Pas pas

     

     

     

    K9532

    D107

    AW976

    A74

    W983

    1032

    A82

     

    Partner zawistował 4. Ze stołu 7, podłożyłeś 8 i rozgrywający wziął to asem. W drugiej lewie rozgrywający gra 10, partner dokłada 6, ze stołu 2. Jak należy się bronić? Otóż dołożenie 6 – najmniejszego pika z zakrytych rąk, nie ma sensu, by to była ilościówka przy pewnym dojściu do stołu, nie ma sensu, by była potwierdzeniem wistu przez partnera przy pewnym stoperze w dziadku, 6-ka jest Lavinthalem!

    Dlatego trzeba bić asem pik i szukać lew w treflach, bo kara są raczej pewne, skoro rozgrywający rozpoczął wyrabianie słabszego koloru w dziadku. Żeby udrożnić komunikację pomiędzy rękami należy zagrać w trefle – małym, czyli 2-ką, co wskazuje posiadanie figury w kolorze – ustalenie po wykryciu dziadka bardzo użyteczne.

    Całe rozdanie:

     

     

    K9532

    D107

    AW976

    D86

    642

    85

    KW973

    A74

    W983

    1032

    A82

    W10

    AK5

    KD4

    D10654

     

    A w turnieju Grand Prix Polski w Poznaniu jakiś czas temu obrońcy masowo wypuszczali kontrakt, dając nawet nadróbki. Może na przeszkodzie stanął gadżet „potwierdzenie wistu”, a może lenistwo – tego nie ustalono. Raczej to pierwsze.

     

    Mecz barażowy w ekstraklasie, obie po, rozd. S, licytacja:

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas
    1 1 3 (1) Pas
    3 BA Pas Pas pas

     

    • Transfer na 3 BA

     

    Zawistowałeś damą pik. Ręce Twoje (N) i dziadka (E):

     

    DW982

    D9

    A72

    864

    K74

    K87

    W105

    AW72

     

    Rozgrywający położył króla – partner 3 – następnie zagrał 7 ze stołu do waleta w ręce. Partner do kiera dołożył 6-kę. Wziąłeś damą i jakie widzisz perspektywy obrony?

     

    Dlaczego rozgrywający wykonał impas kier z przyrzutu? Wszak bardziej normalnym zagraniem jest wcześniejsze pociągnięcie króla. To pierwsza oznaka, że rozgrywający chce coś ukryć przed nami. Druga to wczytanie się w dołożonego przez partnera kiera. Czy spośród niższych od 6-ki kart – a jest ich aż 4 – partner nie ma żadnej? Nie wchodzi w rachubę, bowiem wtedy rozgrywający miałby 6 kierów i nie licytowałby w ten sposób, ani tym bardziej rozgrywał. Zatem partner usiłuje wskazać nam jakieś wartości w karach, bowiem żaden inny sygnał w tej lewie nie ma racji bytu. Poza tym – jeżeli jest jakakolwiek szansa obłożenia kontraktu – to jest ona umiejscowiona w kolorze karowym. Należy więc grać w ten kolor. Najlepiej małą blotką wskazującą figurę, – jeśli partner miałby w karach tylko króla, to po utrzymaniu się nim podegrałby nam piki. Jeśli natomiast całe rozdanie z meczu play off w naszej ekstraklasie wyglądało tak:

    DW982

    D9

    A72

    864

    A106

    AW102

    984

    KD3

    K74

    K87

    W105

    AW72

    53

    6543

    KD63

    1095

     

    … to ściągnięcie czterech kar nie będzie problemem.

     

    Para stosowała sygnał „potwierdzenie wistu”, w związku z tym, dołożenie 6 nie niosło żadnej informacji Lavinthalowej oprócz tylko nie posiadania odpowiedniego waloru pikowego. Powstaje pytanie – czy w pierwszej lewie ten problem nie został wyjaśniony? Wszak partner nie ma asa pik, nie powinien też mieć 10-ki, bo normalnym zagraniem jest jej dołożenie, jako że partner wistując damą powinien mieć DW9xx. (uwagi, że czasami może mieć DW87x są wykrętem)

     

    Mecz Francja – Polska U-16, MEJ w Tromso

     

    NS po, rozd. E. licytacja:

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas Pas
    1 BA Pas 2 Pas
    2 Pas 3 BA Pas
    Pas pas

     

    KD2

    AK6

    92

    W10963

    A103

    W74

    A87

    AD84

    9764

    1053

    KDW3

    K7

    W85

    D982

    10654

    52

     

    Na obu stołach wist poszedł w W. Na obu stołach obaj rozgrywający zagrali ładnie w kiera do waleta. Polski zawodnik zajmujący pozycję S, dołożył do pierwszego kiera 8-kę, co – jak domniemywam, było ustosunkowaniem się do wistu w trefle. Francuz normalnie pobrał królem i otworzył piki królem. Nasz rozgrywający przepuścił, ale zabił drugiego pika asem i zagrał na iluzoryczną szansę trzecich W109 w treflach, czyli praktycznie poddał rozdanie walkowerem. Niekonsekwencja, ale nie o tym mówimy.

    Na drugim stole polska zawodniczka pobiła kiera asem, (w jakim celu?) i zagrała króla pik. S zachęcił dołożeniem 5, więc N kontynuowała damą pik, a jak ta wzięła, ujawniła króla kier i kontynuowała piki. 9 lew z niczego.

    Gdyby odrzucić sygnał potwierdzenia/niepotwierdzenia wistu, potrzebnego w tym rozdaniu jak ząb trzonowy nieboszczykowi, tylko dokładać „to, co trzeba”, to jeśliby S dołożył do kierów 2-8, to N bez trudu chyba doliczyłby się, że partner ma jeszcze dwa wyższe kiery i mogły to być wyłącznie dama i 9-ka.  Oczywiście, tak jak pobiegły wydarzenia, to S nie powinien dokładać do króla pik zachęcającej 5-ki, tylko ilościową 8-kę. Niemniej jednak uporczywe stosowanie sygnału „potwierdzenie wistu”, wbiło pierwszy gwóźdź do trumny obrońców.

    Wprawdzie obecnie wydaje się, że dogmat „potwierdzenia wistu” stał się mniej dominujący, ale ja prawie nie gram, więc może moje spostrzeżenia nie są miarodajne.

    ]]>
    3224
    ZAGRAJMY TO RAZEM https://szkola.pzbs.pl/2019/03/zagrajmy-to-razem/ Wed, 27 Mar 2019 13:37:27 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3192 ZAGRAJMY TO RAZEM

     

    1. Grając w turnieju w założeniach obie przed, otrzymałeś następującą rękę:

    2

    D96532

    A6

    AK83

    Po niemrawym początku licytacja potoczyła się:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
      Pas Pas Pas
    1 Ktr Rktr
    Pas(?) Pas Ktr Pas
    Pas Pas
    Pas Pas
    Pas pas    

     

    LHO zawistował w damę. Ręce nasze (W) i dziadka (E):

    2

    D96532

    A6

    AK83

      K843

    K4

    D10

    DW1054

     

    Mało prawdopodobnym jest, aby N zawistował spod asa. Kładziemy blotkę aby S po dojściu nie podegrał nam kar, spodziewamy się bowiem króla raczej w ręce N. Dama się utrzymuje i N kontynuuje waletem pik. Przebijamy w ręce i zagrywamy blotkę kier. Od N wyskakuje as i ponownie kontynuuje on piki 10-ką. Do blotki ze stołu S ponownie dokłada blotkę. Przebijamy. Zagranie w kiera potwierdza, że N miał singlowego asa. Sprawa wydaje się beznadziejna, chociaż… W tym momencie jedyną realna szansą jest król karo w ręce S. Musimy tylko odebrać mu kartę odejścia, jaką jest as pik. Przy okazji kradniemy lewę na niebiorącego atuta. Przebijamy więc pika i obaj obrońcy dokładają do koloru. Ściągamy damę kier i zabieramy się za trefle. Całe rozdanie:

     

      DW107

    a

    W87542

    62

     
    2

    D96532

    A6

    AK83

      K843

    K4

    D10

    DW1054

      A965

    W1087

    K93

    97

     

     

    W zasadzie mogłeś przegrać kontrakt tylko po pierwszym wiście karowym, ale układ kart nie pozwalał przeciwnikom na otwarcie tego zamrożonego koloru.

    PS.

    Tak rozegrał w turnieju Festiwalu Olimpijskiego na Rodos (1996) izraelski ekspert Moti Gelbart.

    1. W turnieju otrzymałeś:

    A653

    AKD8

    976

    54

    Licytacja:

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
          1
    Ktr 1 (1) Ktr Pas
    1 Pas 4 Pas
    Pas pas    

     

    1. Naturalne, co najmniej 4 kara

    W zawistował damą. Ręce twoje (W) i dziadka (E):

    A653

    AKD8

    976

    54

      KW

    9643

    K84

    KD76

     

    W pierwszej chwili jesteś nieco zły na partnera. Z jego ręki kontrakt byłby banalny po wiście w asa karo  przy przeciętnych rozkładach. Czy S musiałby wistować w asa karo to inna sprawa, poza tym nie ma to już kompletnie żadnego znaczenia. Oczywistym jest, że włożenie króla nie wchodzi w rachubę. Dama karo się utrzymuje i N kontynuuje waletem karo, którego również traktujesz łagodnie blotką spod króla. Z zadowoleniem przyjmujesz ukazanie się asa od S. Zrobiło się trochę lżej. Ale tylko trochę. Król karo stał się dopiero ewentualną 9-tą lewą. Na dobre położenie damy pik, czy asa trefl może liczyć nie tyle optymista ile wręcz szaleniec przekonany o tym, że jest wybrańcem bogów.

    Próba przebicia dwóch pików wymaga zastania w jednej ręce W10x kier i czterech kart w pikach. To nie wszystko. Posiadacz trzech musi mieć co najmniej 4 trefle, bo przy trzech usunie jednego na czwartego pika i przy próbie zejścia do ręki ustawi się promocja. Koncepcja przebicia dwóch pików wymaga dokładnie takiej ręki S:

    Dxxx

    W10x

    Ax

    AWxx

    Jeśli jednak walet lub 10-ka kier jest u N, nie unikniemy promocji atuta u przeciwników. Zaraz…

    W trzeciej lewie S odszedł blotką kier, co jest jego oczywistym zagraniem. Kiery muszą się dzielić 3-2. Podział kar znamy. Jeśli S ma dubla kier, to musi mieć 4 piki i 5 trefli, a przecież przeciwnicy stosują otwarcie 2 tt Precision. Tym bardziej S nie może mieć 6-ciu trefli, bo wtedy N wyszedłby w singla jak nie w pierwszej, to na pewno w drugiej lewie. W tej sytuacji układ ręki S jest taki jak wymalowaliśmy sobie powyżej. A wtedy nie interesują nas położenia waleta ani 10-ki kier. Ściągamy trzy razy atuty i gramy trefla do mariasza. Obojętnie, co zrobi S – przepuści, czy pobije. Przy najbliższej sposobności zagrywasz króla karo i co zrobi S? Wyrobienie pika lub trefla daje możliwość wyrobienia forty w kolorze zrzutki po jednej przebitce tego koloru. Król karo – początkowo wydawałoby się bezużyteczny został bohaterem rozdania. Jak to kiedyś mawiał jeden z moich partnerów – jak my mamy tego króla, to nie ma go przeciwnik. Jak nam się on nie przyda, to może nie przyda się i przeciwnikom? A inny aforysta brydżowy wynalazł powiedzenie – po coś nam tę kartę Piatnik przydzielił.

    Całe rozdanie:

      984

    105

    DW1032

    932

     
    A653

    AKD8

    976

    54

      KW

    9643

    k84

    KD76

      D1072

    W72

    A5

    AW108

     
    ]]>
    3192
    OD ROZPACZY DO NADZIEI https://szkola.pzbs.pl/2019/02/od-rozpaczy-do-nadziei/ Wed, 27 Feb 2019 10:16:45 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3132 OD ROZPACZY DO NADZIEI

    Oglądam mecz w kategorii seniorów rozgrywany po drugiej stronie Atlantyku. Jedna z drużyn ma w składzie zawodników polskich, więc nie trudno zgadnąć, przy kim jest serce kibica-Polaka. Niestety naszym nie idzie za bardzo – mówiąc eufemistycznie. Kolejne rozdanie niesie nadzieję na poprawę wyniku. „Nasi” w pokoju otwartym zatrzymali się rozsądnie w 1 BA, natomiast w zamkniętym przeciwnicy pocwałowali do końcówki:

    Obie po, licytowano:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas 1 Ktr
    Pas 1 BA Pas 2 BA
    Pas 3 BA Pas Pas
    pas

     

    Zajmujesz pozycję E i „zaposiadłeś” następujące obrazki:

    KW102

    AD8765

    DW

    2

     

    W co wistujesz? Początkujący junior wzrusza ramionami i wistuje czwartą najlepszą w kiera. Chytry rutyniarz wiedząc, że król kier jest w impasie, wychodzi w pika – waletem lub 10-ką, w zależności od ustaleń wistowych. Jeszcze bardziej chytry – nie chcąc ujawnić swojego rozkładu – nie wychodzi w piki, lecz w damę karo. Wyjście w piki bowiem – oprócz prostej zalety, jaką jest perspektywa wyrobienia naturalnej lewy, a może i forty, ujawnia skład kierowo-pikowy w ręce wistującego, co może być pomocne dla rozgrywającego. Poszukiwacz łamów czasopism brydżowych wyszedłby w singla trefl. A co robi zawodnik, któremu życzymy jak najlepiej? Wychodzi eksplorersko w asa kier. Miałoby to sens przy kierach typu AD109xx, bowiem wtedy widok waleta, czy to w ręce partnera, czy dziadka, ułatwiłby dalszą kontynuację koloru właściwą kartą. Oczywistym mankamentem takiego zagrania byłby brak szybkiego dojścia do ręki do wyrobionych kierów.

    Po takim coup de telescope pokazał się dziadek:

    KW102

    AD8765

    DW

    2

    A97

    43

    AK73

    AW54

     

    Od partnera spada walet, a od rozgrywającego 2-ka. Jesteś speszony nieco, bo widać, że zagranie czwartą najlepszą było lepsze, co najmniej o jedną lewę. Ale dzięki takiemu zagraniu widzisz dziadka i jesteś nieco mądrzejszy. W co grasz dalej?

    Widząc bezużyteczność swoich figurek karowych wyszedłbyś być w może w damę, a może w waleta dla zmyłki, a także dla sprawdzenia, czy partner ma np. 109xx, bo wtedy po zagraniu waletem Cię zachęci i będziesz mógł zliczyć lewy w karach, jakie może wziąć rozgrywający. Jednak brak licytacji pików przez N skłania Cię do zagrania w waleta pik, bowiem intuicyjnie czujesz, że partner miał waleta kier singlowego, a nie np. W10 sec. Rozgrywający puszcza to do ręki, więc okazuje się, że nawinąłeś się po raz drugi. Dalej już tylko dokładasz karty, chociaż będziesz jeszcze miał okazję do wistowania.

    Całe rozdanie bowiem przedstawia się następująco:

     

    D64

    K1092

    865

    D97

    853

    W

    10942

    K10863

    KW102

    AD8765

    DW

    2

    A97

    43

    AK73

    AW54

     

    Rozgrywający zaimpasował nieudanie króla trefl, zabił odwrót pikowy i doszło do końcówki:

     

    6

    K109

    865

    D9

    8

    10942

    10863

    K2

    D8765

    DW

    9

    4

    AK73

    A54

     

    Mając pełną jasność w temacie, rozgrywający zaimpasował 10-kę trefl, ściągnął damę, dwa topy karowe oraz asa trefl i wpuścił pikiem E, by ten mógł wykazać się po raz kolejny maestrią wistową. Teraz jednak E już nie musiał się natężać, by w dwukartowej końcówce wyjść spod damy kier. Jakby ktoś, oglądając całe rozdanie, zapytany, która ze stron weźmie więcej lew kierowych w rozdaniu bezatutowym, postawił na NS, mógłby wygrać kupę kasy, gdyby takie zakłady przyjmowali bukmacherzy.

    To było rozdanie przygnębiające. Teraz kolej na optymistyczne.

    Australian Grand Nationals, mecz, obie po, dealer N

    Licytacja:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas 1
    Ktr Rktr(1) 2 3
    4 Ktr Pas Pas
    pas

     

    1) trzy kiery

    KD87

    KD4

    KW875

    3

    9653

    AW87

    9

    AKDW

    AW42

    9

    43

    1098742

    10

    106532

    AD1062

    65

     

    S zawistował czwartą najlepszą w kiery. Odegra to decydującą rolę w końcówce rozdania, choć na razie jest niezmiernie trudno tę rolę dostrzec. Miłośnicy analizy mogą w tym momencie odszukać znaczenie takiego wistu, bowiem przebieg dalszych wydarzeń nie jest specjalnie trudny do odgadnięcia.

    Rozgrywający zabił to asem i zagrał pika. N popełnił w tym momencie błąd nie podkładając figury. Dołożenie jej stanowi bowiem niezwykle istotne tempo dla obu stron konfliktu. E położył waleta i wziął na niego lewę. Od tej chwili szala zwycięstwa przechyliła się na stronę rozgrywającego. Zagrał on teraz dwa razy trefle. N przebił i zagrał króla kier – przebitego przez E. Kolejny trefl przebity przez N i dochodzi do końcówki:

     

    K

    D

    KW875

    965

    W8

    9

    W

    A4

    43

    1098

    1065

    AD102

     

    Zajmujący pozycję N młody junior, zdał sobie sprawę z konieczności skrócenia atutów w ręce E, by nie miał on dojścia do fort treflowych, póki ten kolor się blokuje, ale zagranie damy kier wyrabiało waleta i wszystkie lewy treflowe nie były rozgrywającemu potrzebne. W tej sytuacji zachował zimną krew i zagrał w karo dopuszczając partnera do ręki, a ten stanął na wysokości zadania i odszedł w kiera. I teraz od dołożenia jednej z dwóch kart zależał obrót 19 imp (na drugim stole NS grali 4 z kontrą za 500). Rozgrywający nie trafił i poległ bez jednej. I teraz widać, że gdyby S wyszedł w drugą kolejną – tak jak się wistuje w Polsce – to rozgrywający, jeśli nie dostałby amnezji, nie miałby problemów z trafieniem palcówki.

    Abstrahując od błędu, jakim było nie podłożenie figury pik, zachowanie N należy ocenić bardzo wysoko, a i jego partner był nie od macochy.  Bohaterami drugiej części rozdania byli dwaj australijscy dwudziestolatkowie Jeremy Rosen (N) i Ben Kingham (S).

    Z młodością można zawsze wiązać nadzieje…

    ]]>
    3132
    STEROWANIE – CZYLI KTO KOGO? https://szkola.pzbs.pl/2019/01/sterowanie-czyli-kto-kogo/ https://szkola.pzbs.pl/2019/01/sterowanie-czyli-kto-kogo/#comments Mon, 28 Jan 2019 16:20:08 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3095 STEROWANIE – CZYLI KTO KOGO?

    Gdyby przebadać środowisko brydżowe pod względem cybernetycznej teorii charakterów Mariana Mazura, okazałoby się zapewne, że olbrzymia większość członków tej społeczności jest niezwykle podatna na różne formy sterowania. Nic w tym dziwnego. Większość grających w brydża to ludzie o ponadprzeciętnym zmyśle obserwacji, których uwadze nie uchodzą bardzo subtelne drobiazgi takie jak tempo dokładania kart, najdrobniejsze nawet wahnięcia, przyruchy – w tym np. tzw. „zatachlowania”. To ostatnie szczególnie dobrze służy do wysterowania działań partnera, choć i na przeciwnika może zadziałać skutecznie.

    Oto przypadek opisany przez Krzysztofa Jędrzejowskiego (sierpień 1979):

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
        1 2
    Ktr(1) Pas Pas pas
    1. Karna! Tak się jeszcze za Gierka grywało

     

      842

    872

    108

    AW1082

     

      KW76

    KW963

    9

    K74

     

     

     

    W wyszedł damą kier. Rozgrywający zabił asem i zagrał damę trefl. Od W 9-ka (wist naturalny). E wziął królem. Teraz obrona wydaje się prosta. Dwa razy kiery, partner do drugiego usunie trefla, odejście 7 z Lavinthalem na piki itd… Kiedy jednak E zagrał K jego partner wykonał po mistrzowsku manewr zwany „zatachlowaniem”, jako, że miał od początku rękę:

      A103

    D105

    KW53

    953

     

     

    E odebrał przesłanie i wyszedł w piki. Jako że mecz odbywał się na szczycie I ligi (wówczas najwyższej, kibice, świadkowie) sędziemu udało się ustalić stan faktyczny i wymierzyć jakąś karę (teraz to się nazywa przywróceniem sprawiedliwościJ).

    Ile takich incydentów ma miejsce w turniejach par – tego nikt nie zliczył. Ustalenie stanu faktycznego kończy się zresztą w takich sytuacjach większą lub mniejszą awanturą.

    O próbie sterowania przeciwnikiem pisał Karol Mykietyn w Świecie Brydża 3/91.

    Rozgrywający 3 BA miał w kolorze ataku 762 i po zagraniu w damę dołożył z „lekkim, charakterystycznym wahnięciem szóstkę”.

    – Puszczasz Poldziu? – zapytał ze zrozumieniem wistujący i kontynuował waletem. Możliwość manewru rozgrywającego została zredukowana do 72, ale i tak chwilę potrwało zanim zdecydował się na 2-kę.

    – Znowu puszczasz? – ponowił pytanie wistujący i kontynuował obciąganie 7-karta.

    Tym razem próba sterowania nie wyszła z powodów obiektywnych.

    Udała się natomiast w obserwowanym przeze mnie rozdaniu, gdzie rozgrywający 2 BA junior miał w ręce KW10xx do Dxx w stole. Dojść do ręki oprócz tego koloru nie miał. Zagrał więc blotkę spod damy i z delikatnym, choć wyraźnie widocznym „wahelkiem”  położył króla. Obrońca dał się kupić i pobił trzecim asem.

    Kiedy po skończonym rozdaniu zwróciłem uwagę rozgrywającemu na – delikatnie mówiąc – niestosowność takiego zachowania, tenże z rozbrajającą szczerością odpowiedział, że w jego środowisku wszyscy najlepsi tak grają, a on to mimo woli przyswoił. I to była prawda. Niestety…

    Sterowanie skuteczne można wykonywać dzięki odpowiedniemu układaniu kart. Metoda jest szczególnie skuteczna, kiedy gra się przeciwko „bystrzakom”, pilnie obserwującym skąd obrońca wyciąga karty. Daje to czasem znakomite efekty, jak w przypadku opisanym przez mojego ulubionego autora K.M. w Świecie Brydża. 7-7/93:

    Rozgrywający posiadał kolor KDx – A9xx. RHO do króla dołożył trzecią z brzegu – blotkę. Do damy drugą z brzegu – była to 10-ka. Do trzeciej lewy wziętej asem dołożył pierwszą z brzegu i ku boleści rozgrywającego nie był to walet, lecz blotka innego koloru.

    Boleść rozgrywającego byłą tak wielka, ze zawezwał sędziego, aby zaprotestować przeciwko tak nienaturalnemu układaniu kart przez obrońcę.

    Prymitywny sposób schowania np. damy za blotkę i ułatwienie zajrzenia w karty przeciwnikowi jest już tak ograny, że mało kto go stosuje – też do technik sterowania zaliczyć należy. Od czegoś wszak trzeba było zaczynać.

    Kiedy rozgrywający zagrywa ze stołu singletona w bocznym kolorze, a my mamy asa i podejrzewamy, że rozgrywający ma palcówkę, przy dokładaniu blotki dobrze jest wykazać ostentacyjnie brak zainteresowania, konwersując np. z kibicem lub rozglądając się po swoim wachlarzu kart z miną, że naszym jedynym celem jest nie popełnienie fałszywego renonsu. Można też posiadając damę zagrać na odwrotny sztos – nerwowym ruchem dołożyć kartę jak mało doświadczony pokerzysta, który blefuje z parą siódemek.

    A czy zauważyliście Państwo, jak bardzo podatni są obrońcy na zmiany tempa gry przez rozgrywającego? Jak on szybko – to obrońcy też. Daje to możliwość przygotowania do trafnego rozwiązania palcówki. W tym celu zgrywamy szybko dwie, trzy lewy w jednym kolorze, po czym równie szybko zagrywamy kolor palcówkowy. I teraz chwila „zapowietrzenia” obrońcy daje dodatkowe szanse rozgrywającemu.

    Osobną niejako okazją jest tzw. „brydż gadany”. Zdarza się to przy spotkaniu „dobrych znajomych”, przy czym jedna para to wyjadacze, a druga to gracze, którzy się dowartościowują poprzez zażyłość z mistrzami. Opowiadano mi kiedyś, (bo aranżerzy takich sytuacji lubią się potem pochwalić) jak w takim układzie wyjadacz rozgrywał kolor atutowy A109xx – W8x. Po zagraniu waleta ze stołu, kiedy RHO chwilę kombinował, co dołożyć, rozgrywający „pomógł” mu w decyzji oświadczeniem:

    – kładź tę damę, bo i tak ci ją wyjmę…

    Obrońca posłuchał rady i dołożył…króla!!! Damę miał jego partner. Singlową!

    Inny niewiarygodny przypadek też znam z opowieści wykonawców. W licytacji dwustronnej, kiedy jedni licytowali kiery, a drudzy piki i spór doszedł do wysokości trzech, gracz strony pikowej miał decyzję – pasować, kontrować, czy przepchnąć się w 3 pik. Wybrał to ostatnie. Słusznie, bo szło, ale przeciwnicy puścili jeszcze nadróbkę, co spowodowało między nimi ożywioną wymianę poglądów.

    W poprzek padających „argumentów” drugi z „pikowiczów” – niewątpliwy znawca ułomności ludzkiej natury – puścił komentarz:

    – Partnerze tak długo się zastanawiałeś nad dopychem, a poszło z nadróbką…

    Przeciwnik, nie przerywając dyskusji z partnerem, własnoręcznie zapisał do protokołu 650…

     

    ]]>
    https://szkola.pzbs.pl/2019/01/sterowanie-czyli-kto-kogo/feed/ 2 3095
    DLACZEGO NIE ROBISZ POSTĘPÓW? https://szkola.pzbs.pl/2018/12/dlaczego-nie-robisz-postepow/ Sun, 30 Dec 2018 15:56:26 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3059  

    DLACZEGO NIE ROBISZ POSTĘPÓW?

     

    Plagiatuję tytuł z bardzo starego „Brydża”, choć będzie dotyczył odrobinę innej materii.

    Param się uczeniem brydża już jakieś 40 lat z małym okładem. Moimi podopiecznymi byli i są brydżyści w różnym wieku (rozpiętość tak około 60 lat). Aktualnie są to studenci dwóch rodzajów uczelni – Uniwersytetu Trzeciego Wieku oraz Politechniki. Oczywiście wśród moich „słuchaczy” było nie tylko 712 moich brydżowych partnerów, ale i tysiące (myślę, że nie przesadziłem) przygodnych krótkotrwałych konsultantów pytających – co licytujesz, w co wistujesz, jak rozgrywasz?

    Jakieś czterdzieści lat temu z okładem, kiedy udało się rozpocząć rozgrywanie turniejów brydża w moim mieście, na każdej „cygarpauzie” molestowano mnie powyższymi pytaniami. Ponieważ od wielu lat stosuję selekcję negatywną przy wyborze zagrań, zaczynałem odpowiedź od wyboru tego działania, które według mnie jest najgorsze, lub jest jednym z gorszych. Jak – nader często – trafiałem od razu wybór, którego dokonał pytający – przerywano mi stwierdzeniem – nie masz racji, nawet nie słuchając argumentów dlaczego tak (nie)wybrałem. Ponieważ takie zdarzenia były nagminne „opodatkowałem”, to znaczy chciałem opodatkować pytających kaucją 10-złotową, do zwrotu jak nie będzie się mi przerywać. Pożytecznym efektem było nie to, że się dorobiłem, ale to, że przestano mi zawracać głowę. Spowodowało to również inne widzenie przeze mnie dyskusji partnerów brydżowych – zazwyczaj po jakimś klopsie – co wyglądało tak, że obaj partnerzy mówili jednocześnie przekrzykując się nawzajem, często mając twarze zbliżone do siebie na odległość piędzi. Potem, kiedy aparat fotograficzny stał się elementem codziennego użytku, jak nie przymierzając chusteczka do nosa, zrobiłem pewną liczbę zdjęć tak dyskutujących partnerów, które wyświetlałem dyskutantom na ekranie aparatu rozładowując napięcie pomiędzy dyskutantami.

    W czasach współczesnych, – kiedy styl dyskusji nakreślili dziennikarze kategorii M.O. (nie mylić z milicją obywatelską), zjawisko równoczesnego mówienia stało się plagą jak nie przymierzając AIDS. Co miewam ochotę zrobić, jak jestem w takiej sytuacji uczestnikiem, nie powiem, bo cenzura by nie przepuściła. Zazwyczaj przestaję mówić i nucę sobie w duchu jakąś kabaretową piosenkę.

    Głębsze zastanawianie się nad tym zjawiskiem – wyłącznie w zakresie mojej działalności niosącego kaganek brydżowej oświaty – przywiodło mi na myśl takie porównanie – ja wystrzeliwuję rakiety z zaopatrzeniem, a moi słuchacze wystrzeliwują antyrakiety mające za cel unieszkodliwienie moich rakiet przed dotarciem do celu. Te antyrakiety są w takim stylu jak w anegdotce (podobno autentycznej) z obszarów dumnego Albionu. Tamże zapytano pewną panią, dlaczego nie skontrowała szlema w piki mając asa atutowego? Bo pan Meredith zawsze rekontruje – wyjaśniła z angielską flegmą leciwa lady.

    Staram się uzmysłowić moim interlokutorom, że wytaczając przedwcześnie swoje działa obronne, blokują przepływ płynącej z moich wyjaśnień informacji, w związku z czym nie dociera ona do ich świadomości przynajmniej w dużej części. Często dla rozluźnienia atmosfery używam porównania z sądu, gdzie oskarżony może łgać do woli, bez żadnych z tego powodu konsekwencji, natomiast świadkowi nie wolno tego czynić. Kontrargumenty bowiem moich rozmówców nader często są w stylu przytoczonej anegdotki z angielską lady.

    Przed laty – będąc człowiekiem stanu wolnego – byłem porywany przez dyżurujących na pogotowiu lekarzy z mojego klubu, gdzie grywałem w brydża po zakończeniu jego działalności, czyli po godzinie 23 i dowożono mnie karetką na dyżur na tzw. „nocnika”. Panowie lekarze grali z dopingiem finansowym, w zasadzie przekraczającym moje możliwości, ale eufemistycznie mówiąc nie dokładałem do tego interesu. Panowie mieli świadomość, że uprawiam brydża wyczynowo, więc wydawało mi się (miałem duszę belfra od urodzenia), że nie będzie nietaktem, jak będę się z eskulapami dzielił swoją brydżową wiedzą. Jakoś tak dość wcześnie przekonano mnie, że to nie jest dobry pomysł. A spowodowało to następujące wydarzenie:

     

    653

    86

    W4

    AKDW54

    872

    W943

    7632

    32

    DW104

    A1072

    KD105

    7

    AK9

    KD5

    A98

    10986

     

    Rozdanie w grubsza wyglądało tak jak wyżej (nie mam gwarancji, że moja starcza pamięć starcza na dokładne odtworzenie rozkładu). Mój partner otworzył z ręką N 1 ttt. E zmilczał (nie miał żadnej 5-ki na wejście, a kontra byłaby karna – tak za Gomułki grywano w domowych brydżach), a ja (pamiętajcie była późna noc, byłem dużo do przodu, poza tym tak się wtedy grywało) gruchnąłem 6 BA. Tym razem E zaoponował, a mój partner na ostatniej ręce odwinął. Wykładając dziadka tonem pytająco-twierdzącym rzekł – miałam na re (?)(!)…

    Wist na moje szczęście nastąpił w piki. Komunikując się treflami ze stołem podegrałem dwa razy kiery. Pan doktor na E raz przepuścił, ale na drugie przepuszczenie zabrakło mu umiejętności, więc szybko doprowadziłem do końcówki:

     

    ppp 6

    ccc –

    kkk W

    ttt   4

    ppp 8                 N           ppp DW

    ccc W                    W      E        ccc  –

    kkk 7                 S            kkk D

    ttt   –                                ttt   –

    ppp K9

    ccc –

    kkk 9

    ttt   –

    …w której zagranie ostatniego trefla przymusiło rękę E.

    Kiedy ośmieliłem się zwrócić uwagę panu doktorowi na E, że gdyby przepuścił jeszcze raz kiera, to nie mógłbym wygrać kontraktu, pan doktor nie zainteresował się, na czym polegała by ta różnica, tylko wysyczał, (jeśli to słowo w pełni oddaje styl wypowiedzi) – panie, pan mnie nie będziesz uczył grać w brydża! Szybko przeprosiłem, a na moje usprawiedliwienie dodam, że nie znałem wówczas jeszcze świetnego powiedzenia znakomitego Jerzego Czekańskiego – nie tłumacz dyletantowi, co to jest przymus. Laik nigdy nie zrozumie teorii kwantów…

    To, że chciałem zarzynać kurę znoszące złote jajka – nie wspomnę.  Każdy bowiem taki „nocnik” wydatnie wzmacniał moją chudą nauczycielską pensyjkę…

    ]]>
    3059
    Uczmy się na błędach https://szkola.pzbs.pl/2018/11/uczmy-sie-na-bledach-3/ Fri, 30 Nov 2018 19:48:31 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=3029 UCZMY SIĘ NA BŁĘDACH

    W turnieju par otrzymałeś na drugiej pozycji niebrzydką rękę:

    6

    ADW10

    AK52

    K932

     

    Przeciwnik z prawej spasował, teraz twoja kolej. Masz w systemie otwarcie 1 z taką ręką. Czy cię coś nie niepokoi? Jeśli instynktownie czujesz, że posiadana ręka może sprawić kłopoty w dalszej licytacji, to chwała twojej intuicji. Jeśli stosujesz zasadę approach Culbertsona, to wiesz, że nie można z tą ręką otworzyć 1.

    Jeśli nie wiesz, na czym polega zasada approach, to może zrozumiesz niezbyt zręczną nazwę polską zasada przygotowania. Polega ona na przewidywaniu dalszego przebiegu licytacji. Przykładowo – jeśli grasz otwarciem 1 BA w sile 15-17 PC w składzie zrównoważonym i otrzymałeś taką właśnie rękę w sile powiedzmy – 16 PC, w składzie 4-3-3-3 i przez nieuwagę otworzyłeś z nią 1 ttt, to po praktycznie dowolnej odpowiedzi partnera na wysokości jednego szczególnie, żaden twój rebid nie odda charakteru twojej ręki. Po odpowiedzi 1 zalicytowanie 1 BA oznacza bowiem siłę 18-20(21) PC, 1 czy 1 zalicytowane z trójki zaniży posiadaną przez ciebie siłę. Podobne problemy powstają po odpowiedzi 1, czy 1. Znowu odpowiedź 1 BA zaniży wartość naszej ręki, zaś 2 BA zawyży w sposób wyraźny posiadane walory. Nawet, jeśli partner wstrzeli się nam w starszą czwórkę, nie unikniemy problemu właściwego rebidu – podniesienie partnera do 2-ch będzie zaniżeniem siły ręki, podniesienie do 3-ch wskaże rękę w układzie 5 trefli i uzgodniona czwórka w sile inwitowej.

    Jeśli przyłożysz te wymogi w zakresie przewidywania, co będzie dalej, to zrób najprostszą symulację po dwóch odpowiedziach partnera – 1 i 1 BA. Po 1 nie masz co powiedzieć z kilku powodów – 1 BA jest niedolicytowaniem karty, oraz nie powinno zawierać singletona. Podobnie 2 BA jest dla odmiany przelicytowaniem posiadanych walorów, których odpowiedź partnera 1 nie wzmocniła, a wręcz przeciwnie. Inne odzywki np. 2 oznacza siłę od 15 PC, ale na 5+ treflach, 2 jest np. odwrotką, lub odzywką rewersową, wymagającą posiadania także 5+ trefli. Najmniejszym złem byłby wybór w zaistniałej sytuacji odzywki 2, ale słabość koloru treflowego jest porażająca i jak partner w dobrej wierze zechce na ten kolor wrócić, kłopoty nasze się spotęgują.

     

    Tak przygotowany jaką odzywkę wybierasz z posiadaną ręką?

     

    Najmniej kłopotów spowoduje otwarcie 1. Rozważmy sytuacje, w jakich znajdziemy się po różnych odpowiedziach partnera:

    1.

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas 1 Pas
    ?

     

    Podnosimy partnera do 3 lub 4 kierów w zależności od tego, co nam w duszy zagra. Oszukujemy partnera tylko o jedną kartę w karach (chyba, że mamy przedyskutowane z partnerem, że możliwa jest na taką licytację ręka trójkolorowa, to wtedy wcale nie oszukujemy).

    2.

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas 1 Pas
    ?

     

    Licytujemy rewers 2 , z uwarunkowaniami wyszczególnionymi wyżej.

    3.

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Pas 1 BA Pas
    ?

     

    Tu również licytujemy 2 , planując w następnej kolejności – jeśli licytacja pozwoli – wskazać trefle.

    Tymczasem w autentycznym rozdaniu zawodnik legitymujący się tytułem mistrza międzynarodowego zajmujący pozycję E tak się zapętlił:

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas 1 Pas
    1 Pas 1 BA Pas
    Pas pas

     

    Całe rozdanie:

    Obie przed, rozd. N

     

    KW53

    K753

    9

    D754

    A1084

    862

    W86

    AW6

    6

    ADW10

    AK52

    K932

    D972

    94

    D10743

    108

     

    Po wiście karo spod damy 10 lew było pewne, a przeciwnicy, którzy wycenili siłę rozgrywającego na 12-14 PC, puścili jeszcze jedną lewkę. 210 nijak się jednak nie miało do komina końcówek, do których inni dochodzili bez trudu.

    Często stwierdzam istnienie poważnych braków w wyszkoleniu technicznym graczy nawet na poziomie arcymistrzowskim (bo tych namnożyło się jak mrówków). Jest to zrozumiałe, bo większość z nas zdobywała wiedzę brydżową w sposób nieuporządkowany, a wręcz chaotyczny. Miałem tego dowody w latach 80-tych, kiedy masowo organizowano kursy trenerskie i instruktorskie. Jego uczestnikami było wielu opromienionych sukcesami zawodników, którzy w testach czystej wiedzy brydżowej wypadali nadzwyczaj blado. Naturalnie nie wszyscy, ale ci drudzy niestety byli wyjątkami. Sam pamiętam jak rozdziawiałem paszczę słuchając wykładów Zbigniewa Szuriga. A jadąc na kurs byłem przekonany, że wszystkie rozumy brydżowe pozjadałem.

    Przeto polecam zaglądanie na stronę SZKOŁA gdzie umieszczone zostały elementy fundamentów sztuki brydżowej. Przydadzą się każdemu.

     

     

     

    ]]>
    3029
    „DŻENTELMENI” BRYDŻA https://szkola.pzbs.pl/2018/10/dzentelmeni-brydza/ Sat, 27 Oct 2018 11:05:47 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=2979 „DŻENTELMENI” BRYDŻA

     

    1. „Dżentelmen” Svarc

     

    W N E S
    Lebioda Boulenger Wilkosz Svarc
    1 Pas Pas Ktr
    2 (!) 2 Pas 3 BA
    Pas Pas pas  

     

    Obie po, rozd. W

      542

    D8

    KD962

    984

     
    A8

    AKW6

    W753

    D106

      10962

    742

    108

    7532

      KDW7

    10953

    A4

    AKW

     

     

    Relacja Andrzeja Wilkosza:

    „Lebioda wistuje A, K i…blotkę karo! Svarc bije asem i gra 10-kę. Lebioda bierze waletem i kontynuuje blotką karo, uniemożliwiając w ten sposób rozgrywającemu ustawienie przymusu treflowo-karowego (zerwać komunikację można było jeszcze po dojściu asem pik, ale bez dwukrotnego zagrania w karo przymus ten ustawiłby się automatycznie – dop. R.K.). Svarc zmuszony jest zagrać kara z góry i przegrywa bez jednej. Okazuje się jednak, że umiejętność honorowego przegrywania jest obca nawet dla tak znakomitej pary. Svarc rzuca się na karty Lebiody i widząc, że zalicytował on 2 z trzecią damą wszczyna olbrzymia aferę.

    Tłumaczenie Lebiody, ze mój pas po 1 (sztuczne) wskazywał na longera w tym kolorze, jeszcze bardziej rozjątrzyło pana Svarca. Koronnym jego argumentem stał się teraz fakt nie wpisania do naszego systemu znaczenia odzywki pas po otwarciu 1. Dyrektor turnieju pan Franklin w pierwszej chwili oddalił protest Francuza. Później jednak na skutek bardzo gwałtownej reakcji Svarca werdykt został ku naszemu zdumieniu zmieniony i rozdanie uznano za nierozegrane”.

     

    Powoduje to, że w prestiżowym turnieju „Sunday Times” 1971 Francuzi zajmują 3 miejsce a Lebioda – Wilkosz 4-te.

    Po latach widziałem na Olimpiadzie na Rodos jak prezes Francuskiej Federacji Brydżowej – niejaki Beineix – przeganiał Svarca z miejsca przeznaczonego dla dziennikarzy jak bezdomnego włóczęgę. Miałem bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony żal mi się zrobiło bardzo starego już w tym czasie Svarca, z drugiej pamiętając o jego zachowaniu ćwierć wieku wcześniej pomyślałem, że jednak sprawdza się powiedzenie „kto mieczem wojuje, od miecza ginie”. Myślę, że i pan Beineix (25 lat ciupy za sam wygląd) też się kiedyś doczeka za swoje.

     

    1. Wisty w widne karty

     

    NS po, dealer E, licytacja:

     

     

    W N E S
    M. Jezioro P. Milde
        Pas 1
    1 BA(1) Ktr 2 3
    Pas 4 Pas 4 BA
    Pas 5 Pas 6
    Pas Pas pas  

     

    1) dziwne

      105

    A107543

    KD10

    D7

     
    W6

    W962

    987643

    A

      873

    W52

    K1095432

      AKD942

    KD8

    A

    W86

     

     

    Komentarz dziennikarza (H.N.) :

    ,„W co należy zaatakować z pozycji W? Partner nie skontrował 5 , ani 6 , tym samym atak karowy nie wchodzi w rachubę. Można oczywiście pociągnąć asa trefl, ale co dalej? (rzeczywiście totalna bezradność – sic – dop. R.K.). Przecież po wejściu 2 przeciwnicy dopadli do szlemika. Macieszczak z rezygnacją zaatakował 2-ką kier. Milde (rozgrywający) „poprawił się w siodle” ujrzawszy stół, a potem tylko głucho jęknął, gdy spadł grad obustronnych przebitek. W protokole zapisany został wynik 500 dla strony WE (bez pięciu po partii)”

     

    PS.

    Redaktor H.N. znakomicie odegrał tu rolę adwokata. A ja myślę, że wist został po prostu zacynkowany. Po normalnej obronie – as trefl – dołożona 10-ka, kier przebity, trefl przebity, kier przebity i po raz trzeci trefl dawał wpadkę tylko bez 4-ch.

    ]]>
    2979
    ADRENALINKA CIEKŁA, OJ CIEKŁA… https://szkola.pzbs.pl/2018/09/adrenalinka-ciekla-oj-ciekla/ Sat, 29 Sep 2018 16:08:38 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=2940 ADRENALINKA CIEKŁA, OJ CIEKŁA…

     

    W piątkowe przedpołudnie wpadłem na salę gier w poszukiwaniu swojego prezesa. Zamiast tego zostałem upolowany przez kolejnego 649 partnera.

    Początek mieliśmy więcej niż przyzwoity, środek i finisz znacznie gorszy. Myśleliśmy, że to bieg na 100 metrów a okazało się, że to jest 1500.

    W ostatniej sesji trzy rozdania podniosły poziom mojej adrenaliny prawie jak za młodych lat.

     

    Obie po, rozd. N

      AD1085

    4

    W986

    976

     

    AKD107532

    K

    AKW3

      97

    W986

    7432

    1054

      KW6432

    AD106

    D82

     

     

    Na trzeciej ręce S otworzył 1 pik. Na razie skontrowałem, ufając, że być może uda mi się kiedyś objaśnić. Z lewej chytry pas, co moje receptory zakonotowały, natomiast odzywka mojego spowodowała u mnie skok adrenaliny. Zapodał mianowicie 2 kier!!!. Teraz ufny, że kiery są raczej pełne musiałem coś zachytrzyć. RHO zameldował się dwoma pikami, a ja na razie powiedziałem skromnie 4 kier, będąc niezłomnie pewny, że LHO wreszcie ujawni swój fit pikowy. I tak się stało. Kiedy wraże 4 pik dobiegło do mnie zalicytowałem 4 BA, że to niby mogę grać jeszcze w inny kolor. Partner po mękach Tantala wykrztusił 5 kier, a ja dołożyłem do 6-ciu. LHO się chwilę powachlował, ale przekonany, że mój drugi kolor zadziera partner, spasował, co też uczynili pozostali gracze. 1430 dało 75%.

    Jeszcze dobrze nie wyrównałem poziomu adrenaliny, kiedy następne rozdanie okazało się być również dwukolorowe, choć znacznie bardziej zrównoważone:

    Obie przed, rozd. E

      965

    A9

    K952

    9654

     
    3

    W108763

    KDW1082

      W1082

    K2

    D8763

    A7

      AKD74

    D54

    AW104

    3

     

     

    S niezrażony nieskutecznością otwarcia 1 pik, uczynił to po raz wtóry. Skoczyłem treflami odrzucając precz konwencję Michaelsa. Z lewej już tym razem bez przeczekania 3 pik, a partner 4 trefl. S – 4 pik, a ja oczywiście 5 trefl. N z hukiem skontrował i nie podejrzewając tego, co mam poszedł przygotować sobie przebitkę w kierach szarpiąc asa. W drugiej lewie zagrał już w atuta, ale był to ruch typu „the bridge too far”. Za 550 mieliśmy 90%.

    Ostatnie trzecie rozdanie nadadrenalinowe mogłoby dostarczyć widowni, gdyby takowa była, pierwszorzędnego ubawu:

    NS po, rozd. W

      754

    AD85

    K86

    K87

     
    9

    76

    ADW1042

    10654

      AW103

    W

    93

    ADW932

      KD862

    K109432

    76

     

     

    Licytacja:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas 1
    5 Ktr Pas
    Pas Pas Pas
    7 Ktr Pas Pas
    pas      

     

    Poza otwarciem 3 trefl i odzywką 4 trefl wszystkie inne mogły być zaskarżone do dowolnego sądu. Najdziwniejszym jednak w tym rozdaniu okazał się rezultat. Za wpadkę bez dwóch jeszcze pierniczek wydał 25% reszty. Za elementarną pałę na szlemika kierowego i 500 dla WE pierniczek wydawałby mniejszą, bo tylko niespełna 7% resztę, ale dla NS-u…

    ]]>
    2940
    KŁOPOTY Z BLACKWOODEM? https://szkola.pzbs.pl/2018/08/klopoty-z-blackwoodem/ Sun, 26 Aug 2018 21:06:41 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=2867 KŁOPOTY Z BLACKWOODEM?

     

    Na forum bridge poskarżył się jeden z uczestników na przegrane rozdanie z rękami:

    KDW10

    4

    AK864

    W76

    874

    KW5

    5

    AKD954

    Licytacja:

    W                        N                           E                           S

    gracz 1                gracz 2                   gracz 3                  gracz 4

    1                    pas                        2                         pas

    2                     pas                        3                         pas

    4                     pas                         4 BA( ?)                          pas

    (1 as)           pas                        6  (akt rozpaczy)

     

    Rozdanie zostało początkowo zaprezentowane jako problem z ręki E po rewersie 2 . Nie będę cytował wypowiedzi z forum, byłem jedynym, który zaproponował 2 BA, jako odzywkę mającą na celu ujawnienie w miarę do końca składu ręki W. Bowiem ewentualny singleton trefl w ręce partnera powinien natychmiast ostudzić nasze aspiracje. Pełny fit treflowy natomiast wręcz przeciwnie. Dalsza licytacja według mnie powinna przebiegać tak:

     

    W                        N                           E                           S

    gracz 1                gracz 2                   gracz 3                  gracz 4

    1                    pas                        2                         pas

    2                     pas                        2 BA                     pas

                        pas                        4 (1)                     pas

                       pas                        4 (2)                    pas

                        pas                        5 

    1. wezwanie do cue bidu
    2. cue bid/last train

    Wątpliwości może budzić cue bid 4  z króla do singla partnera. Ale to nie powinno być rozumiane  jako cue bid, ale jako last train – przygotowanie decyzji, który z partnerów powinien zastosować Blackwooda.

    Tu trzeba przypomnieć uzupełniającą uwagę dotyczącą stosowania Blackwooda – o asy przy uzgodnionych treflach może zapytać ten z partnerów, który ma co najmniej dwa asy, zaś przy uzgodnionych karach – ten, który ma przynajmniej jednego.

    Teraz, kiedy asów pojawiło się 5, reguła ta powinna być zaktualizowana do wymogów – przy uzgodnionych treflach o liczbę asów może zapytać ten zawodnik, który posiada ich przynajmniej trzy, a przy uzgodnionych karach ten, który ma co najmniej dwa.

     

    Tak więc w tym rozdaniu – mimo iż formalnie Blackwooda mógł zastosować zarówno W jak i E, to uniknięcie tego powinno obu partnerom wyjaśnić, że żaden z nich nie spełnia warunków, by zastosować Blackwooda. Stąd finalne 5 mimo aż trzech (w rzeczywistości dwóch – 4 wyjaśnione wyżej) cue bidów.

    ]]>
    2867
    SIC TRANSIT? https://szkola.pzbs.pl/2018/08/sic-transit/ Sun, 26 Aug 2018 13:18:19 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=2863 SIC TRANSIT?

     

    Nasi młodzi brydżyści dostarczyli nam przez ostatnie prawie 30 lat wiele radości, zdobywając worki medali na rozbudowanych od pewnego momentu ponad miarę rozgrywkach młodzieżowych. Im młodsza grupa wiekowa, tym bardziej byliśmy żelaznymi faworytami do medali, bardzo często złotych. Było to konsekwencją wczesnego rozpoczynania nauki gry w brydża, w czym Polska była prekursorem w skali światowej. Od pewnego czasu opór pozostałych konkurentów stwardniał, ale dzięki wysypowi bardzo zdolnej grupy jeszcze się jakoś broniliśmy. Tegoroczne MŚJ będą kubłem zimnej wody na rozpalone głowy uważające, że jesteśmy dalej potęgą w brydżu młodzieżowym.

    Eliminacje, w których nasze orzełki trzymały się bardzo blisko czołówki jeszcze tę iluzję podtrzymywały. Play offy brutalnie sprowadziły nas na ziemię. Z fazy ćwierćfinałów wyciąłem pewną liczbę rozdań, gdzie znajomość abecadła mogła pozwolić na uratowanie olbrzymiej liczby impów.

    Nie pokuszę się o ocenę przyczyn, trudno to zrobić z pewnego dystansu, na który zostałem odesłany z różnych, w tym osobistych przyczyn. Tę ocenę powinni dokonać osoby towarzyszące – licznie reprezentowane na omawianych mistrzostwach. Jeśli będą w stanie oczywiście. Ciężko się bowiem ocenia tego typu rzeczy zgodnie z przysłowiem, że zwycięstwa mają wielu ojców, ale klęska jest sierotą.

    Chciałem być optymistą – szczególnie w odniesieniu do U-21 i z nadzieją zasiadłem o 4 rano do śledzenia walki w ćwierćfinałach. To, co obaczyłem nadwerężyło moją – niemałą skądinąd odporność na stresy. Znam sporą liczbę tych młodych zawodników nie tylko z widzenia, ale przede wszystkim ze wspólnego grania, gdzie zazwyczaj prezentowali się oni bardzo przyzwoicie. Tym trudniej było znieść widok rozkraczających się w prostych sytuacjach graczy obecnych na mojej liście partnerów.

    Wypijmy wspólnie ten kielich goryczy, jaką zafundowali nam tylko w jednym segmencie nasi reprezentanci.

     

    Mecz Polska Włochy w kategorii U-21

     

    NS po, rozd. E, licytacja:

     

    W N E S
    Włoch Polak Włoch Polak
    1 1 (?)
    2 Pas 3 Pas
    3 BA Pas Pas pas

     

    1076532

    54

    985

    W2

    KDW984

    KD7

    2

    1043

    A

    632

    KDW10764

    A7

    AW1098

    A3

    KD9865

     

    Nasz zawodnik trafił tak pięknie wskazany wist – wyszedł w kiera. Do tego dołożył swoją cegiełkę zajmujący pozycję W na drugim stole, który zalicytował z przyrzutu 4 po sekwencji:

     

    W N E S
    Polak Włoch Polak Włoch
    1 2 BA(1)
    4 pas Pas ktr
    pas Pas pas

     

    …ale jego akcje można jeszcze zmieścić w granicach sztuki, choć nie musiał się tak śpieszyć z zalicytowaniem swoich pików. 11 imp w plecy.

     

    Obie po, rozd. W, licytacja

     

    W N E S
    Polak Włoch Polak Włoch
    1 Pas 2 Pas
    2 (1) Pas 4 Pas
    Pas pas
    1. Transfer na piki, czy własna inicjatywa? Jeśli to pierwsze to pech, jeśli to drugie to zapałki w rękach dziecka to pożar. O tym, że mogło być to drugie świadczy pierwszy wist w trefle, co utrudniło rozgrywkę, a nie w kiery, po których wygranie stało się dużo łatwiejsze.

     

    KD10

    863

    D108

    10854

    W85432

    W109

    AW

    A7

    A96

    A74

    K9762

    D2

    7

    KD52

    543

    KW963

     

    Na drugim stole po wiście kierowym Włoch wykorzystał podział kar i zrealizował popartyjną końcówkę – 12 imp w plecy.

     

    Obie po, rozd. S, licytacja;

     

    W N E S
    Włoch Polak Włoch Polak
    Pas
    Pas Pas 1 Pas
    1 BA Pas 3 BA Pas
    Pas pas

     

    863

    A863

    D63

    KD9

    972

    97

    W108

    A6543

    AKD5

    KD1054

    A7

    82

    W104

    W2

    K9542

    W107

     

    Wist nastąpił królem trefl. Rozgrywający zabił natychmiast i zagrał 7 do 10-ki. S po wzięciu waletem kontynuował trefle, a N po utrzymaniu się zagrał w piki. Rozgrywający sprawdził dwa razy piki i zagrał kiera do 9-ki. N ZABIŁ (???) asem. Zważywszy, że na drugim stole polska para utrzymała się w rozsądnych 2 za 140 – zabicie asem w oczywistej sytuacji kosztowało kolejne 10 imp, a w obrocie 16.

    Obie przed, rozd. N, licytacja:

     

    W N E S
    Polak Włoch Polak Włoch
    2 Ktr Pas
    3 Pas 4 Pas
    4 Pas 4 BA Pas
    5 Pas 6 Pas
    Pas pas

     

    Ciężko pochwalić za licytację, ale ją usprawiedliwiał wynik pierwszego segmentu 15-75 i chęć odrabiania strat. Ale za zrolowanie tego kontraktu po wiście w trefla to dyby i włóczonko – ulubiona kaźń Tomka R.

     

    9

    K106432

    K54

    542

    W1072

    75

    876

    AKW6

    AKD54

    ADW8

    D9

    97

    863

    9

    AW1032

    D1083

     

    Rozgrywający zagrał jak ten, którego pytano, – kiedy nauczył się pan grać w brydża? Domyślam się, że wczoraj, tylko nie wiem, czy przed południem, czy po… Zagrał dwa razy piki asem i królem, wrócił trzecim pikiem do ręki i na figurę trefl wyrzucił karo. Dopiero teraz zabrał się za oczywisty impas kier, zapewne ufając, że jednym podcięciem wyboruje szóstego króla. Obrót 22 imp.

    Tylko te 4 rozdania zreferowane jak bóg przykazał, już pozwalały odrobić stratę z pierwszego, podobno jeszcze bardziej katastrofalnego segmentu.

    Można tylko współczuć npc. Znam ten ból…

     

    Nie lepiej spisywali się, U-25, choć u nich forma rosła. W eliminacjach np. jeden z reprezentantów zademonstrował takie „nowoczesne” otwarcie 1 BA:

    NS po, licytacja:

     

    W N E S
    Yankes Polak Yankes Polak
    1 BA(???) Pas 2 BA(1)
    Pas 3 Pas 6 BA
    Pas Pas pas
    1. Transfer na kara
    AD7

    AKW84

    95

    W76

    8542

    6

    1075

    AD1083

    1095

    109753

    42

    954

    KW3

    D2

    AKDW86

    K2

     

    Wredny przeciwnik zignorował podwiązane 10-ki w starszych kolorach tylko wyszedł w trefle. Wprawdzie walet przydał się do tego, by kontrakt nie zakończył się wpadką bez czterech, ale na drugim stole przeciwnikom udało się jakoś zagrać 6 karo i to z dobrej ręki. Grali jakimś dziwnym systemem, bo N otworzył 1, a S odpowiedział 2. Dzięki temu zabonowali aż 17 imp, bo NS byli w robrze,

    Sugeruję kapitanowi tej reprezentacji wprowadzenie zakazu takich debilnych otwarć pod karą „włóczonka”.

    Obie po, rozd. W, licytacja:

    W N E S
    Yankes Polak Yankes Polak
    Pas Pas 1 Ktr
    Pas 1 Pas 3 (1)
    Pas 4 (2) Pas Pas
    pas
    1. A 2 by nie wystarczyło?
    2. Dobrze obsadzona dama pod kolorem przeciwnika, albo forta pik powinna dać dziesiątą lewę… Nie mówiąc o przebitce trefl…

     

    W8542

    98

    D987

    104

    1076

    D72

    W52

    DW83

    AD93

    64

    AK63

    976

    K

    AKW1053

    104

    AK52

     

    W czasach, kiedy moimi narzędziami w trakcie szkoleń brydżowych były kreda, tablica, ściera i wiadro z wodą – pierwsze zajęcia zaczynałem od wypisania grubym drukiem całą długością kredy – słowa BILANS. Komentarz był krótki – możecie zapomnieć wszystkie konwencje i gadżety, ale nie zapominajcie o bilansie. Ale to było tak dawno, że obecni reprezentanci się chyba na to nie załapywali.

     

    Obie przed, rozdawał w, licytacja:

     

    W N E S
    Yankes Polak Yankes Polak
    1 BA 2 4 (1) Pas
    4 Ktr Pas Pas
    pas
    1. Licytacja teksasowa nie jest obca Yankesom

     

    AK983

    K642

    KW105

    K104

    DW1052

    A86

    AD

    W876532

    7

    D93

    82

    AD9

    64

    W107

    97643

     

    N zateleskopował asem kier. S – nie miał co zalawintalować – dołożył ilościówkę 4. N odczytał to jako Lawinthala i nawinął się waletem trefl. Nie przyszło mu do głowy, że partner może nie mieć co lavinthalować.  W oderwaniu od wszystkiego zagranie spod króla karo jeszcze nie pozbawiało go szans na wzięcie lewy w przeciwieństwie do wyjścia spod króla trefl. Ale to jeszcze nie wypuszczało kontraktu. Rozgrywający zagrał pika do waleta i damy. I teraz w skołatanej głowie S nie zabłysło, że rozgrywający może mieć longera kierowego. Nie błysnęło mu, że partner na swoją kontrę powinien mieć wysoki honor karowy. Pomknął w kiera pozwalając wyrobić rozgrywającemu dwie forty, na które wyfrunęły dwa kara z dziadka.

    Zachciało mi się w tym momencie zapłakać…

    Nadzieje były związane także z najmłodszą grupą U-16. Selekcjonerzy postawili na przyszłość, bowiem w reprezentacji znalazła się większość zawodników, którzy jeszcze będą wystąpić w następnej edycji mistrzostw. Czy nie można było na te mistrzostwa zmontować reprezentację złożoną z bardziej doświadczonych zawodników?

    Twarz polskiego brydża młodzieżowego uratowały dziewczęta, które dopiero w finale nie dały rady chińskim cyborgom. Jak oglądałem rozgrywane kilka miesięcy wcześniej eliminacje par dziewcząt, to dostrzegam, że dokonały dużego postępu od tego czasu. Podziękowania należą się opiekunom tej grupy za wykonanie olbrzymiej pracy. Czy w pozostałych reprezentacjach taka praca był wykonana? Wyniki zaprzeczają temu…

    ]]>
    2863
    PRZEPYCHANKI Z JACKIEM https://szkola.pzbs.pl/2018/07/przepychanki-z-jackiem/ Sun, 29 Jul 2018 11:24:15 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=2824 Wątpić jest ludzką rzeczą…                                                    

    PRZEPYCHANKI Z JACKIEM

    Ciężki jest los brydżowego publicysty. Szukasz rozdania, znajdujesz go wreszcie, analizujesz we wszystkich możliwych płaszczyznach i wreszcie masz koncepcję. Czekasz na chwilę natchnienia i znęcasz się nad rozdaniem. Ja mam jeszcze zwyczaj odłożyć swoją krwawicę do odleżenia, zanim wyślę ją do wiadomości publicznej. A potem jeszcze czekam po opublikowaniu na sygnał – Kiełek – chyba coś schrzaniłeś – przecież jak…

    Najmniej wstydu przynoszą literówki lub przecinki, na które niewielu już zwraca uwagę na zasadzie – po co? Wszystko jasne. Gorzej jak popełnia się błąd w analizie, albo nie wydrąży problemu do końca. To ostatnie stanowi o pięknie brydża. Czasami istota problemu jest skrzętnie zakamuflowana. Ostatnio (numer czerwcowy „Brydża” – nie szukajcie to było kupę lat temu) w swoim stałym kąciku analizowałem rozdanie, w którym francuscy mistrzowie wypuścili kontrakt, choć nie powinni:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
      Pas Pas 1
    Pas 2 Ktr 2 BA
    4 Ktr Pas
    Pas Pas pas  

     

      K65

    D6

    109753

    K62

     
    104

    K9743

    D

    DW1097

      82

    A1082

    AW842

    54

      ADW973

    W5

    K6

    A83

     

     

    W zawistował D. E pobrał asem i odszedł lavinthalowo (pierwsi chrześcijanie cierpieli bardziej – pisał o takich zagraniach mój rówieśnik, nieżyjący już Krzysztof Wągrodzki) 8-ką.

    W po przebiciu wymaszerował posłusznie w kiera 4-ką. Zagranie to wskazywało (a przynajmniej powinno) posiadanie przez partnera istotnej figury kierowej (małą spod figury, ale nie niżej niż czwartą najlepszą). E pobrał asem i pocwałował jeszcze raz w karo. Napisałem, że to wypuściło kontrakt. E – posiadając 2-kę powinien wiedzieć, że partner ma jeszcze, co najwyżej 3-kę, więc rozgrywający musi mieć jeszcze jednego kiera, zatem trzeba było zbierać lewę kierową. Partner bowiem mając waleta kier, nie powinien w takiej sytuacji (druga dama w stole) sugerować posiadania istotnej wartości w kierach, tylko wyjść grubszym numerkiem. Nie opisałem jednak dlaczego.

    Krótko potem zadzwonił do mnie znajomy brydżysta Jacek, matematyk z wykształcenia.

    – Chyba zagranie w karo nie wypuszcza jeszcze kontraktu, bo można wyrobić tylko jedną lewę karową.

    Nie mając opisu przed oczami zgodziłem się z tą uwagą i po powrocie do domu zajrzałem do numeru „Brydża”. Wydało mi się, że Jacek nie zanotował w pamięci lavinthalowego zagrania 8-ką karo. Tym razem więc ja zadzwoniłem, że odejście w 8-kę pozwalało wyrobić dwie lewy karowe w dziadku. Jacek – nie mając diagramu przed oczami kompromisowo zgodził się ze mną i sprawa wydawała się być załatwiona.

    Była, ale tylko na jakiś czas. Kolejny telefon od Jacka i tym razem już obaj rozmawialiśmy mając przed oczami diagram rozdania.

    – Przecież nie można wyrobić dwóch kar. Na jedno wyrobione wyrzucisz kiera, ale będziesz musiał oddać trefla. Sześć pików, karo i dwa trefle to dopiero 9 lew.

    Musiałem przyznać Jackowi rację. To dlaczego francuscy mistrzowie zgodzili się zapisać swoje. Pracowicie odgrzebałem rozdanie zapisane w wersji „Bridge Movie” i prześledziłem je lewa po lewie. Ale nie do końca. Wiadomo bowiem, że prawie wszyscy operatorzy (z wyłączeniem polskich – zazwyczaj młodych, sprawnych ludzi) na kilka kart przed końcem robią claim i pokazuje się finalny wynik rozdania. W takich momentach budzi się we mnie żądza mordu, przy czym nie operatorów, a organizatorów, którzy skąpią kasy na zapewnienie porządnej obsługi operatorskiej.

    Mając już pewne doświadczenie w analizie rozdań brydżowych, zacząłem główkować ponownie nad feralnym rozdaniem. I dopiero wtedy, jak dorysowałem czwartą rękę (w cyklu „wist-rozmowa…” wpisuję tylko 3 ręce), błyskawica zrozumienia rozświetliła mi mózgownicę. Rozpocząłem analizę w końcówce:

      K65

    D

    1097

    K62

     
    10

    K973

    DW1097

      82

    1082

    W84

    54

      ADW973

    W

    A83

     

     

    E zagrywa w małe karo. S przebija wysoko, gra asa pik i pika innego od 3-ki, przejmuje królem w stole i gra karo. E podkłada waleta, S przebija innym pikiem niż 3-ką. Tę ostatnią przejmuje w stole 6-ką, zgrywa dobre karo, na które wyrzuca kiera i wraca asem trefl do ręki.

    Końcówka:

     

    D

    K6

     

    K

    DW

     

    108

    5

      7

    83

     

     

    Zagrany pik egzekwuje przymus prosty przeciwko W. Uff…

    c.b.d.o.

     

    ]]>
    2824
    Sława ciągle młoda mimo ponad kopy na karku… https://szkola.pzbs.pl/2018/07/slawa-ciagle-mloda-mimo-ponad-kopy-na-karku/ Sat, 14 Jul 2018 10:33:25 +0000 http://szkola.pzbs.pl/?p=2792 Sława ciągle młoda mimo ponad kopy na karku…

    Po raz drugi zostałem zaproszony przez Grześka Pogodzińskiego do Sławy. By zasłużyć na kolejne zaproszenie zaoferowałem prowadzenie prelekcji brydżowych w godzinach pokolacyjnych. Stwierdziłem, że nic się na przestrzeni 40 lat nie zmieniło. Weterani wolą rąbać trzeci nocny turniej niż dokonać porównania swoich umiejętności ze sztuką brydżową.

    Na szczęście przebywała w Sławie grupka młodocianych U-16 pod opieką Rolanda Lippika i front robót został uratowany.

    Jako zawodnik dopisałem do swojej listy partnerów kolejne 5 nazwisk, z czego cztery to młódź. Przy okazji pobiłem swój rekord w kategorii najmłodszy partner. Do tej pory miałem dwóch dwunastolatków jako najmłodszych. Łucja Ciborowska była jeszcze młodsza, bo dożyła do turnieju ze mną tylko 11 lat. I przy okazji to ona pobiła kolejny rekord moich występów z tak młodymi zawodnikami – uciągnęliśmy wspólnie 54.20%, zdobywając przy okazji 8 pekaeli i 58 pdf. W turnieju Łucja popisała się bezpieczną rozgrywką. Wprawdzie turniej był na maksy, ale zagranie Łucji przy rozgrywce szlemika było godne pochwały:

     

    WE po, rozd. E

    107

    W3

    K10965

    W1072

    AW65

    D64

    AD4

    D95

    D943

    AK872

    72

    AK

    K82

    1095

    W83

    8643

     

    Łucja rozgrywała szlemika w piki z ręki W. Po wiście w waleta trefl zaimpasowała piki waletem, po czym zagrała blotkę do damy!. Kiedy S pobierał królem mruknąłem cichutko do N – bezpieczna rozgrywka? Za chwilę Łucja potwierdziła moją diagnozę. Jaka szkoda, że piki nie podzieliły się 4-1. Podejrzewam, że wtedy Łucja zdobyłaby niepodzielnego topa. Abstrahując od faktu, iż turniej był na maksy zagranie Łucji było imponujące zważywszy na jej wiek. Na taktykę przyjdzie jeszcze czas.

    Nie wszyscy młodzi adepci wykazywali się takimi umiejętnościami. Przykładowo, co należy zalicytować w rozdaniu z ręką S:

    NS po, rozd. W

    10974

    AD10875

    108

    9

    …po licytacji:

    W                    N                     E                     S

    1                1                      1 BA               ?

    Od paru lat nabijam się z różnych konwencji zaimportowanych z zagranicy typu Gerben, gazilli i inne zoologiczne gadżeciki, lansując w zamian naturalny gadżet kolor + fit, licytowany w wielu pozycjach licytacyjnych. Warunkiem jest posiadanie takiego koloru, który przy trzech blotkach w kolorze partnera może ograniczyć do jednej liczbę lew przegrywających w nim. A więc minimalna jakość takiego koloru to KW10x. Przy czym, by zwiększyć częstotliwość zastosowania tego gadżetu, wystarczy tylko 4 karty w kolorze, a czasami i trzy w gatunku AD10 np.

    Poniższe rozdanie pokazuje skuteczność takiego narzędzia:

     

    ADW83

    W6

    3

    D8653

    65

    94

    AKD975

    A72

    K2

    K32

    W642

    KW104

    10974

    AD10875

    108

    9

     

    Młoda adeptka wykrztusiła z tą ręką 2 . W skoczył w 3 BA, a S na dobitkę wyszła w  10 stwarzając mi złudną nadzieję, że jest to wist spod króla. A po 3 kier pójście w „obronę” mimo niekorzystnych założeń nie jest wcale zagraniem w widne karty. A jeśli przeciwnicy sprawdzą zatrzymanie kierowe w ręce E i zalicytują firmówkę to 1 BA wygra się na NS-ie.

    Drugi przykład dotyczy oceny ręki. Posiadasz na pozycji S:

    Obie po, rozd. W

    AW962

    W8532

    K85

    Licytacja:

    W                    N                     E                     S

    Pas                  1                  pas                  1

    Pas                  1 BA               pas                  2

    Pas                  3                pas                     ?

    Masz dokład?  Gdybyś znał/znała bilans lansowany jeszcze w latach 60-tych przez redaktora Rożeckiego to policzył/a/byś:

    13 PC partnera (z dwunastakiem by Cię nie inwitował, a te 13 musi być wyśmienite.

    9 PC twoje

    6 pkt. za dwie czwarte i jedną piątą blotkę w kolorze uzgodnionym

    2 pkt. za 4 i 5 blotkę w kolorze bocznym, – czyli w pikach.

    To ile to jest razem? A podzielone przez 3 ile lew obiecuje?

    Całe rozdanie:

    K10

    AK96

    W107

    D1086

    43

    D74

    D92

    K9752

    D875

    10

    A643

    AW43

    AW962

    W8532

    K85

     

    Partner miał tylko 13 PC, w tym marnujące się 2 PC w treflach, a poszło aż 11 lew mimo wistu w karo, po celnym rozegraniu kolorów starszych.

    Miałam tylko 9 PC – wytłumaczyła się trusia.

    Dla odmiany dwie młodociane zawodniczki z Dąbrówki Poznań od Janka Sibilskiego tak mnie oprawiły w rozdaniu:

    Obie po, rozd. E

    98743

    KW2

    92

    AK10

    A

    D876

    W83

    W8652

    1052

    3

    AKD654

    743

    KDW6

    A10954

    107

    D9

     

    Dar Danaów – E zdjęła  dwa kara i wyszła  w singla kier, a W nie omieszkała dać jej przebitki. Obie przeciwniczki miały łącznie 1,5 WK (Maria Niklaus WK 0,5 i Ewa Morawska WK 1). Za wpadkę zanotowałem zaledwie  18,63%. 19 par wypuściło, a tylko 7 obłożyło 4 pik.

    Rozdanie poniżej wymagało umiejętności na pozycji E i S.

    Obie po, rozd. W

    D1064

    W952

    A93

    K9

    W

    D1087

    KW5

    A8743

    82

    A643

    10842

    DW6

    AK9753

    K

    D76

    1052

     

    S rozgrywała 4 po licytacji:

    W                    N                     E                     S

    1                  pas                  1                  1

    2                  3                  pas                  4

    Pas                  pas                  pas

     

    Wist poszedł w kiery do asa i E prawidłowo odszedł w pika. Rozgrywająca wzięła w ręce, zagrała trefla do króla i trefla. E wziął i kontynuował piki. Rozgrywająca postawiła wszystko na dobre położenia króla karo, co było utopią po licytacji, jaka miała miejsce. Należało po królu trefl przebić kiera i odejść treflem. Po potencjalnym odejściu obrońców w pika lub trefla przebić jeszcze jednego kiera, wejść do stołu i na waleta kier wyrzucić karo czekając na wyjście W spod króla, lub w podwójny renons.  E dał rozgrywającej sportową szansę nie podkładając   8-ki na zagrana blotkę spod asa, ale S nie raczyła skorzystać z tego kładąc bezmyślnie damę.

    W drugim kongresowym turnieju par przyszło rozdanie, gdzie zalew karty odbierał rozum posiadaczom ręki S:

    AD87532

    K

    AK4

    K5

    NS po, rozd. W, licytacja:

    W                    N                     E                     S

    1                  pas                  1                  pas

    2                  pas                  ?

    Wkraczacie na wały?  A tak najpierw trochę policzyć nie łaska?

    W ma otwarcie, E pozytywną odpowiedź, co grubsza lokuje w ich rękach około 20 PC. Zatem w ręce partnera mieści się coś na kształt jednego waleta. Piki ma ten z prawej. Że co? Że w impasie? A czym będziesz robaczku dochodził do stołu? A jak będziesz grał z ręki, to oddasz kiera, ze 3 piki, co najmniej, jedno karo i pewnie dwa trefle. To ile lew ci zostanie do wzięcia? Co najwyżej 6. To gdzie się pchasz po partii? Moja partnerka dała kontrę. Na szczęście miałem 3 lewy kierowe – jak się okazało i udało się obłożyć przeciwników bez jednej. Różnica pomiędzy 100 a 50 dla BS wyniosła „aż” 7,14%.

    6

    W10982

    1063

    W932

    AD7653

    D982

    D64

    KW1094

    4

    W75

    A1087

    AD87532

    K

    AK4

    K5

     

    W rozdaniu stały barwne zapisy w proporcji 46:32 na korzyść strony WE, w tym 8 razy 200, po 7 razy 800 i 1100, po 6 razy 300 i 500,  4 razy 400 i dwa razy 1400. Strona NS bonowała mniej okazałe zapisy nie licząc 2800 za 7 kier z rekontrą, które postawiła młodociana para krakowsko-dolnośląska. Źle się bawicie młodzi, oj bardzo źle… To podpada już pod paragraf o grze frywolnej.

    Minimaksem w rozdaniu było 1 BA z pozycji E za 120 Raczej nieosiągalne w takim rozdaniu.

    Tegoroczna Sława obfitowała wiele ekscytujących rozdań, wymykających się utartym standardom. Być może najbardziej klasyczne było rozdanie poniższe:

    Jajko Kolumba

    Obie po, rozd. W

    62

    K973

    109764

    106

    AW6542

    A853

    973

    ADW853

    D

    AKW854

    109764

    108

    KDW2

    D2

     

    W otwierał 2 Multi. Z braku narzędzi dalszej licytacji posiadacze ręki E zazwyczaj skakali w któryś swój kolor. Pięknym, naturalnym rozwiązaniem popisał się Marek Urbański, który licytował jak niżej:

    W                    N                     E                     S

    2                  pas                  2                   pas

    4                  pas                  6 (!!)

    2 oznacza w standardowym znaczeniu – partnerze licytuj 4 jak masz górę, ale chyba bez ustaleń W mógł domyślić się czarnego potwora w ręce E.  Paweł Chindelewicz się domyślił…

    Rutynowani gracze demonstrowali swoje umiejętności, szczególnie w przypadkach, kiedy trafiali na siebie. Oto bogate w treści rozdanie:

    Obie po, rozd. E

    W109753

    7

    10963

    84

    KD

    8643

    DW7

    AD92

    862

    KD92

    A42

    W63

    A4

    AW105

    K85

    K1075

     

    Rep1               Rep2               Rep3               Rep4

    Pas                  1 BA

    Pas                  2                  ktr( ?!)              pas

    Pas                  rktr                  pas                  2

    3                  pas                  pas                  ktr pasy

    Rep2 postanowił zrobić użytek ze swojego atuta i wymaszerował w 4. Ze stołu małe, S 10 i dama wzięła należną jej lewę. Zagrany kier do mariasza został skatowany asem i S postanowił kontynuować linię obrony partnera wychodząc w trefla. Tym razem najstarszą kartą w lewie okazał się walet. Ze stołu pik i S po wzięciu asem nie zmieniał koloru. Nieudany impas karo i odejście karem. Rozgrywający pobrał asem, zaimpasował króla trefl 9-ką, odegrał lewę karową i przebił własnego asa trefl atutem w stole skąd zagrany pik doprowadził do końcowej wpustki. Just made.

    Można było lepiej

    Teraz kilka rozdań, gdzie można było lepiej zreferować rozdanie.

    WE po, rozd. E

    102

    A10973

    A1082

    KD

    AKDW97

    K42

    KW9

    7

    5

    W65

    43

    AW109632

    8643

    D8

    D765

    854

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    3 Pas
    4 Pas Pas pas

     

    Tu losy rozdania dzierżyli w swoich rękach W i N. N zawistował w 10-kę. W pociągnął je cztery razy – N czytelnie odrzucił się dwa razy od długich kierów. Na jednym ze stołów rozgrywający zagrał króla kier. N pobił asem i podegrał waleta 10-ką. Rozgrywający trafnie przepuścił i S pobrał damą, by podegrać kara. Waleta rozgrywającego N pobił asem i kontynuował 2-ką do damy i króla. Powstała końcówka:

    9

    10

    KD

    9

    2

    9

    7

    W

    AW10

    Na zagranego ostatniego pika N wyrzucił niepotrzebną 9-kę, a rozgrywający blokującego waleta. Starannie zachowana dla celów estetycznych 2-ką wprowadziła N w kolejny przymus.

    N mógł obłożyć kontrakt kilka razy – przepuszczając króla kier i następnego kiera, przepuszczając waleta karo, odchodząc po wzięciu asem karo w 10-kę, no i wychodząc w trefla przy wielu posiadanych okazjach.

    Kiedy pochwaliłem się tą rozgrywka znanemu szczęściarzowi – Markowi Witkowi – ten mnie przebił – ja wziąłem 11 lew po identycznym początku do piątej lewy. Mnie N przepuścił króla kier, więc zagrałem asa trefl i przebiłem trefla. Kiedy ten kolor się wyrobił zagrałem blotkę kier i N w obawie, że przeziębią się mu oba czerwone asy wskoczył i rzeczywiście oba asy mu wzięły.

    NS po, rozd. S

    W632

    W94

    108

    D1054

    A

    K762

    AD76

    AW97

    KD9754

    A

    K952

    82

    108

    D10853

    W43

    K63

     

    W rozdaniu nikt nie zagrał maksowego kontraktu 7 . A przecież po otwarciu 1 nie powinno to być trudne:

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas
    1 Pas 1 Pas
    2 BA Pas 3 Pas
    4 Pas 4 (1) Pas
    4 (1) Pas 4 BA(2) Pas
    5(3) Pas 5 (4) Pas
    6 (5) Pas 7 (6) Pas
    Pas pas

    1)Cue bidy

    2)Blackwood

    3)0 lub 3 asy

    4)O damę atu

    5)Jest + jeden król

    6)Obojętnie jaki to jest król – jest pokryciem dla dubla trefl

    Przy każdej nadarzającej się okazji propaguję ideę wskazywania w licytacji typu ręki. Tymczasem mój partner zamiast 3 odepchnął się trzema pikami pokazując wydłużenie, choć też nie w pełni. Kara zniknęły bezpowrotnie, a i osiągnięcie najlepszego na tym turnieju kontraktu w tym rozdaniu – szlemika w piki – 88,29% – się nie udało. Paru szczęściarzy wygrało 6 BA po pasywnym wiście z pozycji N w kolory nie treflowe.

    Także po otwarciu 1 nie powinno być trudno wylicytować szlema karowego.

    WE po, rozd. N

    4

    K9532

    DW4

    A962

    D85

    A53

    KDW8543

    AKW2

    AW10864

    K86

    109763

    D7

    10972

    107

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    Pas 1 Pas
    2 Pas 2 Pas
    3 Pas ?

     

    W tym rozdaniu chęć pokazania wydłużenia wzięła górę nad zdyscyplinowaną odpowiedzią. Reakcją na czwarty kolor powinno być bowiem w olbrzymiej większości przypadków (ten był wręcz klasyczny) wskazanie zatrzymania do BA. A trzeci król takim zatrzymanie był ponad wszelką wątpliwość.

    Obie przed, rozd. E

    3

    D942

    D9842

    652

    1085

    76

    AW107

    D973

    AKD762

    A85

    63

    K4

    W94

    KW103

    K5

    AW108

     

    W N E S
    nazwisko nazwisko nazwisko nazwisko
    1 Ktr
    1 BA(1) Pas 4 Pas
    Pas pas

     

    Tu chwila utraty czujności drogo kosztowała parę NS. Wist nastąpił w pika, a rozgrywający ostentacyjnie pobrał pierwszą lewę asem ujawniając pełność koloru, po czym zagrano asa kier i kiera. S dołożył 3 i 10, a N 2 i 4. Ta ostatnia karta spowodowała, że S szarpnął asa trefl obawiając się jego przeziębienia. A wystarczyło, by N dołożył do drugiej lewy kierowej 9-kę, by otworzyć lewę karową. Z pozycji N posiadanie króla karo w ręce partnera było oczywiste.

    W turnieju Przyjaciół Brydża postanowiłem podlizać się samemu panu Prezesowi. Od prawie 20 lat jak prowadzę Szkołę Brydża, moja – niewysoka stawka nie drgnęła nawet o dodatek pielęgnacyjny. Jestem zbyt nieśmiały, by się o podwyżkę upomnieć, postanowiłem więc w trakcie TPB podlizać się Prezesowi w rozdaniu:

    Obie po, rozd. E

    4

    3

    KW108752

    AD92

    W10986

    8

    96

    KW763

    AKD752

    A1074

    A43

    3

    KDW9542

    D

    10854

     

    Przyjaciel Br. Podlizywacz   Prezes             Przyjaciel Brydża

    1                  2

    Pas                  3                  3                   pas

    Pas                  4                  pas                  pas

    4                   pas                  pas                  pas

    Pierwszy raz podlizałem się ożywiając licytację po 3 . Drugi raz wskakując asem trefl na zagraną blotkę spod KW. Prezes ani drgnął. Chyba powinienem podlizać się jeszcze raz kontrując 4 piki, wtedy Prezes osiągnąłby wynik powyżej średniej w tym rozdaniuJ…

    ]]>
    2792