CASUSY SĘDZIOWSKIE
Opublikowano 25 sierpnia 2020 w kategoriach Artykuły - felietony .
CASUSY SĘDZIOWSKIE
Na Mistrzostwach Europy Par (1997) – zaliczanych jak wszystkie turnieje par oraz teamów z krótkimi meczami do zawodów kategorii III – obowiązywało sporo ograniczeń systemowych. Zabronione było stosowanie systemów wysoce sztucznych (HUM) – oznaczonych, jako żółte oraz konwencji i metod „brązowych” (Brown Sticker Convention and Treatments).
O ile o systemach HUM jakieś zielone (bardziej zielone niż inne) pojęcie funkcjonuje w świadomości społeczności brydżowej, o tyle konwencje „brązowe” są interpretowane według uznania. Po prostu HUM wraz ze swoimi czterema odnośnikami przystaje do definicji naszych Systemów Słabych Otwarć, zatem wiedza o nim znacznie u nas większa niż gdzie indziej.
Brown Sticker Conventions dotyczy przypadków, kiedy:
- Otwarcia licytacji od 2♣ do 3♠ lub wejścia na wysokości jednego, dwóch lub trzech, po naturalnym otwarciu 1 w kolor mogą być:
– słabe (można przyjąć, że nie zapewniają przeciętnej siły) oraz:
– nie wskazują przynajmniej 4 kart w znanym kolorze.
Wyjątki:
– Jeśli nie jest wskazany kolor minimum 4-kartowy, to ręka musi być o króla silniejsza od ręki przeciętnej (10 PC+ król).
– Otwarcia licytacji wskazują słabe otwarcie na kolorze starszym z możliwym wariantem alternatywnym silnym lub bez niego jak opisano w WBF Convention Booklet (to oczywiście Multi).
2) Wejścia po naturalnym otwarciu 1 w kolor, które nie oznaczają koloru minimum 4-kartowego.
Wyjątek – wejścia po otwarciu 1 BA
3) Dowolna słaba dwukolorówka na wysokości 2 lub 3, która dopuszcza kolor trzykartowy lub krótszy w jednym z kolorów wskazanych
W praktyce, na boisku interpretacja sporej części uczestników (nie tylko polskich) bywa taka, że w licytacji obronnej „wszystko wolno”.
Przyznam, że nie spotkałem się z naruszeniem tych zakazów osobiście, choć w kartach konwencyjnych nacji znajdujących się w polskiej strefie wpływów (brydżowych, brydżowych!) spotykałem konwencje Wilkosza w obronie, a nawet na otwarciu u kompletnie nieuświadomionych.
Zostałem za to poproszony o pomoc przez sympatyczną sędzinę przy incydencie polsko-rosyjskim. Od mojej przygody sędziowskiej na Rodos jestem przez sędziów holenderskich i greckich uważany za eksperta od narzeczy używanych na wschód od Bugu i na północ od Niemna – niesłusznie zresztą.
Otóż wydarzenie było dość przewrotnie zabawne. Para rosyjska zastosowała (na szczęście tylko jeden raz) konwencję Wilkosza w obronie grając przeciwko polskiej parze.
Nasi początkowo nie oponowali (jak się później okazało przyczyną mogły być notoryczne wagary w czasie lekcji języka rosyjskiego) z nadzieją, że z tą konwencją jakoś sobie poradzą. Kiedy jednak Rosjanie doszli do końcówki 4♠ na siedmiu atutach, granych z pozycji dubletona, nasi ostro przypałowali.
Jak wiadomo kontra służy powiększaniu zapisu, co też się stało – Rosjanie wzięli nadróbkę, a mogli wziąć dwie.
Czy Polacy mogli zostać ograni konwencją Wilkosza przez innostrańców? Nigdy w życiu!. To tak jakby pracownik FSO został w Nowym Jorku potrącony przez Poloneza Caro (jedno, nie dwa, jak to u Wilkosza).
Wezwano zatem sędziego, a sędzia mnie po zakończeniu sesji.
Werdykt był taki, jaki mógł być w tych zawodach. Wynik zmieniono na 60%-40% dla pary niewykraczającej. Para wykraczająca – wykroczenie polegało na zastosowaniu niedozwolonej konwencji – ukarana została ponadto karą proceduralną w wysokości 15%. Jako człowiek współczułem Rosjanom, ale „dura lex sed lex”.
Trzy inne przypadki sędziowskie i rozstrzygnięcia nie są typowe dla polskiego stylu orzecznictwa i powszechnego rozumienia tych incydentów. Dlatego uważam, że należy je opisać.
Jak wiele innych par musieliśmy zmienić część otwarć na wysokości dwóch? A wiadomo, że bywa to źródłem pomyłek. Długotrwały nawyk odzywa się w stresie lub pod wpływem zmęczenia (vide casus pary Gawryś Lasocki na DME w Killarney w 1991 r.). Działają też wyćwiczone odruchy. Nic więc dziwnego mój partner otworzył 2♠ z ręką: ♠ KD108753 ♥ – ♦ A84 ♣ 964. Zaalertował oczywiście. Przeciwnik po jego stronie deski nie pytał o nic, ale w którymś momencie (kiedy – nie da się odtworzyć) przeczytał w karcie konwencyjnej, że jest to podlimitowa dwukolorówka – piki z młodszym.
Po mojej stronie deski przeciwnik (RHO) został poinformowany przeze mnie ustnie, że to piki i młodszy. Po 3 ♥ przeciwnika zalicytowałem 4♣ – do koloru partnera z ręką: ♠ 9 ♥ K5 ♦ K75 ♣ KDW8752.
Dalej było 4 ♥ od LHO i 5♣ od partnera, skontrowane przez RHO.
Po wiście w singla pik i odwrocie w ♣ 10, nie miałem kłopotów z wygraniem kontraktu.
Wezwany sędzia opisał wydarzenie i udał się na konsultacje. Po około godzinie przyszedł poinformować, że wynik zmieniono na 60%-40% z korzyścią dla przeciwników. Dodatkowo dowiedzieliśmy się, że rozważający problem sędziowie dopuścili, że para zmieniła ustalenia i partner pomylił się, zapominając systemu. Dlatego nie wymierzono nam kary dodatkowej w wysokości 15%.
Drugi przypadek wydarzył się w rozdaniu:
Rozd. 3, WE po, rozd. S
♠ W10
♥ DW762 ♦ W3 ♣ KD42 |
||
♠ 985
♥ K9 ♦ 109752 ♣ A75 |
♠ AD432
♥ 3 ♦ AKD8 ♣ W103 |
|
♠ K76
♥ A10854 ♦ 64 ♣ 986 |
Licytacja:
W | N | E | S |
nazwisko | nazwisko | nazwisko | nazwisko |
Pas | |||
Pas | 1♥ | 1♠ | 2 BA* |
Pas | 3♥ | Pas | 4♥ |
Pas | Pas | pas |
*inwit z fitem kier, lub sign off na jednym z kolorów młodszych
3♥ partnera było konsekwencją zapomnienia tego drugiego znaczenia 2BA. Normalnie oznaczało 6 kierów i dobre otwarcie. Nic dziwnego, że sprawnie dołożyłem do końcówki.
Przeciwnicy oczywiście zaprotestowali, bo za 100 mieli „cold bottom”, a szła im końcówka w piki. Sędzia zmienił wynik na 40%-60% bez dodatkowej kary, bo działanie N było w dobrej wierze. Ale gdyby nie zapomniał systemu, to musiałby zalicytować 3♣ zamiast 3♥, po których licytacja potoczyła by się zapewne inaczej, o czym sędziowie byli przekonani (ja też). Dojście przeciwników do 4♠ było już wątpliwe – stąd werdykt.
Jeden z polskich graczy otworzył na ostatniej ręce 3 BA, mając 23 PC w składzie równym. Jego partner wyjaśnił, że to gambling. Wynik zmieniono na 40%-60%.
W Polsce, w świetle tych interpretacji, zbyt schematycznie podchodzi się do przepisu, który mówi, że otwierający może się pomylić bez konsekwencji (to tak jakby zablefował), wyjaśniający zaś nie może udzielić błędnego (niezgodnego z systemem) wyjaśnienia, bo jego tłumaczenie częściej wprowadzi w błąd przeciwników niż partnera.
Taka interpretacja jest szczególnie utrudniona w sytuacji masowego braku kart konwencyjnych i przy grze bez zasłon.
W każdym razie aspekt odpowiedzialności za wzajemne uzgodnienia pary winien być u nas brany pod uwagę w znacznie większym stopniu niż dotychczas. Tłumaczenie się wykraczającej pary pomyłką rodzić może zbyt dużo niejasnych sytuacji, bardzo trudnych dla sędziego. Sprawiedliwszym jest, żeby para ponosiła straty w wyniku własnych pomyłek, a nie zyski. Międzynarodowy trend w sędziowaniu zmierza do likwidacji korzyści z pomyłek. Nie powinniśmy od tych trendów odstawać.
Na marginesie rozdania 3 – gdyby N po wyłożeniu 3♥ przypomniał sobie o dwuznaczności odpowiedzi 2 BA i wyjaśnił ją tak, jak stoi w karcie konwencyjnej, to by nam włos z głowy nie spadł.
Tu warto przypomnieć incydent z Albuquerque. Zawodnik otworzył odzywką 2♥, co w systemie pary oznaczało słabe 2♠, albo dwukolorówkę kiery z młodszym. W momencie otwarcia wyjaśnił, że odzywka oznacza słabe dwa na kierach, lecz natychmiast się poprawił i wyjaśnił zgodnie z kartą konwencyjną. Finalnie para zagrała kontrakt 4♥, które zostało wypuszczone. Strona przeciwna mogła zagrać 4♠, które także mogło być wypuszczone. Wezwany sędzia utrzymał wynik. „Pikowicze” odwołali się do Jury d`Apell. Otwierający bowiem faktycznie miał słabe dwa na kierach. Odwołującym wydawało się, że otwierający wiedząc, co ma w karcie, świadomie wprowadził ich w błąd.
Werdykt Jury mógł niejednego zszokować. Nie dość, że wynik utrzymano, to jeszcze zarządzono przepadek kaucji! Otwierający postąpił bowiem zgodnie z prawem brydżowym wyjaśniając swoje otwarcie zgodnie z ustaleniami wzajemnymi partnerów, a nie zgodnie z tym co miał w karcie.
Wykroczeniem byłoby wyjaśnienie zgodne z posiadaną ręką. Po drugiej stronie zasłony partner wyjaśniałby przecież zgodnie z kartą konwencyjną i niezgodność tłumaczeń byłaby wykroczeniem.
Gracze powinni o tym pamiętać.
Dwa odwołania naszych przeciwników nie odniosły skutku. Licytowaliśmy:
W | N | E | S |
Ja | nazwisko | partner | nazwisko |
1♦ | Pas | 1♠ | Pas |
3♠ | Pas | 4♦ | Pas |
4♥(1) | Ktr | Rktr(2) | Pas |
4 BA | Pas | 5♥(3) | Pas |
6 ♠ | Pas | Pas | pas |
- Cue bid
- Zatrzymanie I klasy w kierach
- Dwa asy bez damy atu
Wszystkie oznaczone odzywki były alertowane i objaśniane.
S wyszedł naiwnie w kiera i skasowaliśmy wszystkie 13 lew, tymczasem przeciwnicy mogli zdjąć dwie lewy w treflach. N, który miał piątego mariasza kier i asa trefl, a do tego język angielski znał gorzej niż ze słyszenia, wezwał na ratunek sędziego na okoliczność, że mój partner wyjaśnił 4♥ jako zatrzymanie I klasy więc on mając mariasza kier za asem skontrował na wist. Pomijając naiwność takiego rozumowania – przecież zatrzymaniem I klasy mógł być renons, lub singlowy as, to przecież rekontra E wszystko wyjaśniła. Oczywiście wszystko było w rękach S, którego wyjście w kiery było kolejną naiwnością.
Tym niemniej N w kółko powtarzał, że gdyby nie padło wyjaśnienie, iż jest to cue bid I klasy, nigdy by nie skontrował.
Partner oczywiście takiego wyjaśnienia nie mógł udzielić, przecież w Polsce (a pewnie i na świecie) nikt tak nie gra. Zwróciłem na to uwagę sędziemu, aby z braku pewności zapytał jakiekolwiek polskiego zawodnika, czy tak się w Polsce gra. Zapewne odbyło się bez konsultacji, wynik utrzymano.
Drugi przypadek był pouczający. W karcie konwencyjnej na dole pierwszej strony jest rubryka „psychic opening bid” (otwarcia psychologiczne, czyli blefowe) i obok drugie „Others” (inne).
Przy pierwszym napisaliśmy „occasional” (sporadycznie), przy drugim nic. I przyszło rozdanie:
Obie przed, rozd. S
♠ 7432
♥ 543 ♦ – ♣ ADW942 |
||
♠ 96
♥ AKD109 ♦ W762 ♣ 65 |
♠ DW8
♥ W87 ♦ K10985 ♣ K10 |
|
♠ AK105
♥ 62 ♦ AD43 ♣ 873 |
W | N | E | S |
Ja | Włoch | Partner | Włoch |
1♦(1) | |||
1♥ | Ktr(2) | 1♠ | Pas(3) |
2♥ | 3 ♣ | 3♥ | Pas(3) |
Pas | pas |
- Karo przygotowawcze, bo 1♣ byłby silny
- Negatywna, powinna wskazywać 4 piki
- Pasy po bólach porodowych
Wywróciliśmy się bez jednej za 50. Włoch z pozycji S – ocierający się o reprezentację swojego kraju – wyczekał do końca rozdania, po czym wezwał sędziego w zawiązku z tym, że nie mieliśmy zaznaczone w karcie konwencyjnej, że blefujemy w „innych” sytuacjach, a taka według niego miała miejsce.
Sędzia opisała sytuację i po jakimś czasie przyszła mnie indagować, dlaczego nie spasowałem na 1♠ (sic???!), wszak powinno to obiecywać (??) kolor 5+ kartowy. Wyjaśniłem, że:
- W naszym systemie 1♠ nie obiecuje 5+
- Kontra na 1♥ nie jest karana, więc 1♠ nie jest ucieczką
- Moje doświadczenie brydżowe mówiło mi, że licytacja nie wygaśnie, zatem moje 2♥ miało za zadanie utrudnić licytację przeciwnikom
- Moje kiery były tak dobre, że potraktowałem je jako wydłużone
- Zalicytowanie 2♦ mogło być niejasne dla partnera, poza tym był to za słaby kolor)
- 1 BA nie wchodziło w rachubę tak samo jak pas. Moje 1♥ nie wykluczało czwórki w pikach, zatem partner z czwórką pików musiał je licytować
Mogłem oczywiście jeszcze powiedzieć, że zachowanie przeciwnika po mojej stronie zasłony (porodowy pas) w II okrążeniu mocno sugerowało, że ma on 4 piki. Nie moja to wina, że jego kontra byłaby kolejną kontrą negatywną (?) w ich systemie. Grali – zdaje się – kontrą negatywną do wysokości 7♠.
O chęci zapisania premii za koronkę nie wspomniałem, choć i taka myśl chodziła mi po głowie.
Wyniku nie zmieniono, ja natomiast dopisałem do karty w konwencyjnej „occasional” w rubryce „others”. Włoch chyba nie wierzył w wygranie protestu, skoro sam sobie w pierniczku postawił pięćdziesiątkę. Od kiedy oni przeszli na większe pojemności?
Na koniec pragnę zwrócić uwagę na to, że czytelne i dokładne wypełnienie karty konwencyjnej bardzo ułatwia komunikację przy stole, zwłaszcza dla osób ze słabą znajomością angielskiego.
Komentarze